[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bardzo się cieszę. Stephanie wypiła jeszcze trochę wina. Nic z
tego nie rozumiem.
Powiedz, jak bardzo się do siebie zbliżyliście w ciągu tych paru dni?
131
R
L
T
rzuciła zaciekawiona Joey.
Bardzo, a może nawet jeszcze bardziej, ale na końcu potraktował ją
chłodno i Stephanie nie mogła zrozumieć, dlaczego Jordan poprosił brata o
interwencję. Czuła, że musi z nim porozmawiać i wyjaśnić tę sprawę.
Drgnęła, słysząc dzwonek do drzwi.
Spodziewasz się kogoś? spytała siostra.
Nie, ale przynajmniej wiem, że to nie Rosalind Newman z
wymówkami.
To może przyszła cię przeprosić?
Stephanie potrząsnęła z żalem głową.
Biedaczka.
Pospieszyła do drzwi, ale kiedy je otworzyła, zastygła z otwartymi
ustami. Miała przed sobą Jordana. I to bez laski. Na jego widok wybuchnęła
płaczem.
Jordan patrzył na nią nieco zdziwiony Nie takiej reakcji się spodziewał.
W końcu jednak wziął płaczącą Stephanie w ramiona.
Co tam, Steph? Joey zatrzymała się na widok Jordana. Co pan jej
zrobił?
Nagle wytrzeszczyła oczy, gdyż rozpoznała tego niezwykle
przystojnego, wysokiego mężczyznę.
Pani to pewnie Joey? Bardzo mi miło. Nie mógł jej podać ręki, gdyż
głaskał właśnie Stephanie po głowie.
Zostawić was samych?
Nie!
Tak, Stephanie powiedział twardo Jordan i odsunął ją lekko od
siebie. Bardzo miło było panią poznać.
Wyciągnął rękę do Joey.
132
R
L
T
Mnie również. Uścisnęła ją z pewnym ociąganiem, a potem
popatrzyła znacząco na siostrę. Nie zapomnij zadzwonić.
Stephanie poczuła się wyjątkowo głupio, kiedy zostali już we dwoje.
Sama nie wiedziała, skąd wzięła się jej reakcja. Dlaczego wybuchnęła
płaczem na jego widok. Popatrzyła na Jordana i stwierdziła, że wygląda
znacznie lepiej, niż kiedy widzieli się po raz ostatni. Włosy miał krótsze, był
ogolony, a z twarzy zniknęły ślady, które pozostawia cierpienie.
Wszystko w porządku? spytała, patrząc na nogę.
Całkowitym odparł z szerokim uśmiechem. Chciałem ci
podziękować. To ty powtarzałaś, że jestem idiotą i powinienem coś ze sobą
zrobić. No jak, wpuścisz mnie do środka?
Stephanie odsunęła się od drzwi, a on wszedł, tylko lekko utykając.
Poszła za nim do pokoju gościnnego, gdzie Jordan usiadł na sofie.
Lekarz powiedział, że przez jakiś czas muszę się oszczędzać
powiedział. Chciałem tu być jeszcze przed rozmową twojej siostry z
Gideonem, ale mi się nie udało.
Stephanie przysiadła na fotelu, wciąż nie wiedząc, jak traktować tę
wizytę.
Właśnie, bardzo doceniam to, co zrobił twój brat, ale wcale nie
musiałeś go prosić...
Oczywiście, że musiałem! przerwał jej. Rosalind Newman zrobiła
się niebezpieczna. Gideon załatwił całą sprawę i wymógł na jej prawniczce,
żeby zwróciła się do psychologa. Masz może jeszcze trochę tamtej kawy?
dodał po chwili z uśmiechem.
Oczywiście. Czekała specjalnie na ciebie. Stephanie nie mogła
powstrzymać się od złośliwości. Zaczekaj, zaraz wstawię ekspres.
Poszedł za nią do kuchni, a potem usiadł przy stole, przyglądając jej się
133
R
L
T
uważnie. Wydała mu się jeszcze szczuplejsza. Dostrzegł też cienie pod
oczami, jakby miała problemy ze spaniem. Czy to z powodu sprawy
Newmanów?
zastanawiał się. A może jednak z czego innego?
Jak się miewasz, Stephanie? spytał.
Dobrze odparła, patrząc na kawę, która właśnie zaczęła się wlewać
do dzbanka. Jeszcze minutka. Mam ostatnio dużo pracy, a ty... chcesz
wrócić do Hollywood?
Nie przyjechałem tu po to, żeby rozmawiać o pracy.
Rozumiem, rodzina...
Jordan pokręcił głową.
Nie, wróciłem specjalnie dla ciebie. Chciałem... urwał, czując się
bardzo niezręcznie. A przecież obmyślił sobie wcześniej całą przemowę.
Miała ona być niczym kolejna rola w filmie. Chciałem powiedzieć, że jeśli
nadal kochasz się w Jordanie Simpsonie, to... to gotów jestem na to pójść.
Co... co takiego? Aż otworzyła usta ze zdziwienia, nie bardzo
wiedząc, jak traktować te słowa.
Kolejny głęboki wdech.
Byłaś na tyle szczera, że powiedziałaś, że kochasz się we mnie jako
aktorze, a nie zwykłym człowieku ciągnął wbrew sobie. Teraz mo... mogę
być już kimś takim.
Stephanie cała pobladła.
Proponujesz mi romans?
Nie, cholera, nie w głowie mi romanse! Uderzył pięścią w stół.
To co chcesz przez to powiedzieć?
%7łe gotów jestem wziąć to, co zechcesz mi dać. %7łe jest mi wszystko
jedno...
134
R
L
T
Przyglądała mu się, pragnąc zrozumieć sens tych słów. Jednak nic jej
tutaj nie pasowało. Nic się ze sobą nie zgadzało.
Nie rozumiem przyznała w końcu.
Jordan podniósł się od stołu i zaczął chodzić po kuchni. Teraz w ogóle
już nie utykał.
Nie powiedziałem tego dotąd żadnej kobiecie, ale teraz chyba
muszę... Kocham cię, Stephanie. Uniósł dłoń, widząc, że chce
zaprotestować. Wiem, wiem, że mówiłem różne rzeczy. To prawda, że
obudziłaś we mnie mężczyznę. Ale teraz nie chcę już żadnej innej kobiety.
A Crista Moore? A inne długonogie blondynki?
Jordan wzruszył ramionami.
Już mnie nie obchodzą. Interesujesz mnie tylko ty.
Stephanie nie mogła uwierzyć własnym uszom.
Naprawdę?
Nie, tylko tak sobie żartuję powiedział i niemal zazgrzytał zębami.
Ile razy mam ci powtarzać, że cię kocham? Jako Jordan Simpson i Jordan St
Claire. Jako każdy Jordan, jakiego zechcesz.
Ale przecież ja jestem taka zwyczajna, a ty... ty...
Popatrzył na nią i pokręcił głową.
Obawiam się, że za dużo sobie wyobrażasz. %7łycie aktora nie jest ani
tak niezwykłe, ani tak fajne, jak myślisz. Nagle coś przyszło mu do głowy.
Zaraz, zaraz. Czy przypadkiem nie powiedziałaś, że kochasz się tylko w
Jordanie Simpsonie, bo uznałaś, że nie zaakceptuję cię taką, jaka jesteś?
Stephanie spuściła wzrok i pociągnęła nosem.
Bałam się, że mnie wykorzystasz. %7łe będziesz się tylko mną bawił...
A potem się znudzę i cię rzucę dokończył. Nie, Stephanie.
Interesuje mnie tylko długi związek z tobą. Najdłuższy możliwy. Wziął ją
135
R
L
T
za rękę. Poza tym chcę ci powiedzieć, że tak naprawdę jesteś bardzo
niezwykła. Niezwykła i ciekawa. No, dlaczego znowu płaczesz?
zaniepokoił się i ponownie wziął ją w ramiona.
Tym... tym razem to ze szczęścia. Wytarła oczy, a potem objęła go
mocno. Jej wzrok padł na ekspres. Ale... ale kawa...
Do diabła z kawą. Napiję się następnym razem powiedział i
pocałował ją mocno.
136
R
L
T
Epilog
Czy to znaczy, że mam się do ciebie teraz zwracać lady St Claire?
zapytała żartobliwie Joey, kiedy Stephanie podzieliła już ślubny tort.
Stephanie zawsze była prawdziwą lady wtrącił Jordan. Nie
potrzebowała do tego tytułu.
Ostatnie sześć tygodni wypełniły im przygotowania do ślubu oraz
wszystko, co się z nim wiązało. Stephanie musiała na przykład zamknąć
swoją praktykę w Londynie i zarejestrować działalność w Los Angeles. Miała
jednak czas na to, by przygotować sobie gabinet.
Trochę zdziwiło ją, że St Claire'owie mają tytuł książęcy i że Mulberry
Hall jest ich rodową posiadłością, ale i tak wszystko, co się ostatnio działo,
było jak sen. Chociaż została lady St Claire, to nie sądziła, by miało to jakiś
wpływ na jej życie. Nie zamierzała się zmieniać. Najważniejsza była dla niej
miłość Jordana, a tej miała pod dostatkiem.
Jeśli idzie o formy zwracania się do nas, to powinnaś wypytać o nie
Gideona odpowiedziała Stephanie. Wygląda na człowieka bardzo
zorientowanego w tej kwestii. Ja osobiście nie miałabym nic przeciwko temu,
żebyś mówiła do mnie po prostu wasza wysokość . Stephanie musiała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]