[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swej fascynującej urody. A przecież tylko patrzeć jak
mężczyzni zaczną tracić dla niej głowę.
Już jako chłopiec zauważał wyraz oczu mężczyzn, którzy
niezależnie od wyglądu, wieku i pochodzenia' patrzyli na jego
matkę. I teraz, gdy tylko Zita się pojawiała, miał wrażenie, że
dostrzega te same spojrzenia. Był absolutnie pewny, że jeśli
król Maksymilian zamierzał wrócić do Valdastien z żoną, to
mogąc wybierać, bez wątpienia wolałby Zitę. Starsza siostra
powinna jednak pierwsza wyjść za mąż, a Sophie miała już
dwadzieścia lat i najwyższy czas, żeby założyła własną
rodzinę.
Problem tkwił w tym, że wyłączywszy margrabiego Baden
- Baden, niewielu młodych mężczyzn z królewskich rodów
bywało w Aldross lub zapraszało rodzinę książęcą do złożenia
wizyty w ich kraju.
Wielka Księżna już nawet kiedyś powiedziała z rozpaczą
w głosie, że trzeba coś zrobić, bo inaczej Sophie umrze jako
stara panna.
- A cóż ja mogę zrobić? - zapytał Wielki Książę. - Królów
czy książąt nadających się do ożenku nie znajduje się na
zawołanie. Dobrze o tym wiesz, Louise, że wszyscy władcy
sąsiednich państw mają już żony, a ich dzieci przeważnie
bawią się jeszcze zabawkami.
- Jest król Maksymilian, ale on w ogóle nie wchodzi w
grę - powiedziała wtedy ostro Wielka Księżna. - Zadaje się z
osobami, które ty uważasz wprawdzie za atrakcyjne, ale o
których nie mówi się w żadnym salonie!
- Słyszałem, że aktualnie przebywa z nim w Valdastien
kobieta, co ma figurę przyprawiającą każdego mężczyznę o
zawrót głowy. - Wielki Książę powiedział to jakby do siebie,
natychmiast jednak zdał sobie sprawę, że popełnił
niewybaczalny błąd, ponieważ Wielka Księżna spojrzała na
niego z pogardą i uniósłszy dumnie głowę, bez słowa wyszła z
pokoju.
To oznaczało - Wielki Książę doskonale o tym wiedział -
że małżonka jest śmiertelnie obrażona i atmosfera w ciągu
najbliższych kilku posiłków będzie nie do zniesienia.
Podniósł gazetę, którą odłożył, gdy Zita weszła do pokoju,
i powiedział do siebie:
- Biedny Maksymilian! Przekona się, kiedy wreszcie się
ożeni. Wszystkie Les Belles, które go w przeszłości
zabawiały, będą daleko w Paryżu, a on na dobre i złe
pozostanie więzniem Valdastien!
Zita obiecała ojcu, że nie będzie denerwować matki, i
chciała dotrzymać słowa, choć trudno jej było znieść cały ten
zamęt związany z przygotowaniami, w których nie mogła brać
udziału. Sophie musiała mieć nowe suknie, więc przez pałac
przewijał się cały korowód krawców.
Pokrowce z mebli w sali balowej zostały zdjęte, podłoga
wypolerowana, a złoto - białe ściany lśniły, jakby wczoraj
zostały pomalowane. Przyniesiono kwiaty z oranżerii i
ogrodnicy tak pięknie wkomponowali je we wnętrze, że nie
tylko sala balowa, lecz prawie każdy zakątek pałacu wyglądał
jak kwitnąca altana.
- Nie rozumiem, Papo, dlaczego nasze pokoje nie mogą
zawsze tak pięknie wyglądać - odezwała się Zita podczas
podwieczorku. - Nasz gość z pewnością nie potrafi tego
docenić aż tak bardzo, jak my.
- Myślę, że jest w tym jakaś racja - odpowiedział Wielki
Książę. Zawsze lubił dyskusje ze swoją najmłodszą córką,
ponieważ uważał, że są one znakomitą gimnastyką umysłu.
Często w czasie rozmowy dla zabawy zajmowali krańcowo
różne stanowiska, czego Wielka Księżna absolutnie nie mogła
pojąć. - Jednakże - ciągnął - gdyby to, co niezwykłe, było
pospolite, nie ceniłabyś tego aż tak bardzo.
Oczy Zity rozbłysły i właśnie otwierała usta, by
odpowiedzieć, gdy odezwała się Wielka Księżna:
- Dosyć tych twoich dziwacznych pomysłów, Zito! Bądz
uprzejma nie zanudzać ojca niemądrymi pytaniami. Czeka nas
jeszcze wiele pracy przed jutrzejszym przyjazdem Jego
Wysokości.
- Kiedy się go spodziewasz, Mamo? - zapytała Sophie.
Wielka Księżna natychmiast odpowiedziała swej
ulubienicy:
- Program uroczystości znajdziesz na moim biurku. Król z
pewnością już wyruszył w drogę. Zatrzyma się na noc u
jednego ze swych przyjaciół, który ma zamek niedaleko naszej
granicy.
- Kiedy go zobaczymy? - pośpiesznie zapytała Sophie.
- Wasz ojciec powita Jego Wysokość jutro rano o
jedenastej w karczmie  Pod Złotym Krzyżem" i wspólnie
pojadą do pałacu w asyście kawalerii.
- A gdzie my wtedy będziemy?
- Pozostaniemy w pałacu i tu właśnie powitamy gościa -
odpowiedziała Wielka Księżna. - Jeśli włożysz na tę okazję
swoją wspaniałą różową suknię, król z pewnością uzna, że
jesteś piękna jak róża.
Sophie miała brązowe włosy bez połysku, była poważna i
prawie się nie uśmiechała. W żadnym wypadku nie można
było powiedzieć, że wyglądem przypomina kwiat. Zita bardzo
więc była ubawiona tą, tak nietypową dla matki, poetycką
uwagą. Powstrzymała się jednak od wybuchu śmiechu,
dostrzegłszy wymowny wzrok ojca.
- Sophie, każ fryzjerowi, żeby ułożył ci włosy bardziej
naturalnie - poradziła siostrze życzliwie. - Nie powinny być
zebrane do tyłu, lecz swobodnie wić się wokół twarzy. Będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl