[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spojrzał na swoją rękę i uśmiechnął się po szczurzemu, obnażając siekacze.
52
- Dzięki temu mam wolne ręce.
Spojrzałam mu w oczy, aby przekonać się, czy mówił serio, ale nie zdołałam go
przejrzeć. Spróbujcie wyczytać coś ze szczurzego pyska.
- Czego chcą od ciebie wampiry? - spytał.
- Chcą, abym dla nich pracowała.
- Zrób to. W przeciwnym razie poznasz co to ból i cierpienie.
- Tak jak ty, jeśli będziesz zabraniał szczurom odpowiadać na jej wezwanie?
Wzruszył ramionami, to był niezdarny gest.
- Nikolaos uważa się za królową szczurów, ponieważ są one zwierzętami, które potrafi
przywoływać. Nie jesteśmy jedynie zwierzętami, lecz także ludzmi i mamy wybór. JA
mam wybór.
- Zrób to, czego ona żąda, a oszczędzisz sobie wiele bólu i cierpień - powiedziałam.
Znów ten sam uśmiech.
- Mam zwyczaj dawać dobre rady. Rzadko sam je przyjmuję.
- Ja również - odparłam.
Zerknął na mnie jednym czarnym ślepiem, po czym odwrócił się do drzwi.
- Idą.
Wiedziałam, kogo miał na myśli. Impreza skończona. Nadchodziły wampiry.
Król szczurów zwinnie zbiegł po schodach i podniósł leżącego na dole szczurołaka.
Niemal bez wysiłku przerzucił go sobie przez ramię, po czym zniknął w głębi tunelu, jak
mysz spłoszona zapalonym w kuchni światłem. Ciemna smuga.
Słyszałam tupot obcasów w korytarzu i odstąpiłam od drzwi. Te otwarły się i stanęła w
nich Theresa. Spojrzała na mnie, po czym zlustrowała wnętrze pomieszczenia, opierając
dłonie na biodrach i wydymając wargi.
- Gdzie one są?
Pokazałam jej zranioną dłoń.
- Zrobiły swoje i poszły sobie.
- Nie miały stąd odchodzić - mruknęła. Theresa wydała nagle cichy gardłowy warkot, była
wyraznie rozdrażniona. - To ten ich szczurzy król, prawda?
Wzruszyłam ramionami.
- Po prostu odeszły; nie wiem dlaczego.
- Wydajesz się taka spokojna, opanowana. Nie przestraszyłaś się szczurów?
Ponownie wzruszyłam ramionami. Jeżeli coś skutkuje, trzymaj się tego.
- Nie miały zranić cię do krwi. - Spojrzała na mnie. - Czy przy następnej pełni księżyca
zaczniesz porastać sierścią?
W jej głosie wychwyciłam nutę zaciekawienia. Ciekawość pierwszy stopień do piekła.
Także dla wampirzycy. Taką miałam w każdym razie nadzieję.
- Nie - odparłam i na tym zakończyłam ten temat. %7ładnych wyjaśnień. Gdyby naprawdę
tego chciała, mogłaby zacząć tłuc mną o ścianę, aż powiem jej wszystko, co chciała
usłyszeć. Nawet by się przy tym nie spociła. Oczywiście Aubrey za skrzywdzenie mnie
zasłużył sobie na karę.
Spojrzała na mnie, leciutko mrużąc powieki.
- Szczury miały cię tylko przestraszyć, animatorko. Nie spełniły swego zadania.
53
- Może nie tak łatwo mnie przestraszyć. - Spojrzałam jej prosto w oczy.
Wyglądały całkiem zwyczajnie.
Theresa uśmiechnęła się nagle do mnie, błyskając kłem.
- Nikolaos znajdzie sposób, aby wzbudzić w tobie strach, animatorko. Bo strach to
władza. - Ostatnie zdanie wymówiła szeptem, jakby bała się wypowiedzieć je głośno.
Czego obawiały się wampiry? Czy nękały je wizje zaostrzonych kołków i czosnku, a
może czegoś znacznie gorszego? Jak można przerazić umarłego?
- Idz przede mną, animatorko. Idz na spotkanie z twoją mistrzynią.
- Czy Nikolaos nie jest także twoją mistrzynią, Thereso?
Spojrzała na mnie tępo, bez wyrazu, jakby śmiech był tylko iluzją. Jej oczy były zimne i
ciemne. Nawet ślepia szczurów zawierały w sobie większą dawkę życia i osobowości.
- Zanim ta noc dobiegnie końca, Nikolaos będzie mistrzynią wszystkich, animatorko.
Pokręciłam głową.
- Nie sądzę.
- Moc Jean-Claude a uczyniła się nieroztropną.
- Wcale nie - zaoponowałam. - Nieprawda.
- Wobec tego co, śmiertelniczko?
- Wolałabym raczej umrzeć, niż stać się marionetką wampira.
Theresa nawet nie mrugnęła powieką, ale wolno pokiwała głową i rzekła:
- Kto wie, być może twoje życzenie się spełni.
Poczułam, że jeżą mi się włoski na karku. Byłam w stanie spojrzeć jej w oczy, ale mimo
to czułam bijącą od niej złą aurę. To właśnie ta moc sprawiła, że poczułam nieprzyjemny
ucisk w gardle, lodowatą gulę w żołądku i ciarki na plecach. Nie musisz być nieumarłym,
aby być złym. Niemniej to bardzo pomaga.
Ruszyłam pierwsza, Theresa tuż za mną. W korytarzu echo jej kroków, stukot obcasów
na kamiennej posadzce wydawały się wyjątkowo głośne. Może to tylko złudzenie
wywołane strachem, ale wciąż czułam na sobie jej wzrok, jakby niewidzialna ręka
przesuwała kostką lodu w górę i w dół po moim kręgosłupie.
54
11
Pomieszczenie było wielkie jak magazyn, ale ściany miało z grubego, masywnego
kamienia. Czekałam tylko, aż ujrzę w kącie Belę Lugosiego zamiatającego długą
powłóczystą peleryną. To, co siedziało pod jedną ze ścian, prezentowało się niemal
równie dobrze.
Musiała mieć około trzynastu lat, kiedy umarła. Pod długą falbaniastą sukienką rysowały
się małe, na wpół ukształtowane piersi. Sukienka była jasnoniebieska i wydawała się
ciepła na tle absolutnej bieli jej skóry. Za życia miała bladą cerę, jako wampir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]