[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby do ciebie przywykÅ‚a i ciÄ™ poznaÅ‚a. Heather jest kon­
taktowym dzieckiem, nie boi się poznawać nowych ludzi,
z czego można wnioskować, że byÅ‚a kochana i dobrze trak­
towana. Zobaczysz, wszystko będzie w porządku.
- Chciałbym podzielać twój optymizm - westchnął Jake.
- Powiem ci, że ja sama bardzo ją polubiłam, Heather
jest naprawdę fajną małą panienką. Zapewniam cię, że i ty
będziesz się nią cieszył, kiedy spędzicie razem trochę czasu
i oboje oswoicie siÄ™ z sobÄ….
- Może masz rację, ale co będzie do tej chwili? Tak
sobie myślę - powiedział, ujmując w ręce jej dłonie - czy
nie zechciałabyś spędzić tu jeszcze kilku nocy... zanim ja
opanujÄ™ jakoÅ› tÄ™ sytuacjÄ™. MuszÄ™ znalezć kogoÅ›, kto możli­
wie jak najszybciej zamieszka tutaj na stałe. Tymczasem
Heather i ja Å‚atwiej chyba byÅ›my siÄ™ do siebie zbliżyli, gdy­
by ona wiedziała, że ty tutaj będziesz w porze śniadania,
a potem wieczorem, gdy będzie pora położyć ją spać.
- Może warto się nad tym zastanowić - odpowiedziała
Ashley z namysłem.
- Dziękuję ci za wyrozumiałość, Ashley - szepnął Jake,
PRZEZNACZENI SOBIE
81
zwracajÄ…c ku niej srebrzyste, Å‚agodne oczy. Oczy Jake'a,
tak dobrze jej znane, Jake'a, który jej potrzebowaÅ‚. Jak mog­
ła mu odmówić?
I wtedy, nagle, pocałował ją.
Wyrażał po prostu swoją wdzięczność, Ashley świetnie
o tym wiedziaÅ‚a, ale ten pocaÅ‚unek znaczyÅ‚ dla niej coÅ› wiÄ™­
cej. Znacznie więcej. Jeden głosik wewnętrzny ostrzegał ją:
 Nie powinnaÅ› mu na to pozwolić", drugi jednak, mocniej­
szy, podpowiadał:  Cicho bądz i ciesz się tą chwilą!"
Bo Jake ją całował, naprawdę całował, po raz pierwszy
w życiu.
PoÅ‚ożyÅ‚a mu rÄ™ce na ramionach i mocniej do niego przy­
lgnęła. CaÅ‚owaÅ‚ jÄ… gorÄ…co, namiÄ™tnie, a ona, drżąca, tak bar­
dzo go pragnęła, czekała niecierpliwie, aż wreszcie się spełni
jej marzenie o ich bliskości.
I wtedy nagle, niespodziewanie, Jake oderwał się od niej
i poprowadził ją z powrotem na kanapę, sam zaś przeszedł
przez pokój i stanął w cieniu przy oknie, odwrócony do niej
plecami. Słyszała jego ciężki oddech i widziała, jak opuścił
głowę na piersi.
Ashley ujęła twarz w dłonie i poczuła się tak, jakby Jake
wylał jej na głowę kubeł zimnej wody. Więc znowu zrobiła
z siebie idiotkę, myśląc, że on jednak coś do niej czuje.
Szybko otarła z oczu łzy, które w nich wezbrały, całkiem
wbrew jej woli. Nie miaÅ‚a zwyczaju pÅ‚akać. Jedynym czÅ‚o­
wiekiem, który potrafił przyprawić ją o łzy, był Jake. Ashley
miała sobie za złe tę słabość na jego punkcie.
Teraz marzyła tylko, żeby stąd uciec, pójść do swego
pokoju i wtulić gÅ‚owÄ™ w poduszkÄ™, ale, nie mogÄ…c opano­
wać drżenia całego ciała, bała się wstać z kanapy. Dłuższą
ANNETTE BROADRICK
82
chwilę siedziała w milczeniu, aż wreszcie usłyszała głos Ja-
ke'a:
- Bardzo ciÄ™ przepraszam, Ashley, naprawdÄ™ nie wiem,
jak to się stało. Moje zachowanie było niewybaczalne. I nie
będę ci miał za złe, jeśli zechcesz teraz wrócić do domu
- powiedziaÅ‚, odchodzÄ…c od okna i siadajÄ…c w fotelu na­
przeciwko niej.
Ashley wzięła głęboki oddech, zanim się odezwała:
- Nie masz za co przepraszać, Jake. To ja podaję ci moje
serce na srebrnej tacy. Nie powinieneÅ› siebie winić. Prze­
chodzisz teraz trudny okres, trudny uczuciowo. I nie martw
się, że mogłam z twego pocałunku wyczytać coś więcej niż
tylko impuls chwili. Już dawno temu pogodziÅ‚am siÄ™ z my­
ślą, że nigdy się mną nie zainteresujesz jako kobietą.
- O czym ty mówisz? - zapytał znużonym głosem.
- Daj spokój, Jake - odparła. - Kiedy całowaliśmy się
ostatnim razem, potraktowałeś mnie tak, jakbym cierpiała
na jakÄ…Å› zakaznÄ… chorobÄ™.
- Masz na myśli swoje przyjęcie urodzinowe?
- Ty zapewne tego nie pamiętasz, ale upokorzyłeś mnie
wtedy na oczach swoich braci. Oczywiście, już dawno to
przebolaÅ‚am. - MówiÄ…c to Ashley westchnęła gÅ‚Ä™boko i po­
myÅ›laÅ‚a, że za to wierutne kÅ‚amstwo powinien w niÄ… ude­
rzyć piorun...
- A ja chciałem cię wtedy przeprosić, szukałem cię, ale
nigdzie ciebie nie było. I potem też jakoś gdzieś przepadłaś.
Naprawdę, uwierz mi, nie chciałem cię zranić.
- Wierzę ci - pokiwała głową Ashley. - Ale aż nadto
dobrze zrozumiałam, co czułeś.
- Nie miałem pojęcia, że tak odbierzesz moje zacho-
PRZEZNACZENI SOBIE
83
wanie tamtego wieczoru, że siÄ™ poczujesz odrzucona - po­
trząsnął ze skruchą głową. - Absolutnie nie miałem takiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl