[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tylko Romeo nie mo\e. Mdła mucha
Więcej ma mocy, więcej czci i szczęścia
Nizli Romeo; jej wolno dotykać
Białego cudu, drogiej ręki Julii,
I nieśmiertelne z ust jej kraść zbawienie;
Z tych ust, co pełne westalczej skromności
Bez przerwy płoną i pocałowanie
Grzechem być sądzą; mucha ma tę wolność,
Ale Romeo nie ma: on wygnany.
I mówisz, \e wygnanie nie jest śmiercią?
Nie maszli \adnej trucizny, \adnego
Ostrza, \adnego środka nagłej śmierci,
Aby mię zabić, tylko ten fatalny
Wyraz - wygnanie? ? O księ\e, złe duchy
Wyją, gdy w piekle usłyszą ten wyraz:
I ty masz serce, ty, święty spowiednik,
Rozgrześca grzechów i szczery przyjaciel,
Pasy drzeć ze mnie tym słowem: wygnanie?
OJCIEC LAURENTY
Sentymentalny szaleńcze, posłuchaj!
ROMEO
Znowu mi będziesz prawił o wygnaniu.
OJCIEC LAURENTY
Dam ci broń przeciw temu wyrazowi;
Balsamem w przeciwnościach - filozofia;
W tej więc otuchę czerp będąc wygnanym.
ROMEO
Wygnanym jednak! O, precz z filozofią!
Czy\ filozofia zdoła stworzyć Julię?
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 59
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
Przestawić miasto? Zmienić wyrok księcia?
Nic z niej; bezsilna ona, nie mów o niej.
OJCIEC LAURENTY
Szaleni są więc głuchymi, jak widzę.
ROMEO
Jak mają nie być, gdy mądrzy nie widzą.
OJCIEC LAURENTY
Daj\e mi mówić; przyjm słowa rozsądku.
ROMEO
Nie mo\esz mówić tam, gdzie nic nie czujesz.
Bądz jak ja młodym, posiądz miłość Julii,
Zaślub ją tylko co, zabij Tybalta,
Bądz zakochanym jak ja i wygnanym
A wtedy będziesz mógł mówić; o, wtedy
Będziesz mógł sobie z rozpaczy rwać włosy
I rzucać się na ziemię, jak ja teraz,
Na grób zawczasu biorąc sobie miarę.
Rzuca się na ziemię. Słychać kołatanie.
OJCIEC LAURENTY
Cicho, ktoś puka; ukryj się, Romeo.
ROMEO
Nie; chyba para powstała z mych jęków,
Jak mgła, ukryje mię przed ludzkim wzrokiem.
Kołatanie.
OJCIEC LAURENTY
Słyszysz? pukają znowu. Kto tam? Powstań,
Powstań, Romeo! Chcesz być wziętym? Powstań;
Kołatanie.
Wnijdz do pracowni mojej. Zaraz, zaraz.
Có\ to za upór!
Kołatanie.
Idę, idę, któ\ to
Tak na gwałt puka? Skąd wy? Czego chcecie?
MARTA
zewnątrz
Wpuśćcie mię, wnet się o wszystkim dowiecie,
Julia przysyła mię.
OJCIEC LAURENTY
Witaj\e, witaj.
Wchodzi Marta.
MARTA
O! świątobliwy ojcze, powiedz proszę,
Gdzie jest mą\ mojej pani, gdzie Romeo?
OJCIEC LAURENTY
Tu, na podłodze, łzami upojony.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 60
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
MARTA
Ach, on jest właśnie w stanie mojej pani,
Właśnie w jej stanie. Nieszczęsna sympatio!
Smutne zbli\enie! I ona tak le\y
Płacząc i łkając, szlochając i płacząc.
Powstań pan, powstań, jeśli jesteś mę\em!
O, powstań, podnieś się, przez wzgląd na Julię!
Dlaczego dać się przygnębiać tak srodze?
ROMEO
Marto!
MARTA
Ach panie! Wszystko na tym świecie
Kończy się śmiercią.
ROMEO
Mówiłaś o Julii?
Có\ się z nią dzieje? O, pewnie mię ona
Ma za mordercę zakamieniałego,
Kiedym mógł naszych rozkoszy dzieciństwo
Splamić krwią, jeszcze tak bliską jej własnej,
Gdzie ona? Jak się miewa i co mówi
Na zawód w świe\o błysłym nam zawodzie?
MARTA
Nic, tylko szlocha i szlocha, i szlocha;
To się na łó\ko rzuca, to powstaje,
To woła: "Tybalt!", to krzyczy: "Romeo!" -
I znowu pada.
ROMEO
Jak gdyby to imię
Z śmiertelnej paszczy działa wystrzelone
Miało ją zabić, tak jak jej krewnego
Zabiła ręka tego, co je nosi.
O! powiedz, powiedz mi, ojcze, przez litość,
W którym zakątku tej nędznej budowy
Mieszka me imię; powiedz, abym zburzył
To nienawistne siedlisko.
Dobywa miecza.
OJCIEC LAURENTY
Stój! Wstrzymaj
Dłoń rozpaczliwą! Czy jesteś ty mę\em?
Postać wskazuje twoja, \e nim jesteś;
Azy twe niewieście; dzikie twoje czyny
Cechują wściekłość bezrozumną zwierza.
W pozornym mę\u ukryta niewiasto!
Zwierzu, przybrany w pozór tego dwojga!
Ty mnie w zdumienie wprawiasz. Jakem kapłan!
Myślałem, \e masz więcej hartu w sobie.
Tybaltaś zabił, chcesz zabić sam siebie
I przez haniebny ten na siebie zamach
Zabić chcesz tak\e tę, co \yje tobą?
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 61
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
Przecz tak uwłaczasz swemu urodzeniu,
Niebu i ziemi, skoro urodzenie,
Niebo i ziemia ci się śmieją? Wstydz się!
Krzywdzisz swą postać, swą miłość, swój rozum,
Boś ty jak lichwiarz bogaty w to wszystko,
Ale niczego tego nie u\ywasz
W sposób mogący te dary ozdobić.
Kształtna twa postać jest figurą z wosku,
Skoro nie z męską cnotą idzie w parze;
Miłość twa w gruncie czczym krzywoprzysięstwem,
Skoro chcesz zabić tę, którejś ją ślubił.
Twój rozum, chluba kształtów i miłości,
Niezręczny w korzystaniu z tego dwojga,
Jest jak proch w flaszce płochego \ołnierza,
Co się zapala z własnej jego winy
I razi tego, którego miał bronić.
Otrząś się, człeku! Julia twoja \yje;
Julia, dla której umrzeć byłeś gotów;
W tymeś szczęśliwy. Tybalt chciał cię zabić,
Tyś jego zabił; w tym szczęśliwyś tak\e.
Prawo, gro\ące ci śmiercią, zamienia
Zmierć na wygnanie, i w tymeś szczęśliwy.
Stosy na głowie błogosławieństw dzwigasz,
Szczęście najwabniej wdzięczy się do ciebie,
A ty, jak dziewka zepsuta, kapryśna,
Fochasz się na tę szczodrotę fortuny.
Strze\ się, bo tacy marnie umierają.
Teraz\e idz do \ony, jak to było
Wprzód umówione, i pociesz niebogę.
Pomnij wyjść jednak przed wart rozstawieniem,
Bo pózniej przejść byś nie mógł do Mantui,
Gdzie masz przebywać tak długo, a\ znajdziem
Czas do odkrycia waszego mał\eństwa,
Do pojednania waszych nieprzyjaciół,
Do przebłagania księcia, na ostatek
Do sprowadzenia cię nazad, z radością
Dziesięćkroć sto tysięcy razy większą
Ni\ terazniejszy twój smutek. Waćpani
Idz naprzód; pozdrów ode mnie swą panią
I ka\ jej naglić wszystkich do spoczynku,
Ku czemu \al ich ułatwi namowę,
Romeo przyjdzie niebawem.
MARTA
O panie!
Mogłabym całą noc stać tu i słuchać,
Co te\ to mo\e nauczoność! Biegnę
Uprzedzić moją panią, \e pan przyjdziesz.
ROMEO
Idz, proś ją, niech się gotuje mię zgromić.
MARTA
Oto pierścionek, który mi kazała
Doręczyć panu. Spiesz się pan, ju\ pózno.
Wychodzi Marta.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 62
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
ROMEO
O, jak\e mi ten dar dodał otuchy!
OJCIEC LAURENTY
Idz ju\, dobranoc! a pamiętaj
Wyjść jeszcze dzisiaj, nim zaciągną warty,
Albo w przebraniu wyjść jutro o świcie.
Osiądz w Mantui. Jeden z naszych braci
Nosić ci będzie od czasu do czasu
Zawiadomienie o ka\dym wypadku,
Jaki na twoją korzyść tu się zdarzy.
Daj rękę; pózno ju\, bądz zdrów, dobranoc.
ROMEO
Gdyby nie radość, co mię czeka, wczesny
Ten rozdział z tobą byłby zbyt bolesny.
śegnam cię, ojcze.
Wychodzą.
Scena czwarta
Pokój w domu Kapuletów. Wchodzą Kapulet, Pani Kapulet i Parys.
KAPULET
Tak smutny dotknął nas, panie, wypadek,
śeśmy nie mieli czasu mówić z Julią.
Krewny nasz, Tybalt, był jej nader drogim,
Nam tak\e, ale rodzim się, by umrzeć.
Dziś ona ju\ nie zejdzie, bo ju\ pózno.
Gdyby nie twoje, hrabio, odwiedziny,
Ja sam bym w łó\ku był ju\ od godziny.
PARYS
Pora \ałoby nie sprzyja zalotom;
Dobranoc; pani, poleć mnie swej córce.
PANI KAPULET
Najchętniej, zaraz jutro ją wybadam;
Na dziś zamknęła się, by \al swój spłakać.
KAPULET
Hrabio, za miłość naszego dziecięcia
Mogę ci ręczyć; mniemam, \e się skłoni
Do mych przeło\eń, co więcej, nie wątpię.
Pójdz do niej, \ono, nim się spać poło\ysz;
Oznajm jej cnego Parysa zamiary
I powiedz\e jej, uwa\asz, i\ w środę...
Zaczekaj, có\ to dzisiaj?
PARYS
Poniedziałek.
Ksią\ka pobrana ze strony Tommy Jantarek Str. 63
William Shakespeare Romeo i Julia  Akt trzeci
KAPULET
A! poniedziałek! Za wcześnie we środę;
Odłó\my to na czwartek; w ten więc czwartek
Zostanie \oną szlachetnego hrabi.
Będzieszli gotów? Czy ci to dogadza? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl