[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i masujÄ…c kciukami sutki.
- Okno - udało jej się mruknąć. Bała się, że ktoś ich
zobaczy.
- Nikogo nie ma, sÄ… tylko drzewa po drugiej stronie
jeziora  zapewnił ją. - Domy sąsiadów znajdują się
daleko stąd. - Mimo to wstał niechętnie i zasunął
gazowe zasłony.
Kiedy wrócił, zaskoczył ją, biorąc na ręce i ruszając
po schodach na górę.
- Co, u diabła - powiedział.
- Te schody są strome - zauważyła. - A ja nie
jestem taka lekka.
- Wystarczająco lekka - powiedział z uśmiechem.
- Myślę, że uda nam się, jeśli nie włożę twoich nóg
między słupki balustrady.
125
Zaśmiała się.
- Uważaj na palce - poradził, stawiając stopę na
pierwszym stopniu.
UdaÅ‚o im siÄ™ wejść na górÄ™ mimo niepohamowa­
nego chichotu Meg. Will niósÅ‚ jÄ… bez wysiÅ‚ku, trzy­
mając jedną ręką za ramiona, drugą pod kolanami.
Mimo to raz czy dwa udało mu się przesunąć dłoń na
poÅ›ladki Meg i uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ szeroko, gdy protes­
towała.
Wniósł ją do swojej sypialni i położył na łóżku.
- Kocham ten sweter -mruknął i zaczął zdejmować
go tak szybko, jak tylko to było możliwe.
- Masz bardzo ładną koszulę - szepnęła kpiąco
w odpowiedzi. - PozbÄ…dzmy siÄ™ jej.
Wybuchnęli śmiechem, kiedy ich ręce zaplątały
siÄ™ w ubrania podczas próby rozbierania siÄ™ nawza­
jem. Uspokoili siÄ™ jednak, gdy spojrzeli sobie
w oczy.
Jego dłonie stały się delikatne i zdawały się dotykać
jej wszędzie równocześnie. Klęczeli przed sobą na
środku łóżka, niezupełnie rozebrani. Meg miała na
sobie bieliznÄ™, a Will slipy. PrzesunÄ…Å‚ palcem po
koronkowym brzegu biustonosza.
Jeden ruch dłoni Willa i biustonosz został rozpięty.
Zsunął się z ramion Meg. Usta mężczyzny posuwały
się jego śladem. Meg drgnęła, gdy ujął wargami jej
sutkę. Pieścił ją językiem, aż dziewczyna jęknęła
i chwyciła się jego ramienia.
Położył ją teraz na plecach i delikatnie zsunął figi.
Zrobił to powoli i delikatnie. Długie palce przesuwały
się po jej ciele i Meg miała wrażenie, że jej ciało staje się
instrumentem muzycznym, którego dotyka rÄ™ka mist­
rza.
Rzucił własną bieliznę na podłogę i pochylił się nad
Meg, opierajÄ…c siÄ™ na Å‚okciach.
- Nie chcę cię zranić - powiedział wreszcie, zanim
wpił się wargami w jej usta.
126
Pomyślała, że to dziwne słowa, lecz w tej chwili nie
chciała ich rozważać. Skoncentrowała się na ruchach
Willa. Jej ciało oddało się we władzę zmysłów; każdy
dotyk tego mężczyzny rozpalał je do białości.
- Kocham cię - mruknęła, gdy w nią wszedł.
Patrzyła mu w oczy i widziała w nich ból.
Ból minął, gdy ich ciała odnalazły wspólny rytm
i poruszały się zgodnie. Oddawali się sobie i Meg
wierzyła, że ofiarowuje Willowi także duszę. Jego ciało
było takie wspaniałe, każdy ruch sprawiał jej rozkosz.
Nie powinnam pragnąć go tak bardzo, tłumaczyła
sobie nawet wtedy, gdy wykrzykiwała jego imię.
Jednak przy Willu traciła zdolność samokontroli i jej
pragnienie przywiązywało ją do niego bardziej, niż
mogłaby to zrobić jakakolwiek przysięga.
Pózniej leżeli obok siebie, twarzą w twarz, jego palce
na jej piersi. Ich oddechy mieszały się z westchnieniami.
Meg patrzyła Willowi w oczy, dopóki nie nadszedł sen.
Obudziła się nagle, gdy Will coś mruknął i szybko
wstał. Ktoś pukał do drzwi. Will zerknął na nią,
wciągając dżinsy.
- Nie wstawaj - powiedział, kiedy się poruszyła.
- Dowiem się, kto przyszedł.
Meg usłyszała męski głos. Po chwili trzasnęły drzwi.
Kiedy Will wrócił do sypialni, widziała, że coś się
stało. Chwycił koszulę.
- Lepiej ubierz się. Musimy wracać.
- Dlaczego? Co się wydarzyło?
- Dałem Rusty'emu numer sąsiada. Przed chwilą
dzwonił.
- O co chodzi? - zapytała, siadając na łóżku. Przez
myśl przemknął jej obraz Paula. Will zaczął wkładać
buty.
Nie było to jednak to, czego się spodziewała.
- Griffin uciekł - odpowiedział.
ROZDZIAA DZIEWITY
Ciągle jeszcze nie zapytałam go, co do mnie czuje,
pomyślała z niechęcią Meg, gdy jechali do domu. Jeżeli
sposób, w jaki siÄ™ z niÄ… kochaÅ‚, stanowiÅ‚ jakÄ…Å› wska­
zówkÄ™, jego pożądanie byÅ‚o ogromne. Z drugiej stro­
ny...
Zerknęła na Willa. Był zadumany, a na twarzy miał
wyraz, który już raz widziała, gdy mówił, że nie chce,
aby coś się jej przytrafiło - ogromnego niepokoju.
Czuła, iż martwi go coś więcej niż Griffin, lecz w tej
chwili chłopiec był najważniejszy.
- Sprawdz, czy nie ma go w domu - polecił,
wysiadajÄ…c z samochodu. - Ja rozejrzÄ™ siÄ™ w lesie.
Nie mieli powodu, aby przypuszczać, że Griffin tu
jest, ale Meg wydawało się to logiczne i chętnie
przystaÅ‚a na propozycjÄ™ Willa. KiedyÅ› Griffin przy­
szedł właśnie do domu Willa i z pewnością tu chciał
być.
ObejrzaÅ‚a okna i drzwi, lecz wszystko byÅ‚o za­
mknięte, a na śniegu przed domem nie było żadnych
śladów. Pomyślała o domku dla dzieci. Will nadal był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl