[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cassandra oddała je i pokręciła głową.
- Nie, nigdy jej nie widziałam.
Andie zamarło serce.
- To nie jest pani starsza siostra?
- Nie. Moja siostra nie żyje. Zabił ją potwór, który zgwałcił ją siedem lat temu.
Andie starannie dobrała słowa.
- Nie chcę, żeby zabrzmiało to bezdusznie, ale jeśli się nie mylę, policja nie znalazła jej
ciała, prawda?
- Nie.
- W takim razie skąd pani wie, że ona nie żyje?
- Bo jesteśmy siostrami. Rodziną. - Cassandra przysunęła się bliżej do swojej
towarzyszki. - Dbamy o siebie.
- Rozumiem.
- Nie. - Cassandrze zadrżał głos. - Pani tego nie zrozumie. Kiedy tu przyjechałyśmy,
miałam tylko ją. Nigdy nie wykreśliłaby mnie ze swego życia. Przez te siedem lat na pewno
by się do mnie odezwała. Ona nie żyje. Umarła. Dlatego zamiast tracić czas, poszukajcie
lepiej zboczeńca, który ją zabił.
Andie zaczynała się w tym gubić. Ale nie pogubiła się całkowicie.
- Możemy wrócić do domu i porozmawiać? - spytała. - Coś mi mówi, że właśnie go
znalezliśmy.
33
Cassandra położyła się o wpół do pierwszej w nocy, ale nie mogła zasnąć. Leżała w
ciemnym pokoju i myślała.
Po tym, jak dopędzili ich ci z FBI, ona i agentka Henning wróciły do domu i długo
rozmawiały w kuchni. Mówiła głównie ona, ta Henning, i na jej prośbę Cassandra znalazła w
szafie kilka starych zdjęć. Agentka ułożyła je obok zdjęcia Mii Salazar. Tak, było między
nimi dużo podobieństw, co Henning wielokrotnie podkreślała. Ale Cassandra bez trudu
znalazła i różnice.
O wiele trudniejszy był jednak powrót do przeszłości.
Cassandra spojrzała na budzik na stoliku nocnym. W ciemności jarzyły się zielone
cyferki. Dochodziła pierwsza i znowu przypomniały jej się tamte złe czasy. Pierwsza, druga,
trzecia - po zniknięciu siostry widywała te cyferki noc w noc. Sen był nieosiągalną ucieczką
od surowej rzeczywistości. Terapia w końcu pomogła, lecz nocne koszmary i wspomnienia
nie zniknęły. Dzisiaj znowu musiała walczyć z przeszłością, ale podczas dwugodzinnej
rozmowy z FBI zdołała utrzymać demony na uwięzi. Dały jej spokój aż do teraz. Może
ośmieliła je cisza i spokój wczesnego poranka. A może nie zagoiła się w niej do końca ta
wielka emocjonalna rana. Tak czy inaczej, czuła, że tama znowu powoli pęka. Zaczynała
tracić kontakt z rzeczywistością, bo umysł przenosił ją do innego miejsca i czasu, do chwil,
kiedy piękna Teresa była dla niej chodzącym ideałem.
- Super wyglądacie, dziewczyny - powiedział młody, muskularny bramkarz pilnujący
wejścia do Vertigo II. Wielki, potężnie zbudowany, był jak strażnik fortecy, który wprost ze
średniowiecza trafił do najmodniejszego klubu nocnego w Atlancie. Kolejka ciągnęła się
przez pół ulicy, aż za róg, a tam przez pół następnej. Trzy czwarte czekających nie miało
szans na wejście. Zwłaszcza urzędas z Buffalo, który przyjechał tu na jakiś zjazd, i który w
marynarce khaki wyglądał jak sprzedawca polis ubezpieczeniowych. Ale Latynoska młódka
w szpilkach miała bardzo duże szanse. Większość z niewpuszczonych zapewne wzruszy tylko
ramionami i przejdzie na plan B. Inni będą prosić i błagać, robiąc z siebie żenujące
widowisko. Kilku wyzwie bramkarzy od najgorszych. Kilku innych, tych, którym do głowy
uderzy niebezpieczna kombinacja prochów i testosteronu, może nawet rzuci się na nich z
pięściami tylko po to, by odkryć, że czterdziestopięciocentymetrowego obwodu bicepsy nie są
tylko na pokaz.
Stały przed aksamitnym sznurem.
- Ty też niezle wyglądasz - odparła Cassandra.
- Dzięki, dzięki. Kim jest twoja przyjaciółka?
- To moja siostra. Teresa.
- Aadniutka jest.
Teresa - była w cętkowanej lycrze i w szpilkach - z kamienną miną odparła:
- Aakome oko na łakomy kąsek, co, wielkoludzie?
- Ooo, w dodatku pyskata! Rozgryzłaś mnie bez pudła. - Rozsunął sznur. - Dobrze się
bawcie.
Otworzyły się główne drzwi i natychmiast uderzył je błysk wirujących świateł i głośna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl