[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwrócił wzrok.
rzecz panny Angeli pojawia się pytanie, czy w ogóle byłoby to etyczne.
Myślę, że wszyscy tu obecni zgodzą się, że nie.
W tłumie rozległ się powszechny pomruk zgody. Jedynie Catherine Bun-
ting zachowała milczenie.
Letty patrzyła prosto przed siebie, oszołomiona ich wielkodusznością.
- Druga kwestia jest delikatniejsza, ponieważ może wywołać skandal.
- Głosy gwałtownie ucichły. - Za nieco ponad miesiąc do Little Bidewell
zjedzie mnóstwo londyńczyków. Pobędą tu krótko, a potem wyjadą. Za­
biorą ze sobą Angelę, naszą córkę, bratanicę i przyjaciółkę. - Angela skrom­
nie spuściła wzrok. - Z pewnością każdy z nas pragnie jej szczęścia. -
Wszyscy przytaknęli, uśmiechając się czule do ślicznej, miłej dziewczyny.
Nawet Kip Himplerump okazywał sympatię. - Dobrze wiemy, że jeżeli ci
goście usłyszą cokolwiek o przeszłości kobiety, która przygotowała wese­
le Angeli, jeśli się dowiedzą, kim jest i skąd pochodzi, ta uroczystość ślubna
na zawsze będzie kojarzona ze skandalem. - Widzowie zaczęli szemrać
i rzucać sobie ponure spojrzenia, jakby już szukali tego drania, który wy­
gadał ich tajemnicę. - Nie możemy na to pozwolić, prawda? - Atticus
odczekał minutę, aż ucichły okrzyki. - Jeśli więc ta kobieta zostanie aresz­
towana - wskazał gestem Letty - i zatrzymana do czasu procesu, a potem
postawiona przed sądem, cała historia na pewno się wyda. - Widzowie
wymienili nerwowe spojrzenia. -Natomiast jeśli nie postawimy jej żad­
nych zarzutów, jestem pewien, że uda nam się utrzymać całą sprawę w ta­
jemnicy. Oczywiście - tu Atticus rozejrzał się po sali -jest pewien szcze­
gół. Jeśli ktokolwiek zapyta, choć to raczej mało prawdopodobne, musimy
wszyscy twierdzić, że panna Potts była tu z polecenia lady Agathy.
Letty czekała. Rozumiała, dlaczego najlepiej będzie, jeśli nie zostanie
o nic oskarżona. Dla dobra Angeli warto puścić ją wolno.
Ale sprawa była beznadziejna. To nie mogło się udać.
Letty wiedziała o kłamstwie więcej niż oni. Powinno być nieskompliko­
wane i znane jak najmniej licznemu gronu. A w tej sali było chyba z pięć­
dziesiąt osób. Wstała i głośno właśnie to im powiedziała.
Atticus przyglądał się jej grzecznie, gdy tłumaczyła, że ten plan jest sza­
leństwem, a potem tak samo grzecznie poczekał, aż usiadła.
- O ile troska panny Potts dobrze o niej świadczy... - Letty jęknęła.
Czemu z uporem przypisująjej cechy, których nie posiada? - ...o tyle po­
kazuje też, że nie rozumie zasad panujących w towarzystwie.
Tego już za wiele! Chciała wstać, ale Elliot powstrzymał ją spojrzeniem,
więc tylko cicho wymamrotała coś pod nosem i opadła na krzesło.
- Szansa, że ktokolwiek z nas wda się w dłuższą konwersację z przy­
jaciółmi i rodziną markiza Cottona, jest niewielka. No, może z wyjątkiem Pau-
200
- Ham mnie tu przywiózł - mówiła Mery. - A pan się lepiej pośpieszy,
sir Elliocie, jeśli chce ją pan zatrzymać, proszę pana.
- Ojcze, prosze_zadzwoń na paniąNichols, żeby przyniosła Meny szklan­
kę wody.
Atticus sięgnął po dzwonek, ale Meny potrząsnęła głową.
- Uprzejmie dziękuję, proszę pana, ale nic mi nie będzie. Muszę tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl