[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dażuję, skoro wolisz umrzeć, niż się przyznać, że nie jesteś perfekcyjna.
Ruszył do auta, zostawiając ją, by się wydostała ze spodni. Po co tak ją naci-
skał? Wiedział, że lubi ducha rywalizacji i że przyjmie każde wyzwanie. Wiedział o
tym od dnia, w którym ją poznał.
Madeline siedziała sztywno, gdy bandażował jej kostkę, by ocalić jej dumę.
Podczas lotu powrotnego do Queenstown była blada i przygaszona. Czyżby sądziła,
że jakaś nic nieznacząca fobia przekreśla ją w oczach Lewisa? %7łe w ogóle miało to
dla kogokolwiek znaczenie? Była tylko człowiekiem, a nie supermanem.
S
R
- Spotkajmy się jutro o dziesiątej przez hotelem Waterfront.
Zatrzymała się, idąc przez parking, i spojrzała na niego podkrążonymi oczy-
ma.
- Konferencja się skończyła. Nie wracasz do domu?
- Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie. - Sprawdzi, czy jest lojalna, uspra-
wiedliwił swoją decyzję w myślach. Ale czy przypadkiem nie chodziło mu o to, by
spędzić z nią więcej czasu?
Gdy się spotkali następnego ranka, Lewis z ulgą stwierdził, że wygląda na
wypoczętą i zdrową. Znów była pełna energii i jak zwykle piękna.
- Wsiadaj - nakazał, otwierając przed nią drzwi samochodu z wypożyczalni. -
Pojedziemy odwiedzić nasze hotele, Mountainview i Lakefront.
- Rozumiem, że Kay do nas dołączy. - Madeline wbiła w niego zaskoczone
spojrzenie.
Lewis zaprzeczył ruchem głowy.
- Czy nie powinniśmy jej poinformować? - spytała z niepokojem.
- Spotykam się z nią o pierwszej w celu przeanalizowania sytuacji finansowej
- powiedział, wyjeżdżając z parkingu. - Chciałbym, żebyś popatrzyła na te hotele
swoimi doświadczonymi oczyma. Czy da się je łatwo postawić na nogi, czy to bez-
sensowna inwestycja.
- Powinnam poinformować Kay o naszej kontroli. Czuję, że postępuję nielo-
jalnie jako jej przełożona i jako przyjaciółka.
Lewis zatrzymał się przed hotelem Premier Mountainview, wyłączył stacyjkę
i odwrócił się do Madeline.
- Masz przejąć zarządzanie stu pięćdziesięcioma hotelami - oświadczył srogo.
- Zdajesz sobie sprawę, co to oznacza?
Uniosła podbródek i obracając się na siedzeniu, spojrzała mu w twarz.
- Tak - odparła stanowczo.
- To dobrze. - Pokiwał z zadowoleniem głową. Tak właśnie myślał. - Goto-
S
R
wa?
Lewis doskonale się bawił, obserwując, jak bierze na siebie wszystkie zada-
nia, które na nią zrzucał, tak dobrze, że zaniedbał wręcz własne obowiązki. Fakt,
łamał zasady etyki biznesowej, nie informując dyrektora regionalnego o inspekcji,
ale chciał się przekonać, na ile odpowiedzialna i lojalna jest jego nowa dyrektor
operacyjna. Jego wiedza na temat przemysłu hotelarskiego była wystarczająco ską-
pa, w dodatku nie wiedział, czy może jej ufać.
Po spędzeniu godziny w Mountainview Goode'a ogarnął równie ponury na-
strój, jak widok odłażącej płatami od elewacji budynku farby. Hotel zionął pustką.
Wszystkie urządzenia, wyposażenie, pomieszczenia sanitarne były w opłakanym
stanie. Nie dbano o utrzymanie czystości. Jednocześnie budynek był w tak fatalnym
stanie, że trudno było powiedzieć, co jest faktycznie brudem, a co podrapaną, po-
pękaną lub wytartą powierzchnią. Lewis wdał się w ostrą dyskusję z kierownikiem
hotelu na temat wygasłego przeglądu technicznego wind. Gdy odjeżdżali, na ulicy
zatrzymał się autobus, z którego wysypała się grupa ubłoconych turystów z pleca-
kami.
- No właśnie, miejsce w sam raz dla nich.
Następnie pojechali do Lakefront.
- Zjemy tam lunch - zdecydował Goode. - Nie jestem w stanie oglądać kolej-
nych łazienek i pokoi o tak niskim standardzie.
- Pamiętaj, że Kay zarządza hotelami dopiero od czternastu tygodni - powie-
działa przymilnie Madeline, studiując ubogie menu. - W pierwszej kolejności mu-
siała się zająć kapitalnym remontem hotelu Waterfront, ponieważ tam została za-
planowana konferencja.
- Hotele sieci Premier mają cztery lub więcej gwiazdek. Te w Queenstown za
diabła się na tyle nie kwalifikują. - Rozejrzał się po prawie pustej restauracji.
- Jeszcze za wcześnie na lunch. - Pobiegła wzrokiem za jego spojrzeniem.
- A może wszyscy wiedzą coś, o czym my nie wiemy? - Oparł się i utkwił
S
R
wzrok w kelnerce. - Możemy prosić o wodę?
Madeline zmarszczyła brwi.
- Siedzimy tu od siedmiu minut - stwierdził szorstko. - Co sądzisz o menu?
Wzięła do ręki tanią, laminowaną kartę. Poczuła pod palcami coś lepkiego i
na jej twarzy pojawił się grymas obrzydzenia.
- Trochę... wymęczona.
- Jak ze śmietnika! - warknął.
- Podczas konferencji wspominałeś o dużych nadużyciach niektórych me-
nadżerów. Poprzednik Kay roztrwonił cały budżet remontowy na flotę nowych sa-
mochodów służbowych i promocję własnej osoby...
- Kay zarządzała w tamtym okresie hotelem Waterfront - przerwał jej Lewis -
i powinna była zaraportować nadużycia.
Madeline uśmiechnęła się cynicznie.
- Nie miałam przyjemności poznać Jacques'a de Vries, ale doskonale znam
przemysł hotelarski. To sitwa. Często wysokie stanowiska zajmują ludzie nieodpo-
wiedzialni i nieprofesjonalni. Gdyby Kay ujawniła prawdę, mogłaby już na zawsze
pożegnać się z karierą.
Zjawiła się kelnerka z wodą i przyjęła zamówienia.
- Kay powinna była podjąć decyzję. Nie miała wyboru. Konferencja była już
przesądzona, więc włożyła wszystko, co zostało, w odnowienie Waterfront.
Lewis lubił Kay i w pewnym sensie jej współczuł. Hotel Waterfront wywarł
na nim bardzo pozytywne wrażenie. Pokoje, restauracja, serwis, zaplecze konferen-
cyjne, wszystko było na wysokim światowym poziomie. Ale on w tej kwestii był
laikiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl