[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wiem, że dziÅ› mamy wyjÄ…tkowo piÄ™knÄ… pogodÄ™, ale czy to naprawdÄ™ musi trwać aż tak dÅ‚ugo? Nie podoba·
mi się, że będziesz spacerować sama po tak ruchliwym mieście.
- Nic mi nie będzie. - Nadal nie zamierzała się przyznawać, że ma towarzystwo. - O nic się nie martw.
Silna dłoń zdecydowanie odebrała jej shlchawkę. Chciała ją natychmiast odzyskać, sięgnęła więc po nią,
jednak jej ręka natrafiła na szeroki tors. Cofnęła się szybko, niczym oparzona.
- Dzie dobry, panie Lane, przy telefonie Bay Cameron. Pańska córka będzie pod moją opieką. Dopilnuję też,
by zdążyła wrócić, zanim przypali się państwa dzisiejszy obiad - posłuchał chwilę, pożegnał się i odłożył
słuchawkę. - Ojciec życzy, żeby się pani dobrze bawiła.
- Wielkie dziÄ™ki - mruknęła zjadliwie i siÄ™gnęła po żakiet oraz laskÄ™· Bay otworzyÅ‚ drzwi i zeszli na dół.
~ Pomyślałem, że pojedziemy kolejką na plac Ghiradelii. Co' pani na to? - W jego głosie pobrzmiewało
rozbawienie, zdradzające, że Bay świetnie dostrzega jej nadąsanie.
- Wszystko mi jedno - obojętnie wzruszyła ramionamI.
Nie odpowiedział. Gdyby nie dłoń, która ujmowała ją pod ramię na skrzyżowaniach, Sabrina miałaby
wrażenie, że idzie do kolejki zupełnie sama. Odezwała się do niego tylko dwa razy, krótko dziękując za
pomoc przy wsiadaniu i wysiadaniu z wagonika.
- . Czy panna obrażalska skończyła już swoje dąsy?- zapytał ze śmiechem, obejmując ją mocno, żeby bez
problemu przeprowadzić przez tłumy turystów.
- W cale SIę me obraziłam - zapewniła chłodnym tonem.
- Czyżby?
- No, może troszeczkę - przyznała z ociąganiem, a jej gniew trochę złagodniał. - Ale czasami jest pan
zupełnie nie do zniesienia. Nie cierpię, kiedy ktoś inną rządzi.
- To dlatego, że ostatnio przyzwyczaiła się pani stawiać na swoim, doskonale wiedząc, że nikt się pani nie
przeciwstawi. Ktoś jednak wreszcie musi to zrobić.
I - To samo można powiedzieć o panu.
- Z pewnością - znów,ze spokojem przyjął jej krytyczną opinię na swój temat. - Ale nie rozmawiamy o mnie.
To nie ja się gniewałem, tylko pani.
- Ponieważ zrobił pan to, co chciał, nie przejmując się moim zdaniem.
- No i jakie to ma teraz znaczenie? Woli pani, żebyśmy spacerowali jak wrogowie czy jak przyjaciele? -
Poczuła jego wzrok na swojej twarzy. - Proszę nie zapominać, że poprzednim razem całkiem miło
spędziliśmy czas.
Poddała się urokowi tego niskiego, ciepłego głosu.
- Jak przyjaciele - zdecydowała.
Bay zręcznie skierował rozmowę na jakieś inne tematy i nastrój Sabriny poprawił się zdecydowanie. Obeszli
dookoła fontannę na placu, wstąpili na pyszne naleśniki do maleńkiej kawiarenki, a potem zaczęli się
przechadzać wzdłuż witryn sklepowych. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęli sobie mówić po imieniu.
Bay zaproponował, by Sabrina próbowała się zorientować, co mijają, kierując się słuchem i węchem. przy
kwiaciarniach, restauracjach czy sklepach ze skórą szło jej to całkiem łatwo, jednak jubilera i dom handlowy
przeoczyła zupełnie. W pewnym momencie Bay przystanął znowu.
-Nie mam już pomysłów - poddała się z westchnieniem. - Zmęcżyło mnie to zgadywanie.
- Oczywiście - zgodził się z roztargnieniem. - To jest galeria, w której szyje się ubrania na miarę. Na
wystawie wisi fantastyczna sukienka i dałbym głowę, że zrobiono ją specjalnie dla ciebie. Chodz - objął ją
mocno. - Musisz ją zobaczyć.
Sabrina zesztywniała.
- Zapomniałeś o pewnym drobnym szczególe. Jestem ślepa. Nie mogę jej zobaczyć.
- O niczym nie zapomniałem, moja niewidoma królowo - odparł cierpliwie. - Dlatego daruj sobie to oburzenie.
Gdzie twoja twórcza wyobraznia, którą podobno posiadasz? Wejdziem:y do sklepu i będziesz mogła ją
ocenić za pomocą dotyk!!.
Zrobiło jej się trochę głupio, dlatego przestała protestować i dała się wprowadzić do galerii. Nad ich głowami
zabrzęczał dzwoneczek i zaraz potem usłyszała zbliżające się kroki.
- Czym mogę służyć? - odezwał się kobiecy głos.
- Chcielibyśmy -dokładnie obejrzeć tę sukienkę z wystawy.
- Przykro mi, proszę pana, ale nie sprzedajemy wystawionych modeli. Jeśli klientka życzy sobie zamówić
takÄ… samÄ…, szyjemy jÄ… na miarÄ™· - Pozwoli pani, że wyjaÅ›niÄ™ - przerwaÅ‚ aksamitnym gÅ‚osem Bay. - Panna
Lane jest niewidoma. %7łeby mogła wiedzieć, jak ta suknia wygląda, musi jej dotknąć. Czy da się to zrobić?
- Oczywiście, przepraszam państwa najmocniej. Zaraz ją zdejmę z manekina, to zajmie tylko chwilkę.
Sabrina, bardzo zakłopotana, poruszyła się nerwowo, ale Bay objął ją jeszcze mocniej, dodając jej w ten
sposób otuchy. Po niedługim czasie usłyszała przed sobą delikatny szelest. ' - Proszę bardzo, panno Lane.
- Czy mogłaby pani tę suknię opisać? - spytał Bay~ - Ten model nosi nazwę "Płomień". 'Składa się z wielu
warstw jedwabiu w odcieniach czerwieni, oranżu i żółci.
Nieregulame pasy tkaniny nie są u dołu zszyte, a ich puszczone luzno końce skręcają się- lekko,
przypominając języki ognia.
~rażliwe palce Sabriny przesuwały się po jedwabistych warstwach.
- Dekolt wykończono w szpic, by powtarzał trójkątny ksztah zakończeń swobodnie wiszących pasów. Nie jest
jednak zbyt głęboki i przez to wyzywający. Suknia nie ma typowych rękawów, ramiona są lekko osłaniane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl