[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otaczającym ją lasem okręciła się jak na śrubie. Jego mały świat wykonał pół obrotu; bieguny
kompasu zmieniły się... W gorejącym budynku poznał swój dom!
Chwilę stał zupełnie oszołomiony, a potem zaczął biec potykając się dokoła pogorzeliska. W blasku
pożogi natknął się na kobiece zwłoki. Zabita leżała z rozrzuconymi rękami, w garściach zaciskając
trawę. Miała potargany strój, bladą twarz, czarne kędziory zlepione krwią. Większa część czoła
była zerwana, a z otworu wylewał się mózg, szarą spienioną masą pokrytą rojem szkarłatnych
bąbelków dzieło odłamka pocisku.
Malec zaczął opętańczo wymachiwać rękami. Bełkotał coś niesamowitym głosem, który
przypominał zarazem pisk małpy i bulgotanie indora przerazliwą, bezduszną, iście diabelską
mowę. Chłopczyk był głuchoniemy.
A potem stał bez ruchu, z drżącymi wargami, patrząc na szczątki u swoich stóp.
ZAGINA BEZ WIEZCI
Hieronim Searing, żołnierz armii generała Shermana, która zajmowała właśnie pozycje w okolicy
Kennesaw Mountain w stanie Georgia, odwrócił się od grupki oficerów, z którymi przed chwilą
rozmawiał ściszonym głosem, przekroczył płytką linię okopów i zniknął w lesie. %7łołnierze w
okopach odprowadzili go wzrokiem, rozumiejąc, że temu dzielnemu człowiekowi powierzono
jakieś niebezpieczne zadanie. Hieronim Searing, chociaż zwykły strzelec, został przydzielony do
sztabu dywizji, gdzie figurował w rejestrach jako ordynans. Pod tą funkcją kryją się najrozmaitsze
obowiązki. Ordynans może być gońcem, sekretarzem, czyścibutem wszystkim. Może spełniać
czynności nie przewidziane rozkazem ani regulaminem, zależnie od swoich zdolności, od protekcji,
od przypadku. Szeregowy Searing, niezrównany strzelec, młody, śmiały, bystry i nie znający
strachu był wywiadowcą. Dowódca dywizji nie lubił wykonywać rozkazów na ślepo, nie
wiedząc, co się dzieje na jego przedpolu nawet wówczas, gdy dywizja nie wykonywała samo-
dzielnych zadań, tylko działała wspólnie z całą armią. Nie zadowalały go też normalne zródła
informacji: dowódca korpusu, patrole, straże przednie, chciał wiedzieć więcej. Stąd właśnie
wywodziła się rola Hieronima Searinga, człowieka o niezwykłej odwadze, świetnego trapera o
sokolim wzroku i znanej prawdomówności. Tym razem otrzymał on proste instrukcje: podejść jak
najbliżej do stanowisk nieprzyjaciela i wybadać, co tylko się da.
Wkrótce dotarł do najdalej wysuniętej placówki. %7łołnierze po dwóch, po czterech leżeli okopani w
płytkich nieckach, lufy karabinów wystawały spośród zielonych gałęzi, którymi zamaskowali
stanowiska. Las ciągnął się nieprzerwanie, tak dostojny i cichy, że bez wysiłku wyobrazni trudno
było sobie uświadomić, iż pełno w nim zbrojnych ludzi, skupionych i czujnych że jest to las, w
którym czai się grozba bitwy. Searing przypadł na chwilę w jednym ze stanowisk, aby
poinformować żołnierzy o swoich zamiarach, po czym wypełzł ukradkiem naprzód i wkrótce
zniknął im z oczu w gęstych zaroślach.
Przepadł z kretesem powiedział jeden z żołnierzy. Szkoda, że nie zostawił mi karabinu,, to
przynajmniej tamci by do nas z niego nie strzelali.
Searing pełzł naprzód, wykorzystując każdą osłonę. Wzrok jego przenikał wszędzie, słuch reagował
na każdy dzwięk. Wstrzymywał oddech, a gdy tylko trzasnęła mu pod kolanem gałązka, zamierał
wtulony w ziemię. Było to żmudne, ale i fascynujące przedsięwzięcie. Searing nie zdradzał jednak
żadnych objawów podniecenia, puls miał tak regularny, nerwy tak opanowane, jak gdyby zastawiał
sidła na wróbla.
Czas płynie pomyślał ale nie zapuściłem się chyba bardzo daleko, bo jeszcze żyję."
Uśmiechnął się ubawiony takim sposobem określania odległości i podkradał się dalej. Raptem
rozpłaszczył się na ziemi i leżał bez ruchu długie minuty. Przez szczelinę wśród zarośli dostrzegł
żółty kopczyk gliny jedno ze stanowisk nieprzyjaciela. Wreszcie ostrożnie uniósł głowę cal po
calu, potem dzwignął się na łokciach, wpatrzony nieustannie w gliniasty pa-góreczek. Po chwili
skulony pomknął naprzód z karabinem w ręce. Nie pomylił się wróg się wycofał.
Searing postanowił upewnić się o tym całkowicie, zanim złoży tak ważny raport. Skokami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]