[ Pobierz całość w formacie PDF ]

umowie z jego ojcem.
- A co z moją pracą? - zapytała.
- Z pracą? - zdziwił się.
- Co potem? Co potem będzie z moją pracą? Odsunął się lekko i
zmarszczył czoło.
- O co, do licha, ci chodzi? Potrząsnęła głową.
- Myślisz, że nie słyszałam o moich poprzedniczkach? To musiała być
cała armia kobiet, które utraciły pracę, ponieważ zakochały się w tobie.
- Przyjmij do wiadomości, że nigdy z moimi asystentkami nie chodziłem
do łóżka.
- Dopiero ze mną?
Zapadło kłopotliwe milczenie. Przez chwilę myślała, że nie odpowie.
- Dopiero z tobą - skinął głową.
Przytulił się do jej policzka, całował z tak namiętnym pożądaniem, z
pragnieniem, by znikły wszystkie jej myśli, wszystkie opory. Niemal pozwoliła
80
R S
sobie poddać się temu pożądaniu, zapominając o wszystkim oprócz samolubnej
potrzeby kochania. I nagle dotarło do niej, jaki uczyniła wybór. Chciała złamać
zasady, które były dla niej cenne i ważne, poświęcić je dla krótkich,
wykradzionych rzeczywistości momentów z Lukiem - te chwile byłyby dla niej
fantastycznym wspomnieniem, które zachowałaby na całe życie. A on by potem
zajął się inną kobietą i pozostawił Grace ze złamanym sercem. Uświadomiła
sobie, że jeszcze teraz może wstrzymać to wszystko, zanim sprawy posuną się
za daleko.
W przeciągu paru tygodni pan Dominik powinien wrócić. Utraci wtedy
pracę w biurze Luca. Może doświadczyłaby paru przykrości, może więcej niż
paru. Ale ciągle jeszcze istnieje jej sklep, Misie z Dziecięcych Marzeń. Dużo
ważniejszy niż słaba szansa przejścia przez znajomość z Lukiem bez złamanego
serca.
Teraz przede wszystkim trzeba trzymać Luca na dystans. Nie dając mu
czasu na zrealizowanie jego planów, wyzwoliła się z objęć i wstała.
- Co ty wyprawiasz? Jestem twoim pracownikiem i staram się ci pomóc w
trudnej sytuacji. A ty mnie... atakujesz.
- Masz bardzo żywą wyobraznię - powiedział z rozbawieniem w głosie. -
Czyżbyś naprawdę uważała, że cię atakuję?
- Tak! Nie!
Wiedziała, że to jej ostatnia szansa. Jeżeli teraz nie odsunie Luca
zdecydowanie, nic już nie odwróci biegu wydarzeń. Powiedziała najbardziej
oficjalnym tonem, na jaki mogła się zdobyć:
- Jeśli pan, panie prezesie, nadal liczy na moją pomoc, proszę traktować
mnie z należytym szacunkiem. Nie życzę sobie dwuznacznych uwag ani...
dotykania mnie. I jeżeli w przyszłości będzie pan postępował w ten sposób,
odchodzę. Czy wszystko jest jasne?
Wstrzymała oddech, modląc się, żeby uwierzył w to, co coraz bardziej
stawało się kłamstwem. Ku swemu zdenerwowaniu zauważyła, że chociaż
81
R S
właśnie dokonała wyboru, jednak gorąco pragnie, aby w przyszłości postępował
też w ten sposób. I daleko jej było od uważania jego uwag za dwuznaczne,
raczej były romantyczne i podniecające. O jego dotyku w ogóle starała się nie
myśleć, pragnęła przecież jego pieszczot z pasją, która ją rozpalała. Musiała
przypominać sobie o Misiach z Dziecięcych Marzeń. Musiała. Ale to
przypominanie wydawało się coraz trudniejsze.
Luc usiadł z kamiennym wyrazem twarzy.
- Wszystko jest jasne - powiedział.
Przyglądał jej się przez kilka minut, jakby próbując zrozumieć, co zrobił
złego. Potem głos jego złagodniał:
- Nie będę robił nic na siłę. Wiesz, że nie masz się czego obawiać. Sama
mi powiesz, kiedy będziesz gotowa.
- Mam się pakować? - spytała ostro. Podniósł jej rękę do góry, jak sędzia
zwycięskiemu zawodnikowi.
- Wygrałaś. Jeżeli nie chcesz zrozumieć, do czego mogłoby to prowadzić,
ja nie będę nalegał.
- Dziękuję. - Nic już nie zostało do powiedzenia. Skierowała się do drzwi.
- Grace?
Zawahała się. Nie zawróciła jednak, czekając co powie. Musiał coś
powiedzieć, tak jak ona musiała stąd szybko uciec.
- Słucham, Luc.
- Nie chcę cię stracić. Nie dotknę cię więcej, jeżeli takie jest twoje
życzenie.
- Dziękuję - powtórzyła.
- Nie dziękuj. Zrobiłbym co innego, gdyby wybór należał do mnie.
Gdybyś była szczera sama przed sobą, musiałabyś przyznać, że nie tego
pragniesz. I jeszcze jedno...
- Tak? - spytała.
- Zpij dzisiaj w moim łóżku.
82
R S
Dopiero teraz odwróciła się w jego stronę.
- Nie! - krzyknęła. - Nie! Nie ma takiej potrzeby. Wstał z sofy, jakby rósł
powoli i spostrzegła ku swemu przerażeniu, że wielki, rozdrażniony mężczyzna
stoi przed nią.
- Połóż się w moim łóżku - powtórzył.
- Tak - szepnęła, spoglądając nerwowo na drzwi. Podszedł do niej.
- I przyjmij do wiadomości, bellissima mia, że wiem więcej, niż ci się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl