[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samego chłopca gdzieś zapodziałam.
Może w ogóle tego nie spostrzegł ani nic go to nie obchodziło. W końcu, jak to zwykle bywa z
przyjaciółmi z dzieciństwa, każde z nas wiodło własne, odrębne życie. Ale teraz widzę, jaki
smutny jest ów zwyczajny porządek rzeczy. Odeszłam zbyt łatwo. Za mało myślałam, co - i kogo
- porzucam. Teraz nie umiem myśleć o niczym innym.
Zostawiłam chłopca o kruczych włosach, który śmiał się grzmiąco, z całej duszy, a wróciłam do
mężczyzny tak wychudzonego, że lękałam się go dotknąć, bo to pergaminowe ciało mogłoby mi
się rozedrzeć pod palcami.
I ten umierający mężczyzna przyjął mnie tak, jakbym nigdy nie wyjeżdżała. Zastanawiam się,
czy wiedział, z jakim bólem patrzę w jego załzawione oczy i widzę odbicie swojej pustki. Tego,
czego mi brak.
Chciałabym pozbierać kawałeczki strzaskanego mojego serca, ułożyć je sobie na kolanach i
dokładnie obejrzeć. Może wówczas znalazłabym lukę, brakujący kawałek winny tego, ssę
zapominam o ludziach, których kocham.
Mam dosyć samotnego życia, zmęczyło mnie do szpiku kości. Biegłam przez tyle lat, tak prędko
i uparcie, że nie mogę złapać tchu. I tutaj, na końcu drogi, widzę, że pędziłam donikąd.
Chcę do mamy. Czy to nie zadziwiające? Gdybym mogła, saraz, bym do niej poszła, wtuliła się
w jej objęcia i powiedziała: Eric umiera, a ja nie wyobrażam sobie życia bez niego .
Jak by to było? Sprawić, by mnie uspokoiła i pocieszyła? Kiedy zamykam oczy, widzę to w
wyobrazni, ale po przebudzeniu są między nami tylko zamknięte drzwi. A ból w piersi narasta
coraz bardziej.
Teraz poznaję, co to jest - ten ból, który mnie nie odstępował przez tyle lat.
To tęsknota, po prostu. Tęsknię za moją mamą.
18
Nazajutrz wstał piękny czerwcowy dzień, jeden z tych, które skłaniają przyjezdnych do kupna
ziemi na wyspach San Juan.
Ruby obudziła się pózno. I nic dziwnego, skoro przez całą noc przewracała się z boku na bok.
Oczywiście, wiedziała, że musi porozmawiać z Norą o wyznaniu ojca. Miała tylko nadzieję, że uda
się to odwlec na jakiś czas - powiedzmy: do chwili, gdy zwiotczeje biust Britney Spears.
Odrzuciła kołdrę i wygramoliła się z łóżka. Pod prysznicem znów się poczuła jak człowiek, więc
została tam, dopóki woda nie zrobiła się letnia. Nawet wtedy nie chciało jej się wychodzić.
Przynajmniej biorąc prysznic, miała jakiś cel.
Wyszła z kabiny i mokra stała na kosmatym różowym dywaniku. Stare rury huczały i zawodziły,
gdy z bulgotem odpływała nimi woda.
Przez obłok pary Ruby zobaczyła siebie w lustrze. Przetarła je i wpatrzyła się w niewyrazne
odbicie własnej twarzy.
To była jedna z tych rzadkich chwil, kiedy w ułamku sekundy widzi się samą siebie oczyma kogoś
obcego. Włosy miała za krótkie i wystrzępione, jakby ta głupia, żująca gumę, ufarbowana na
fioletowo pannica ze szkoły fryzjerskiej zamiast nożyczek użyła ząbkowanych nożyc krawieckich.
Co, na Boga, podkusiło Ruby, żeby się przefarbować akurat na ten odcień czerni a la Elwira
Królowa Nocy?
Skóra przez to wydawała się blada jak u wampira.
Nic dziwnego, że nie zdołała skusić żadnego przyzwoitego faceta. Już lepiej wyglądała Laura
Palmer w Miasteczku Twin Peaks - wtedy gdy wypłynęła martwa na brzeg.
Ruby uświadomiła sobie, że z rozmysłem stara się być odstręczająca. Porażona tym odkryciem,
105
dosłownie rozdziawiła usta ze zdumienia.
Cały ten tusz, czarna kredka do oczu, fryzura i kolor włosów... wszystko to był kamuflaż.
Wyrzuciła kosmetyczkę do metalowego kosza na śmiecie. Rozległ się miły dla ucha łoskot. Koniec
z makijażem w stylu ćpunki i ze strojem uchodzcy. Do diabła! Przestanie się nawet farbować i
zobaczy, jaki ma naturalny kolor włosów. Jeśli dobrze pamiętała, był to ładny, zwyczajny,
kasztanowy brąz.
Podjąwszy tę decyzję, poczuła się lepiej. Wróciła do sypialni, włożyła dżinsy i nefrytowozielony
podkoszulek z dekoltem w serek, po czym zbiegła na dół.
Nora stała przy blacie, wsparta na kulach. W kuchni rozbrzmiewał rytmiczny syk i bulgot
ekspresu do kawy. Kiedy Ruby weszła, matka podniosła wzrok.
Na jej twarzy odmalowało się niemal komiczne zdziwienie.
- Wyglądasz... ślicznie. - Natychmiast się zaczerwienił.- Przepraszam. Nie powinnam się tak
dziwić.
- Nic nie szkodzi. Ta tapeta raczej mnie nie upiękniła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]