[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ja nie robię żadnych sztuczek w tym rodzaju - rzekł.
Była to wystarczająca odpowiedz dla Vetcha, który chciał już przystąpić do dalszej
zabawy, ale Jasper zapytał:
- Dlaczego nie?
- Czary to nie zabawa. My, Gontyjczycy, nie czynimy ich dla przyjemności ani dla
pochwały - odparł Ged hardo.
- Po co zatem je czynicie? - dopytywał się Jasper. - Dla pieniędzy?
- Nie!... - Ale nie umiał wymyślić jakiejś innej odpowiedzi, która ukryłaby jego niewiedzę
i ocaliła dumę.
Jasper zaśmiał się, nie tracąc humoru, i ruszył dalej, prowadząc ich wokół Pagórka
Roke. I Ged poszedł za nim, markotny i z urazą w sercu, wiedząc, że zachował się jak
głupiec, i winiąc za to Jaspera.
Tej nocy, gdy leżał owinięty w płaszcz na sienniku w swojej zimnej, nie oświetlonej
kamiennej celi, w zupełnej ciszy Wielkiego Domu na Roke, osobliwość tego miejsca i
myśl o wszystkich zaklęciach i czarach, które tu czyniono, poczęła stopniowo
opanowywać go i nękać. Otaczała go ciemność, wypełniał go lęk. Pragnął być
gdziekolwiek, byle nie na Roke. Ale do drzwi celi podszedł Vetch z małą niebieskawą
kulą błędnego ognika, która unosiła się nad jego głową i oświetlała mu drogę, i spytał,
czy może wejść i chwilę porozmawiać. Wypytywał Geda o wyspę Gont, a potem mówił z
czułością o swoich rodzinnych wyspach na Wschodnich Rubieżach, opowiadając, jak
dym z wiejskich palenisk snuje się wieczorem ponad spokojnym morzem, pomiędzy
wysepkami o zabawnych nazwach: Korp, Kopp i Holp, Venway i Vemish, Iffish, Koppish
i Sneg. Kiedy szkicował palcem zarysy tych lądów na kamieniach posadzki, aby
pokazać Gedowi ich położenie, linie, które rysował, świeciły blado przez chwilę, jakby
nakreślone srebrnym pręcikiem, po czym gasły. Vetch przebywał w szkole trzy lata i
wkrótce miał być pasowany na czarownika: wykonywaniu pomniejszych sztuk
magicznych poświęcał niewiele więcej uwagi, niż ptak poświęca lataniu. Posiadł przy
tym jeszcze większą, nie wyuczoną umiejętność: była nią sztuka dobroci. Tej nocy,
odtąd już na zawsze, ofiarował Gedowi swoją przyjazń, niezawodną i szczerą przyjazń,
której Ged nie mógł się oprzeć i którą musiał odwzajemnić.
A jednak Vetch był tak samo przyjazny wobec Jaspera, który ośmieszył Geda owego
pierwszego dnia na Pagórku Roke. Ged nie zapomniał o tym, podobnie chyba jak
Jasper, który zawsze zwracał się do niego uprzejmym tonem i z drwiącym uśmiechem.
Ambicja Geda nie cierpiała lekceważenia i nie zadowalała się byle czym. Poprzysiągł, że
udowodni Jasperowi i całej reszcie chłopaków, pomiędzy którymi Jasper był kimś w
rodzaju przywódcy, jak wielka jest naprawdę jego moc - któregoś dnia. Albowiem żaden
z nich, mimo wszystkich ich sprytnych sztuczek, nie ocalił wsi za pomocą czarów. O
żadnym z nich nie napisał Ogion, że będzie największym czarownikiem gontyjskim.
Tak podsycając swoją dumę, skoncentrował całą siłę woli na pracy, którą mu
wyznaczono, na lekcjach, na kunsztach, opowieściach i umiejętnościach, których
nauczali przyodziani w szare płaszcze mistrzowie z Roke, zwani Dziewięcioma
Mistrzami.
Przez część każdego dnia uczył się u Mistrza Pieśni, gdzie poznawał Czyny Bohaterów
i Pieśni Mądrości, poczynając od najstarszej ze wszystkich pieśni,  Stworzenie Ea .
Potem wraz z tuzinem innych chłopaków ćwiczył u Mistrza Wiatrów sztuki związane z
wiatrem i pogodą. Wiosną i wczesnym latem spędzali całe dnie w Zatoce Roke na
pokładzie lekkich jednomasztowców, ćwicząc sterowanie za pomocą słowa, uśmierzanie
fal, zaklinanie wiatru naturalnego i wywoływanie magicznego. Są to umiejętności bardzo
zawiłe; Ged nieraz obrywał po głowie rozhuśtaną reją, gdy łódz, w której się znajdował,
stawała dęba w wietrze nagle dmuchającym wstecz lub gdy zderzała się z inną łodzią,
choć miała na żeglowanie całą zatokę, albo też gdy wszyscy trzej chłopcy w jego
żaglówce znajdowali się nieoczekiwanie po szyję w wodzie, ponieważ na łódz spadała
ogromna, niechcący wywołana fala. Były też inne dni, spokojniejsze wyprawy na lądzie,
z Mistrzem Ziół, który opowiadał im o właściwościach wszystkiego, co rośnie; a Mistrz
Sztuk nauczał sztuczek magicznych, kuglarstwa i pomniejszych sztuk Przemieniania.
We wszystkich tych dziedzinach nauki Ged okazywał swoją pojętność; po miesiącu
prześcigał już chłopaków, którzy przebywali w szkole o rok dłużej. Szczególnie sztuczki
iluzyjne przychodziły mu tak łatwo, że zdawało się, iż urodził się już z ich znajomością i
teraz musiał je sobie tylko przypomnieć. Mistrz Sztuk był łagodnym i niefrasobliwym
starcem, znajdującym nieskończoną uciechę w dowcipie i pięknie kunsztów, których
uczył; Ged wkrótce nie czuł już przed nim lęku, ale zapytywał go o to czy tamto zaklęcie,
a Mistrz zawsze uśmiechał się i pokazywał, czego sobie Ged życzył. Pewnego dnia
jednak, myśląc stale o tym, aby wreszcie zawstydzić Jaspera, Ged zwrócił się do
Mistrza, gdy przebywali na Podwórcu Pozorów:
- Panie, wszystkie te czary są prawie takie same; znając jeden, zna się wszystkie. I gdy
tylko działanie uroku ustaje, złudzenie znika. Jeśli zaś teraz zrobię z kamyka diament - i
zrobił to przy pomocy zaklęcia i szybkiego ruchu nadgarstka - co mam uczynić, aby
zmusić ten diament do pozostania diamentem? W jaki sposób można unieruchomić czar
Przemiany i doprowadzić go do końca?
Mistrz Sztuk spojrzał na klejnot błyszczący na dłoni Geda, jasny jak zdobycz
wyniesiona ze smoczego skarbca. Stary Mistrz mruknął jedno słowo: Tolk - i na dłoni
leżał znów kamyk, nie drogi kamień, ale chropawy, szary okruch skały. Mistrz wziął go i
położył na swojej dłoni.
- To jest skała; tolk w Prawdziwej Mowie - powiedział, podnosząc na Geda łagodne
oczy. - Okruch kamienia, z którego składa się wyspa Roke, maleńki odłamek suchego
lądu, na którym żyją ludzie. Jest samym sobą. Jest częścią świata. Dzięki Złudnej
Przemianie możesz sprawić, aby wyglądał jak diament - albo kwiat, albo mucha, albo
oko, albo płomień... - Kamień błyskawicznie zmieniał postacie, gdy Mistrz je wymieniał,
aż wreszcie powrócił do postaci kamienia. - Ale to tylko pozory. Złudzenie mami zmysły
patrzącego; każe mu widzieć, słyszeć i czuć, że rzecz się zmieniła. Nie zmienia jednak
samej rzeczy. Aby zmienić tę skałę w diament, musisz zmienić jej prawdziwe imię. A
uczynić to, mój synu, nawet wobec tak małego ułamka świata, oznacza zmienić świat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl