[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Perdita dostrzegÅ‚a, że karciane towarzystwo ciotki na wi­
dok jedzenia przestało spieszyć się do domów. Gospodyni
z zadowoleniem patrzyÅ‚a, jak wszyscy z apetytem zajadajÄ… ele­
ganckie zakąski. Panna Langrishe uważała, że wieczór z przy-
92
jaciółmi to najbardziej cywilizowana forma spędzania czasu
i cieszyła się, że ma ich wokół siebie. Z aprobatą skinęła na
Amy, która sięgnęła po drugą smażoną kurzą nogę.
- Nie żałuj sobie, kochana. Z taką figurą możesz się nie
przejmować. Szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć
o sobie.
Dwóch wiernych wielbicieli ciotki natychmiast zaprote­
stowaÅ‚o, twierdzÄ…c, że antyczne boginie nie sÄ… wcale szczup­
lejsze niż panna Langrishe, której uroda znajduje się właśnie
w stadium dojrzałego rozkwitu. Ciotka zbeształa ich za rażąco
przesadne pochlebstwo i za pobÅ‚ażanie jej próżnoÅ›ci, ale wi­
dać było, że sprawili jej przyjemność.
Kiedy starzy przyjaciele już poszli, ciotka uśmiechnęła się
do swoich młodych gości.
- Jestem starÄ…, niemÄ…drÄ… kobietÄ… - oÅ›wiadczyÅ‚a z rozbraja­
jÄ…cÄ… szczeroÅ›ciÄ…. - Nie chcÄ™, aby kapitan wiedziaÅ‚, że powtó­
rzono mi niektóre z jego uwag na mój temat. KiedyÅ› porów­
nał mnie do galeonu pod pełnymi żaglami... wiem, że nie
jestem sylfidą, ale mam nadzieję, że nie wyglądam jak okręt
wojenny.
- Jestem pewna, że to miaÅ‚ być komplement. Przecież cio­
cia wie, że morze i statki są dla kapitana całym życiem. Czyż
porównując ciocię do tego, co kocha najbardziej na świecie,
nie dał dowodu swojego uwielbienia? - zapytała Perdita.
- Kapitan uwielbia moją kuchnię! - odparła i gestem kazała
napełnić kieliszki dziewcząt.
Perdita rzuciła Amy ostrzegawcze spojrzenie, ale ciotka
dostrzegła to i uśmiechnęła się uspokajająco.
- To lekarstwo na dobry sen - wyjaśniła. - Dzięki niemu
wyśpicie się porządnie, odpoczniecie i jutro będziecie mogły
opowiedzieć mi, co tam u was nowego.
93
Dziewczęta posłusznie wypiły, a wtedy ciotka, widząc, że
oczy zamykają się im ze zmęczenia, wysłała je na górę do ich
pokoi.
- Ellen pomyÅ›li, że jesteÅ›my obie pijane jak tamten wozni­
ca - zachichotała Amy. - Ciotka Trixie jest kochana, prawda?
Przy niej nigdy nie czuję się jak małe dziecko.
- Nie wygadaj siÄ™ przy Ellen, że wypiÅ‚yÅ›my po drugiej szkla­
neczce, bo bÄ™dzie nam to wypominaÅ‚a aż do Å›mierci - ostrze­
gła Perdita.
Ale niepotrzebnie się martwiły, bo ciotka przewidziała
ewentualne kłopoty i wysłała do łóżka starą opiekunkę, a one
dostały do pomocy jej osobistą pokojówkę.
- Jutro wracam do więzienia - jęknęła Amy, wsuwając się
pod kołdrę. - Nie wiem, jak wytrzymam tych kilka miesięcy.
- Może nie będzie tak zle - pocieszyła ją Perdita. - futro
porozmawiamy z ciotkÄ…. Opowiemy jej wszystko, co wiemy,
o Louise. Może podpowie nam, jak najlepiej zdobyć przy­
jazÅ„ tej nieszczÄ™snej istoty. Obawiam siÄ™, że może nie być za­
chwycona tym, że jakiś tam opiekun rozkazuje jej zamieszkać
w domu obcych ludzi.
- Rozkazuje? - zdziwiła się Amy.
- Wątpię, by hrabia wysilił się na jakąś dyplomację w tym
względzie. Najprawdopodobniej napisał do niej kilka zdań
i wyjaśnił, czego od niej oczekuje. Z tego, co wiem, nawet się
z nią nie spotkał.
- To chyba nie jego wina. Książę nie daÅ‚ mu jeszcze urlo­
pu. - Amy niespodziewanie dla samej siebie wzięła hrabiego
w obronÄ™.
- Akurat! Mógł poprosić o urlop i wyjaśnić, o co chodzi.
- Mam nadzieję, że Louise polubi hrabiego bardziej niż ty.
- Jest nadzieja, że znowu go gdzieś wyślą. Na świecie na
94
pewno jest miejsce, gdzie osoba z jego okropnym charakte­
rem okaże się pożyteczna.
Amy uważaÅ‚a, że to maÅ‚o prawdopodobne, ale zanim zdÄ…­
żyła odpowiedzieć, Perdita zasnęła.
Panna Langrishe nie należaÅ‚a do rannych ptaszków, a ulu­
bionych goÅ›ci przyjmowaÅ‚a w poÅ›cieli, popijajÄ…c porannÄ… cze­
koladÄ™.
Kiedy dziewczęta przyszły powiedzieć jej dzień dobry, była
jeszcze w łóżku, ubrana w elegancki jedwabny szlafrok i pasu­
jÄ…cy do niego czepek.
- Mam nadziejÄ™, że dobrze spaÅ‚yÅ›cie i przyznam, że nie mo­
gę się doczekać najnowszych ploteczek ze stolicy.
Ciotka była doskonałą słuchaczką, obdarzoną niezwykłym
talentem, dzięki któremu każdy rozmówca miał wrażenie, że
to właśnie jego obdarza całkowitą uwagą. A w dodatku nigdy
nie wtrącała się z własnymi opiniami i nie przeszkadzała.
Perdita odkryła, że ta umiejętność słuchania jest częścią
niezwykłego uroku starszej damy. Ciotka umiała wydobyć
z rozmówcy to, co było w nim najlepszego, dając mu przy tym
poczucie, iż jego opinia jest niezwykle ważna i warta tego, aby
się nad nią poważnie zastanowić. W jej obecności nawet ci
najgłupsi czuli się lepsi i mądrzejsi, niż byli.
Dziewczęta opowiedziały jej o rodzinie i o wydarzeniach
sezonu. Magiczna moc wina, jakie ciotka serwowała swoim
gościom, sprawiała, że wiedziała o ostatnich skandalach, ale
nie zamierzaÅ‚a siÄ™ z tym zdradzać. ZachwycaÅ‚a siÄ™ ich spot­
kaniem z Wellingtonem i żartowała z Amy, która wyraznie
była bardzo oddana swojemu bohaterowi. Nie wiedziała, czy
dziewczęta okażą jej wystarczające zaufanie, by porozmawiać
o swoich kłopotach.
95
Widząc, że wciąż się wahają, postanowiła je delikatnie za-
chęcić.
- Nie mam zamiaru obrażać twojej inteligencji i udawać, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl