[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zacisnął palce, którymi obejmował filiżankę.
- To był napad z bronią w ręku - rzekł, odstawiając kawę na blat, jakby
zląkł się, że zmiażdży filiżankę w dłoni. - Tamtego wieczoru ojciec praco-
wał sam. Nagle weszło dwóch gości. Jeden zabrał się do czyszczenia kasy,
R
L
a drugi strzelił do ojca. Przeżyłby, ale zanim przybyła pomoc, było już za
pózno, żeby go uratować.
Fran poczuła ciarki na plecach.
- Tak mi przykro. To musiał być dla was okropny cios.
- Owszem - przyznał, podnosząc filiżankę i przyglądając się jej zawar-
tości. - Ciężko to przeżyliśmy.
- Czy to dlatego zostałeś policjantem?
- To był jeden z powodów - odparł, a po chwili milczenia zapytał: -
Zastanawiałaś się nad moją propozycją?
- Jaką? - Wiedziała, o co mu chodzi i w duchu bała się tej rozmowy od
chwili, gdy helikopter zabrał Candi.
- Chodzi o przyjmowanie pacjentów godzinę lub dwie dziennie - od-
parł, nie odrywając od niej wzroku.
Fran w końcu zmusiła się, by popatrzeć w inną stronę. Zaczęła bawić
się kawałkiem ciasta na talerzu.
- To nie takie proste, sierżancie...
Nie odzywał się - sprytna taktyka, jeżeli chciał ją zmusić do mówienia.
Fran obejrzała wystarczająco dużo seriali kryminalnych, by wiedzieć, jak to
działa. Początkowo będzie uparcie milczała, ale w końcu cisza stanie się dla
niej tak nieznośna, że pęknie. A Jacob będzie stał z założonymi rękami,
opierając się o blat, i w milczeniu przyglądał się jej z tą swoją postawą, któ-
ra mówi:  Nigdzie mi się nie spieszy". Wtedy ona wyrzuci z siebie cały
ból, cały wstyd, że nie potrafi sobie poradzić, strach przed przeżyciem tego
wszystkiego jeszcze raz. I powrócą koszmary i ataki paniki, i dni, kiedy nie
będzie mogła zwlec się z łóżka, a co dopiero wyjść z domu.
R
L
Fran wyprostowała plecy i spojrzała Jacobowi w oczy.
- Nie jestem gotowa angażować się w coś takiego, zanim nie przemyślę
pewnych spraw. Jestem tutaj na wakacjach i przy okazji mam zamiar po-
móc siostrze. Nawet nie miałam okazji odwiedzić jej w szpitalu. Pelican
Bay będzie musiało poradzić sobie beze mnie, sierżancie Hawke. Mam te-
raz inne priorytety.
Fran była dumna ze swojej przemowy. Jej słowa zabrzmiały pewnie i
mocno, tak bardzo w stylu  cokolwiek powiesz, to i tak nie wyprowadzi
mnie z równowagi". Wtedy on okrążył kuchenną wyspę i stanął tuż przed
Fran, przekraczając granicę jej strefy intymnej. Z każdym płytkim odde-
chem jej piersi niemal dotykały jego klatki piersiowej. Każdy nerw był na-
pięty. Jej nozdrza wypełnił męski zapach, ciepło jego ciała, a także woń po-
tu, która co prawda powinna była ją odrzucić, a jednak zadziałała dokładnie
odwrotnie. Powędrowała wzrokiem ku jego wargom i oblizała usta, w razie
gdyby zapragnął ją pocałować. Serce waliło jej jak młot pneumatyczny.
Pocałuje ją?
- Chcę, żebyś się nad czymś zastanowiła - powiedział szorstkim tonem.
- T-tak?
Lodowate spojrzenie przyszpiliło ją do ściany.
- Mam nadzieję, że kiedy będziesz jechała w odwiedziny do swojej sio-
stry, w każdym miasteczku, które miniesz po drodze, będzie na miejscu
wykwalifikowana pomoc medyczna, w razie gdyby coś ci się przytrafiło.
Fran zamrugała pierwszy raz od dobrej minuty.
- A co? Zamierzasz wybrać się na przejażdżkę tym swoim motocy-
klem? - zapytała wyzywająco.
R
L
Przewiercał ją wzrokiem, ale nie poddała się i wytrzymała to spojrze-
nie. Serce waliło jej jak szalone. Minęła cała wieczność, zanim w końcu Ja-
cob postąpił krok do tyłu. Podniósł kapelusz policyjny ze stołka i włożył go
na głowę tak, że rondo niemal zasłoniło mu oczy.
- Jeżeli nawet, to będę na ciebie uważał - odparł z nutą drwiny w gło-
sie.
Fran zacisnęła usta i patrzyła, jak Jacob oddala się od niej. Poczuła
ukłucie w żołądku, kiedy drzwi zamknęły się za jego plecami.
Rufus rozejrzał się dokoła z psim zdziwieniem, a potem zawył tak ża-
łośnie, że Fran rzuciła mu gniewne spojrzenie i warknęła:
- Nawet nie zaczynaj.
A kiedy Rufus zrobił minę zbitego psiaka, uklękła na podłodze, objęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl