[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Skandalem jest to, że mnie zamknięto i oskarżono o
przestępstwo, którego nie popełniłam - odparowała gniewnie. - Twoja
rodzina mało mnie obchodzi.
- Pobytem w więzieniu przyniesiesz wstyd swojemu bratu.
- Najwyrazniej go nie znasz! Alex kazałby mi walczyć, bronić
się! W przeciwieństwie do ciebie, wierzyłby kobiecie, która mówi
prawdÄ™.
- W takim razie twój brat jest głupi! - zirytował się Luca. - Oboje
wiemy, że kłamiesz. Oboje znamy prawdę. Jak chcesz gnić za
kratkami, proszę bardzo. Oferowałem ci pomoc, głównie ze względu
na Aleksa. Jak nie chcesz jej przyjąć, to nie. Bez łaski!
Po chwili zreflektował się: awantura niczego nie rozwiąże.
Słyszał dochodzące z góry hałasy. Wkrótce areszt się zapełni. Istniało
ryzyko, że on, Luca, zostanie przez kogoś rozpoznany. Musi działać
szybko. Albo Meg zaakceptuje jego warunki i opuści więzienie, albo
zostanie tu i będzie musiała sobie radzić sama.
93
anula
ous
l
a
and
c
s
PatrzÄ…c na jej butnÄ…, lecz bardzo wystraszonÄ… minÄ™, Luca podjÄ…Å‚
decyzję. Zrozumiał, że Meg jest zbyt dumna, by przyjąć
bezinteresowną pomoc,, jałmużnę", dlatego postanowił zaproponować
jej układ: coś za coś.
- No dobrze, mam inny pomysł... - zaczął, myśląc na głos. -
Powiedziałem wczoraj, że chciałbym z tobą spędzić trochę czasu,
lepiej cię poznać...
- No i spędziłeś - przerwała mu. - Dzisiejszy dzień.
- To za mało. - Na moment zamilkł. - Nie będę nikogo
przekupywał ani dawał nikomu łapówek. Ale gotów jestem wpłacić za
ciebie kaucję, znalezć ci adwokata i w wyznaczonym dniu przywiezć
ciÄ™ na rozprawÄ™.
- A w zamian? - Po raz pierwszy, odkąd przekroczył drzwi celi,
uśmiechnęła się. - Mam być twoją puttana?- Było to jedno z niewielu
włoskich słów, jakie znała, w dodatku słyszała je wielokrotnie w ciągu
ostatnich paru godzin. Zdegustowana, pokręciła głową. Luca
proponował, że ją wykupi z więzienia, jeżeli zgodzi się dotrzymywać
mu towarzystwa. -Nie robisz tego dla Aleksa! Robisz to dla siebie! Bo
ci siÄ™ podobam!
- W tym momencie akurat nie wyglądasz zbyt atrakcyjnie - rzekł
- ale po kąpieli... - Po chwili dodał: - Znasz moją propozycję. Wybór
należy do ciebie. Możesz zostać w więzieniu, w towarzystwie
strażników i innych więzniów. Albo możesz wyjść ze mną i w
luksusowych warunkach czekać do wtorku, kiedy to skontaktuję cię z
najlepszym adwokatem na wyspie.
94
anula
ous
l
a
and
c
s
- I za ten przywilej mam dzielić twoje łoże.
- Oczywiście.
Spojrzał na zegarek i zaczął niecierpliwie przytupywać nogą.
Miała ochotę go spoliczkować, napluć mu w twarz, wygarnąć, co o
nim myśli, jednakże coś ją powstrzymywało - świadomość tego, co ją
czeka. Zabrano jej paszport, zabrano plecak. Nie miała nic, żadnych
praw, ubrań, i nikomu nie mogła poskarżyć się na swój los. Natomiast
jako kochanka księcia mogłaby otrzymać pomoc prawną. Czyli
wyjście za kaucją, potem rozprawa i oczyszczenie się z zarzutów lub
łapówka dla strażnika. Decyzja należy do niej.
Pomyślała sobie, że nawet jako kochanka miałaby wybór:
owszem, jadłaby przy stole Luki, owszem, dzieliłaby z nim łoże.
Oddałaby mu swoje ciało, ale nie serce. Luca Fierezza może za
pieniądze zapewnić sobie jej towarzystwo, ale nie kupi jej uczucia.
95
anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA ÓSMY
Sportowym samochodem jechali drogą wzdłuż plaży do pałacu
widocznego w srebrzystym blasku nisko zawieszonego księżyca. Nie
odzywali się. Mimo że noc była ciepła, po wyjściu z więzienia Meg
zaczęła drżeć na całym ciele. Luca zarzucił jej na ramiona swoją
marynarkę. Tak ubrana siedziała teraz na miejscu dla pasażera.
- Dlaczego nie jedziemy do hotelu w kasynie? -spytała nagle,
przerywajÄ…c ciszÄ™.
- Bo by cię rozpoznano. Figurujesz na tak zwanej czarnej liście.
Dopóki nie zmienimy ci uczesania i nie kupimy nowych ubrań, lepiej
żebyś kasyno omijała szerokim łukiem.
- Ale...
- Służba w pałacu jest bardzo dyskretna.
- Nie będą ciekawi, kogo przywiozłeś?
- Nie, a dlaczego miałoby to ich interesować?
Popatrzyła na niego z ukosa. Emanował siłą, arogancją,
męskością. Po chwili Meg skinęła głową; no tak, dlaczego miałoby to
kogokolwiek w pałacu interesować? Przypuszczalnie służba
przywykła do wizyt młodych kobiet.
- Jak przyjedziemy, wezwÄ™ lekarza.
- Dziękuję, nie trzeba. Poza tym lekarz na pewno zadawałby
pytania.
- Nie sądzę. Płacę mu za dyskrecję - odparł Luca tonem
człowieka, który wie, co mówi. - Posłuchaj, zrobimy tak. - Kiedy
skręcili w prywatną drogę i brama się za nimi zamknęła, na moment
96
anula
ous
l
a
and
c
s
zatrzymał się na poboczu. - Powiem mojej rodzinie prawdę: jesteś
siostrą Alessandra, przypłynęłaś do Niroli, żeby się z nim zobaczyć,
nie wiedziałaś, że go nie zastaniesz. Dlatego się tobą zaopiekowałem.
- To w końcu jestem siostrą Aleksa czy twoją kochanką? -
spytała ironicznie Meg.
- Jednym i drugim. - Luca, jak zawsze, na wszystko miał gotową
odpowiedz. Uśmiechnął się szeroko. - Ale na pierwszym miejscu
stawiaj obowiązki względem mojej skromnej osoby.
- A rana na czole? Powstała w trakcie wykonywania tychże?
- Nie, miałaś wypadek - odparł zadowolony z siebie. -
Skaleczyłaś się podczas zwiedzania wyspy. Miałaś nadzieję, że brat
ciÄ™ opatrzy.
- To się nijak ma do prawdy - zauważyła kwaśnym tonem.
- Nie szkodzi, tej wersji będziemy się trzymać. -Wbił w nią
swoje czarne oczy. - Sądziłaś, że powiem rodzinie, iż usiłowałaś
skraść rodowe klejnoty?
- Nie, nie sądziłam. Bo to też nieprawda.
Bez słowa zwolnił hamulec ręczny i ruszył dalej drogą wijącą się
wśród gajów pomarańczowych. Choć miała za sobą ciężki dzień, choć
była nieludzko zmęczona i marzyła tylko o tym, by wymazać z
pamięci kilka ostatnich godzin, na widok wspaniałego pałacu, który
dotąd widziała z dużej odległości, dosłownie zaparło jej dech w piersi.
Zbudowany w czternastym wieku, stał nad samym oceanem. Wprost
nie mogła uwierzyć, że spędzi tu najbliższe cztery dni.
97
anula
ous
l
a
and
c
s
Mimo póznej pory służba czekała w pogotowiu. Zanim jeszcze
samochód się zatrzymał, drzwi pałacu się otworzyły. Luca zamienił
kilka słów z krzepkim jegomościem w uniformie, po czym biorąc pod
łokieć dygoczącą z zimna Meg, poprowadził ją do bocznego wejścia,
które - jak się wkrótce przekonała - wiodło do prywatnych
apartamentów.
- To mój ochroniarz Luigi - wyjaśnił Luca. - Jest zły, bo znów go
nie poinformowałem, że wychodzę z kasyna. Rano z nim pogadam.
Aha, jeśli z jakiegokolwiek powodu będziesz chciała opuścić pałac,
Luigi wszędzie cię zawiezie i dotrzyma ci towarzystwa.
- Nie potrzebuję obstawy - burknęła Meg.
- Może nie.  Pchnął drzwi do swojego apartamentu. - Ale
skoro wpłaciłem za ciebie kaucję, to... Chcę wiedzieć, gdzie jesteś i
czy na pewno wrócisz.
Była zbyt znużona, by się oburzyć czy choćby rzucić ostrą
ripostę. Minąwszy Lucę, weszła do luksusowo urządzonego pokoju.
Strażnik przy bramie musiał uprzedzić służbę o powrocie księcia, bo
światła były zapalone, a w pięknym marmurowym kominku tańczyły
płomienie ognia. Na stoliku stała szklanka z whisky, którą Luca wypił
jednym haustem. Meg zamarła, po czym z zachwytem zaczęła
rozglądać się wkoło. Wszystko idealnie z sobą harmonizowało:
czternastowieczne mury, stare meble, wysoki sufit, udrapowane okna,
marmurowa posadzka przykryta fioletowym dywanem...
Każdego innego dnia Meg nie zdołałaby się powstrzymać i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl