[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- O co chodzi?
- Chcę z tobą porozmawiać. No, otwórz wreszcie. Nie lubię
mówić do ściany. Ciebie to oczywiście nie obchodzi, że połowa ulicy
słyszy, co mówię...
Keira zaczerwieniła się ze złości. Wiedział bardzo dobrze, że nie
życzyłaby sobie, żeby ktokolwiek ich podsłuchiwał, zwłaszcza jeśli
miał zamiar wypytywać ją o zdrowie. Niechętnie odciągnęła zasuwę.
Wystarczył mu jeden rzut oka, żeby zrozumieć, jak straszliwie
jest spięta. Rude włosy, związane na karku czarną wstążką, były
jeszcze wilgotne po kąpieli. Stała przed nim boso, w dżinsach i
czarnym swetrze, po chłopięcemu szczupła. Jedynie w nie
umalowanej twarzy odnalazł coś niezwykle kobiecego - pełne, różowe
usta, które przypominały mu różyczkę z żywopłotu. Z trudem
zapanował nad chęcią, żeby dotknąć ich wargami i sprawdzić, jak
smakują. Z największą przyjemnością rozpuściłby też ściągnięte
wstążką wspaniałe loki i zatopił w nich palce i twarz.
Musiała odczuć tę milczącą fascynację, gdyż zmierzyła go
gniewnym, buntowniczym spojrzeniem.
- No więc?
- Czujesz się lepiej?
Kiwnęła bez uśmiechu głową. Gdyby znał ją lepiej, odgadłby od
razu, że jest zażenowana i rozpaczliwie próbuje to ukryć.
40
R S
- Bardzo dobrze. Mówiłeś, zdaje się, że chcesz mi coś
powiedzieć. Nie mógłbyś się pospieszyć? Jestem bardzo zajęta.
Opuścił powieki, a kiedy znowu szybko je podniósł, zobaczyła w
jego oczach cień ironii.
- Wychodzisz?
- Być może.
- W tym stroju? - Jeszcze raz przyjrzał się jej, udając
rozbawienie, lecz wbrew pozorom wcale się tak nie czuł.
Mówił sobie, że jest za chuda jak na jego gust, podczas gdy
prawda była zupełnie inna. Pamiętał dobrze nieduże, strome piersi,
ledwo rysujące się teraz pod luznym, workowatym swetrem, i całą ją,
lekką jak dziecko, lecz nie po dziecięcemu niepokojącą jego
wyobraznię.
- Mogę się ewentualnie przebrać - odparła lodowato. - Mówże
wreszcie, co miałeś powiedzieć.
Wzruszył ramionami.
- Chciałem po prostu się dowiedzieć, czy wszystko jest w
porządku.
- Jak najbardziej, już ci to mówiłam, dziękuję. Czuł, że go
odpycha, że odrzuca jego zainteresowanie.
- Co powiedział lekarz? - Doświadczenie reportera, człowieka,
który na co dzień spotyka się z oporem i niechęcią, sprawiło, że nie
zniechęcał się łatwo, chociaż w oczach tej dziwnej dziewczyny
widział gniewny błysk.
41
R S
- A niby dlaczego miałabym ci o tym opowiadać, co? Wiem,
jesteś dziennikarzem, ale to nie daje ci jeszcze prawa, żeby pytać
kogokolwiek o sprawy natury osobistej. Nie mam ochoty znalezć
reportażu o sobie w jakimś skandalizującym piśmidle.
- Jestem zagranicznym korespondentem telewizyjnych
 Wiadomości", a nie żurnalistą goniącym za byle sensacją, i wyobraz
sobie, że nie mam najmniejszego zamiaru sprzedawać twojej historii
ani żadnej gazecie, ani też telewizji. Stawiałem właśnie samochód,
zobaczyłem światło, więc pomyślałem, że wpadnę zapytać, co u
ciebie. Tylko tyle. %7łałuję, że w ogóle zawracałem sobie tobą głowę.
Odwrócił się na pięcie i odszedł, zamykając za sobą drzwi z taką
złością, że Keira aż się wstrząsnęła. Zachowała się niegrzecznie i
powinna za nim pobiec, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Czuła, że
musi zachować dystans. Wiedziała o tym od momentu, kiedy
zobaczyła go po raz pierwszy.
Zapamiętała to popołudnie z fotograficzną wręcz dokładnością.
Była wtedy sobota, listopad. Ostatnie rude liście leciały z drzew,
szumiało w rynnach, niebo nie miało koloru. Jak zwykle w sobotę
zrobiły z Sarą zakupy i zabrały się do sprzątania. Skończyły właśnie
domowe porządki, gdy pod sąsiednie drzwi zajechał wóz meblowy.
- Ktoś się chyba będzie wprowadzał - powiedziała Sara,
przyklejając nos do szyby. Od kilku tygodni mieszkanie obok stało
puste, ale wiadomo było, że ktoś się o nie starał.
42
R S
Ciężarówka zaparkowała, pracownicy firmy przewozowej
otworzyli tył i w tej samej chwili zahamował przy nich jadący szybko
sportowy czerwony samochód.
- Aadne autko - skomentowała z uznaniem Sara, a kiedy
kierowca wysiadł, żeby otworzyć drzwi robotnikom wnoszącym
meble, zawołała Keirę: - Chodz, zobacz, ale przystojniak. Uwielbiam
facetów z długimi nogami.
- Z długimi czy z krótkimi, co za różnica - odburknęła Keira. -
Ty ich w ogóle wielbisz.
- Fakt. - Sara jak mały ciekawski kotek zwinęła się na parapecie,
żeby widzieć wszystko, co działo się przed domem. - Wiesz co? -
odezwała się bardzo zaaferowana. - Ja go skądś znam. Gdzieś go już
na pewno widziałam, ale nie wiem gdzie.
Keira wyszła, żeby zrobić kawę, a kiedy wróciła, przyjaciółka
powitała ją entuzjastycznie.
- Już wiem! To gość z telewizji, z  Wiadomości", ale nie spiker
ani redaktor prowadzący, a reporter, ten, no, powinnaś pamiętać,
korespondent, który przekazywał relacje z Jordanu. Pewnie dopiero co
wrócił do kraju. Próbuję sobie przypomnieć jego imię... Jeremy?
Geoffrey?
- Gerard - podpowiedziała Keira, która rozpoznała go od razu. -
Gerard Findlay.
- No właśnie! Miałam to na końcu języka. - Sara z upodobaniem
obserwowała zgrabnego mężczyznę w dżinsach i skórzanej kurtce,
zajętego przeprowadzką. Poruszał się cicho i sprężyście jak duży,
43
R S
dziki kot. - Niesamowity, co? - westchnęła. - Gdyby nie Rashid,
poszłabym z nim na koniec świata.
Keira nie zareagowała ani słowem. Widok tego mężczyzny, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl