[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szukając w torbie jakichś ubrań.
Po chwili poczułam palec muskający wyjątkowo czułe miejsce. Zamarłam. Seks-partyzantka.
Coś nowego. Moje ciało uznało, że nie ma nic przeciwko, nie wywinęłam się więc od pieszczoty
ani nie odtrąciłam ręki. A ręka ta poczynała sobie coraz śmielej, poruszając się bardziej
zdecydowanie i rytmicznie. Umm, tak. Zaczęłam kręcić biodrami. Naraz poczułam na plecach
ciepło jego ciała. Nadal prowadził rozmowę, ale głos miał nieobecny.
 Uhm, słuchaj, oddzwonię za chwilę  powiedział wreszcie.  Mam drugi telefon.
Klapka zamknęła się z cichym trzaskiem, a miejsce palców zajęło coś bardziej konkretnego.
 Gotowa?  szepnął chrapliwie.
 Umm&  mruknęłam i oparłam się rękoma o ścianę.
Natychmiast poczułam w sobie czubek jego wygiętego do góry członka i już po chwili
zaczęliśmy się poruszać w zgranym rytmie.
Tolliver lubił mnie zaskakiwać.
Nie byłam szczególnie doświadczona, gdy nasza relacja przeniosła się na płaszczyznę
erotyczną. Ale ciągle uczyłam się od niego czegoś nowego, a przy okazji poznawałam go z
zupełnie innej strony. Przekonana, że znam go bardzo dobrze, nie przewidywałam wielkich
niespodzianek. Nic bardziej mylnego.
Ostry dzwięk, który wyrwał mi się z gardła, zaskoczył mnie. Sekundę pózniej podobny dobył
się z ust Tollivera, niczym echo mojego.
 Jak sądzisz, czemu Victoria zadzwoniła?  zapytałam, odzyskawszy już głos. Gdy fala
podniecenia opadła, zmęczeni runęliśmy na łóżko i teraz leżeliśmy wtuleni w siebie, absolutnie
szczęśliwi.  Dziwne, jeśli chciała podziękować, wystarczył przecież mejl czy esemes. 
Pocałowałam go w szyję.
 Zawsze ją fascynowałaś  rzekł Tolliver.
Niebywałe.
 Och& Chcesz powiedzieć& ?
 Nie, nie sądzę, żeby była les czy bi. Myślę, że twoje umiejętności i sposób, w jaki je
zyskałaś, są dla niej niezwykle ciekawe. Fascynujące. Przez te kilka lat zarzucała mnie
setkami pytań na twój temat. W jaki sposób działa twój dar, jakie są twoje wrażenia podczas
odczytów, co czujesz, jakie doznania fizyczne są twoim udziałem.
 Mnie nigdy o nic nie pytała.
 Mówiła, że nie chce, aby jej nadmierne zainteresowanie sprawiło, że poczujesz się jak
jakieś dziwadło albo kaleka.
 Coś, jakbym jezdziła na wózku albo miała znamię na twarzy? Coś, co by mnie krępowało?
 Myślę, że w ten sposób okazuje, że liczy się z twoimi uczuciami, nie chce cię zranić czy
wprawić w zakłopotanie. Mam wrażenie, że jesteś obiektem jej wielkiego podziwu.  Tolliver
powiedział to odrobinę strofująco, na co pewnie zasługiwałam. W końcu Victoria starała się być
wobec mnie taktowna, a ja traktowałam jej wysiłki z podejrzliwością i dyskredytującym
nastawieniem.
 Nie, no, w porządku. Tylko dziwi mnie, że skoro tak ją to pasjonuje, nie próbuje czerpać
informacji u zródła.  To była aluzja, że może tak żywe zainteresowanie Victorii opiera się w
głównej mierze na potrzebie posiadania pretekstu do rozmów z Tolliverem.
 Może i słusznie powątpiewasz  przyznał, uwiarygodniając moje domysły.  Choć nie sądzę,
żeby kiedykolwiek była zainteresowana mną. Zawsze chodziło o ciebie. Moim zdaniem to ona
ma skłonności do mistycyzmu. A twoje zdolności są dla niej jak objawienie.
 Jakby ujrzała Matkę Boską na toście albo coś w tym stylu?
 Coś w tym stylu.
 Ha!  Coś mi przyszło do głowy.  W takim razie powinna kiedyś jechać z nami na
cmentarz. Zobaczyć to na własne oczy. Pomaga nam przecież od tylu lat. A mnie to nie będzie
przeszkadzało.
Tym razem nadeszła kolej na zdumienie Tollivera.
 No dobrze, powiem jej to. Jestem pewien, że będzie zachwycona.
Potarł policzkiem czubek mojej głowy. Musnęłam kciukiem jego sutek. Jęknął z rozkoszy.
Wiedziałam, że powinnam już wstać, wziąć prysznic i zacząć się ubierać, bo niedługo mieliśmy
się spotkać z dziewczynkami, ale ociągałam się. Jeszcze było wcześnie. Usiłowałam wyobrazić
sobie wspólną wizytę na cmentarzu. Mogliśmy zabrać Victorię ot tak, nie przy okazji zlecenia.
Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale chodziłam na cmentarze także wtedy, gdy nie wiązało
się to z pracą. %7łeby nie wyjść z wprawy. %7łeby doskonalić moją dziwną umiejętność.
Robienie tego przy Victorii byłoby nowością, zwykle unikałam widowni. Ale jej obecność na
pewno nie będzie mi przeszkadzała.
 Pewnie świetnie umie posługiwać się komputerem  zauważyłam.  Teraz to chyba
podstawowe narzędzie pracy detektywa?
 Nadal mówimy o Victorii? Tak, pewnie masz rację. Nawet wspominała kiedyś, że zatrudnia
czasem informatyka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl