[ Pobierz całość w formacie PDF ]

minęło od chwili, kiedy takie spojrzenie było jej miłe.
 Bliżej. Jeszcze bliżej, Julio.
Teraz zabrzmiało to raczej jak wyzwanie, a nie rozkaz. Poczuła
przyjemny dreszcz na plecach, radosne oczekiwanie. Podeszła do niego.
Wyciągnął ku niej rękę.
 Julio  powiedział miękko.
Poruszyła się gwałtownie, czując dotyk jego dłoni. Kartki trzymane w
ręku rozsypały się na łóżku. Przeciągnęła dłonią po twarzy, pozbierała
wydruki i położyła je na nocnej szafce. Wstała, żeby napić się wody. Paliło ją
w gardle, ciało płonęło. Co się z nią dzieje?
Zachowuje się nastolatka. Co gorsza, jak napalona nastolatka.
To łatwe do wyjaśnienia, upewniała w duchu samą siebie. Zupełnie
zrozumiała reakcja. Jej najważniejszym zadaniem jest naprawa
38
R
L
T
nadwyrężonego wizerunku Aleca. To prawda, jest konsultantką, ale jed-
nocześnie kobietą, zdrową, dorosłą kobietą, która ma swoje potrzeby, w
dodatku od dawna niezaspokojone. Alec jest atrakcyjnym mężczyzną, nic
więc dziwnego, że skoro wciąż o nim myśli w kategoriach zawodowych,
podświadomie zauważa jego zalety. Stąd ten sen. Nie ma się czym
przejmować. Na jawie nic się nie stało, nikt nie może jej niczego zarzucić.
Znowu odkręciła kran. Włożyła ręce pod strumień zimnej wody,
ochlapała twarz.
W drodze do sypialni zatrzymała się przy pokojach dzieci. Były tej
samej wielkości i bardzo podobnie urządzone. Aóżka stały na wprost drzwi.
Danielle spała na boku, szczupłe ramionko trzymała wsunięte pod poduszkę.
W sąsiednim pokoju Colin spał na plecach z szeroko rozłożonymi rękami,
jakby chciał objąć nimi nie tylko swój pokój, ale i cały świat. Tak jak jego
siostra był spokojny i rozluzniony... wyglądał jak aniołek.
Uśmiechnęła się, znowu poczuła grunt pod nogami. Przede wszystkim
jest mamą. Dzieci są jej życiem.
I poza nimi niczego nie potrzebuję, powtórzyła w duchu. Jednak gdy
znów wsunęła się do łóżka, nie mogła odegnać nagłego poczucia pustki u
swego boku.
 Alec, proszę cię. To okulary z najnowszej kolekcji Kellen
Montgomery  płaczliwie ciągnęła mama.
 Jak możesz taki być? Przecież nie pojadę na wakacje bez ciemnych
okularów.
Brooke z pewnością miała kilkadziesiąt par designerskich okularów,
jedną droższą od drugiej. Darował sobie tę uwagę. Z doświadczenia wiedział,
że to by nic nie dało, do matki rozsądne argumenty nigdy nie przemawiały.
Jeszcze nie było dziesiątej. Siedział w pracy, w lewej skroni zaczynał
39
R
L
T
pulsować ból. Od ostatniego telefonu Brooke nie minęła jeszcze doba,
wczoraj przelał im pieniądze. A teraz postanowił być twardy.
 Nie.
 Zachowujesz się naprawdę niedorzecznie!  zdenerwowała się matka.
Omal się nie roześmiał. Zamiast tego rzekł:
 Nie, zachowuję się odpowiedzialnie  stwierdził z naciskiem.
Brooke mówiła dalej, jakby nie przyjęła do wiadomości jego wyjaśnień:
 To nasze pieniądze.
 Które dziadek zostawił pod moją pieczą  przypomniał jej po raz
kolejny.
 Jesteś jeszcze większym dusigroszem niż on. Psujesz nam zabawę!
Potarł bolącą skroń. Czuł pod palcami pulsowanie krwi.
 Niech ci będzie. Jestem skąpy i psuję wam zabawę.  Słyszał już
gorsze określenia, i to całkiem niedawno.  Jeśli już nic więcej nie masz, to
kończmy, bo muszę brać się do pracy i zarabiać na życie. Wiem, że takie
podejście jest dla was niezrozumiałe i obce. Ale cóż, w naszej rodzinie
pojawia się co drugie pokolenie.
Brooke zamruczała gniewnie, po chwili dodała nieco łagodniejszym
tonem, jakby uznała, że pora okazać matczyny niepokój:
 Alec, mówię poważnie, martwię się o ciebie. Jest sobota rano,
weekend, synku, weekend! A ty mówisz o pracy?  Umilkła na chwilę.
Oczami wyobrazni widział, jak matka potrząsa głową.  Nie wiem, gdzie z
ojcem popełniliśmy błąd. To nienormalne, żeby pracować w wolne dni.
Weekendy są po to, żeby się bawić. Co się wydarzyło między tobą a Laurel?
To była taka fajna dziewczyna. I naprawdę umiała się bawić. Bardzo mi się
podobała.
Nic dziwnego, pomyślał. Swój ciągnie do swego. Matka i Laurel
40
R
L
T
widziały się tylko raz i natychmiast znalazły wspólny język, wymieniając się
uwagami na temat ulubionych projektantów.
 Nie była w moim typie.  Gdy tylko to powiedział, mimowolnie
pomyślał o Julii, co było tym bardziej zastanawiające, że ona już absolutnie
nie była w jego typie.
 To dlatego, że Laurel prowadziła życie towarzyskie  chmurnie
podsumowała matka.
 Tak, pewnie dlatego  potaknął, by jak najszybciej zakończyć
rozmowę, bo nagle uświadomił sobie, że w tej kąśliwej uwadze matki była
część prawdy. Laurel umiała się bawić i korzystać z życia, a robiła to kosztem
własnych dzieci, tak samo jak jego matka.
 Zaraz zaczną się nudzić i będą nam przeszkadzać  odpowiedziała,
gdy wybierali się na kolację, a on zaproponował, by zabrali ze sobą dzieci.
To zawsze ona decydowała, że zostawały w domu, gdy gdzieś szli albo
wyjeżdżali na weekend. Właśnie to powiedział Julii. Dlaczego więc ma
wyrzuty sumienia, że taki układ bardzo mu odpowiadał? I dlaczego nie może
pozbyć się myśli, że dla Julii jej dzieci nigdy nie byłyby zawadą?
Miała kilka niewzruszonych zasad, których bezwzględnie przestrzegała.
W weekendy nigdy nie jezdziła do biura, co nie znaczyło, że w wolnej chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl