[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie jesteś zaprzeczył łagodnie. Tylko tak udajesz.
Nie zdradz tego Wheelerowi. Nie chcę mu dawać do ręki dodatkowej broni.
A jakąś już ma?
Nasz zawód. Zapomniałeś? Nie ma czegoś takiego jak UFO.
Randall roześmiał się. Stawiam na ciebie. Zanim słońce zajdzie, Kit dzięki tobie uwierzy
w UFO. Ale do rzeczy: jak mogę ci pomóc?
Brenna przeszła na tył samochodu, otworzyła bagażnik i zaczęła porządkować sprzęt
znajdujący się w środku. Nie jest to łatwe, gdy się ma do dyspozycji jedną rękę.
Chcę udostępnić mu naszą bazę danych, ale nie wiem, jaki program on ma w swoim
komputerze. Prześlij mi faksem dane techniczne naszej sieci, a potem...
Zaczęła dyktować Randallowi listę potrzebnych jej dokumentów. Gdy skończyła, spytał:
A dane na temat tajnego oddziału Elgina Brewstera?
Nie, tego nie wysyłaj. On nie jest na to jeszcze gotów. Całkowicie odrzuca możliwość
istnienia czegoś takiego.
Bo Brewster jeszcze go nie namierzył. Za kilka dni będzie inaczej śpiewać.
Wiem, ale do tego czasu muszę bardzo starannie ważyć słowa, żeby go do siebie nie zrazić.
Wiesz, postanowienie Wheelera, żeby nie publikować zdjęć przez jakiś czas, może być dla
nas korzystne.
Mianowicie?
Wiadomo że lotnictwo będzie zaprzeczało wszelkim związkom pomiędzy doniesieniami
o UFO a katastrofą samolotu. Im więcej nakłamią, tym większy będzie skandal.
A jeśli będzie skandal, to może senatorowi Hansonowi uda się doprowadzić do tego, że
Senat zainteresuje się tajną działalnością Brewstera dokończyła za niego. Ale ze względu na
bezpieczeństwo Wheelera i jego zdjęć, wolałabym, żeby je opublikował natychmiast.
Kiedy je wywoła?
Już są wywołane. Widziałam faksy. To najbardziej zdumiewające fotografie UFO, jakie
zdarzyło mi się mieć w rękach. Precyzyjne i nie budzące żadnych wątpliwości. Ale nie
powiedział mi, gdzie ma negatywy i oryginały powiększeń. Wiem tylko, że gdzieś
w Waszyngtonie.
Może w telewizji?
Na pewno nie.
No tak... Wiesz, sporo prywatnych laboratoriów fotograficznych wykonuje dla rządu tajne
zlecenia. Może Wheeler ma dojście do któregoś z nich? To by wyjaśniało, dlaczego jest tak
pewien bezpieczeństwa zdjęć. Chcesz, żebym zaczął sprawdzać te laboratoria?
Brenna nie odpowiedziała, bo właśnie na ganek wyszedł Kit, zamykając za sobą drzwi. Teraz
jego wygląd zgadzał się z tym, co Brenna pamiętała z programów telewizyjnych: miał na sobie
beżowe spodnie i białą koszulę w brązowe prążki, był ogolony i uczesany. Wyglądał zupełnie
inaczej niż w znoszonych dżinsach i sfatygowanej koszulce, ale i tak był niezwykle atrakcyjny.
Musiała szybko zapanować nad sobą.
Brenna, słyszysz mnie?
Tak, przepraszam. Muszę już kończyć. Kit patrzył na nią i niewątpliwie zastanawiał się,
z kim rozmawia.
No więc co z tymi laboratoriami?
Rób, co uważasz za stosowne. Zadzwonię pózniej.
Tak jest, szefowo.
Wyłączyła telefon i położyła go na dachu samochodu. Mając obie ręce wolne, zaczęła
sprawniej przestawiać sprzęt w bagażniku.
Co robisz? spytał Kit, schodząc z ganku.
Miejsce dla ciebie. Wez ten sprzęt z siedzenia i daj go tu, dobrze?
Jedziemy twoim samochodem? Brenna wyprostowała się i popatrzyła na niego ponad
dachem auta.
Masz coś przeciwko kobietom prowadzącym samochody?
Oczywiście, że nie. Tylko nie pamiętam, żebyśmy ustalili, że podejmujesz za mnie decyzje.
Przepraszam, nie miałam zamiaru narzucać ci czegokolwiek, ale mam tu cały sprzęt.
Wolisz go przenieść do swojego samochodu?
Kit wsadził głowę do środka samochodu i spojrzał nad oparciem fotela na wyładowaną
przestrzeń bagażnika.
Do czego ci to wszystko? Brenna zaczęła wskazywać po kolei rzeczy, które miała
w samochodzie:
Teczki z kompletami formularzy dla świadków, koperty na oświadczenia, dodatkowe
formularze, sprzęt wideo, broszury, licznik Geigera, magnetometr, wyposażenie laboratoryjne do
analiz w terenie, walizka z rzeczami osobistymi, apteczka, żelazne racje, i tak dalej.
Kit ze zdziwieniem patrzył na górę wożonego przez nią sprzętu.
I to wszystko jest ci potrzebne do polowań na UFO?
Właściwie mogłabym nie wozić walizki, ale czasem przydaje się zmiana bielizny
i szczoteczka do zębów zażartowała.
Rozumiem uśmiechnął się.
No więc jak? Przenosimy to wszystko do twojego wozu?
Nie warto. Jedzmy twoim. Ostrożnie przeniósł zestaw komunikacyjny do bagażnika.
Do kogo dzwoniłaś?
Do mojego biura. Przekazałam asystentowi listę dokumentów, które ma ci przesłać.
Brenna, nie powiedziałaś mu chyba o moich zdjęciach? Oczywiście, że mu powiedziałam
odparła i dodała szybko, zanim zdążył zareagować gniewem: Ale nie martw się, ufam mu
całkowicie. Nigdy nie zrobiłby niczego bez mojej zgody. Nikt się nie dowie o twojej tajemnicy.
Mam nadzieję.
Podłączyła komputer do kabli zainstalowanych w tym celu w bagażniku.
W porządku. Możemy jechać. Zatrzasnęła bagażnik, wzięła telefon z dachu i usiadła za
kierownicą. Kit zajął fotel pasażera.
Jedz na Yellow Brick Road powiedział.
Jadąc krętą drogą wyjazdową z doliny, Brenna w skrócie zreferowała Kitowi wszystkie dane
na temat UFO, zebrane przez jej organizację, włącznie z wiadomością o alarmie w dowództwie
nadzoru satelitarnego i o odczycie radarowym na lotnisku Knoxville. Poinformowała go też
o napływających w ostatnich miesiącach doniesieniach o dostrzeżeniu nie zidentyfikowanych
obiektów latających nad innymi bazami wojskowymi.
Taki długotrwały okres aktywności na dużym obszarze nazywamy falą poinformowała
Wheelera.
Wjechali na autostradę i jazda stała się przyjemniejsza.
Aktywności nad obiektami wojskowymi? Tak jak dzisiejszej nocy potwierdziła.
To ciekawe powiedział, myśląc nad czymś intensywnie.
Tak uważasz? Spojrzała na niego. A jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Zakładając, że spostrzeżenia są wiarygodne i ludzie rzeczywiście widzą jakieś obiekty
latające, najlogiczniejszy jest wniosek, że rząd przeprowadza testy jakiejś nowej maszyny.
Takiej jak na twoich zdjęciach? spytała sceptycznie. Sądzisz, że nasza technika jest
naprawdę aż tak zaawansowana?
Kit poruszył się niespokojnie. Nie wiedział, co bardziej go niepokoi: ta rozmowa czy zapach
perfum Brenny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]