[ Pobierz całość w formacie PDF ]

policzek i długie ciemne bokobrody. Otworzyła usta i tym razem przerażenie
znalazło wyraz. Wrzasnęła. Napastnik uderzył ją w twarz.
O, mój Boże, zabije mnie!
Przeszklone drzwi na ganek otworzyły się z takim impetem, że prawie wypadły z
zawiasów. Drugi mężczyzna rzucił się w jej kierunku z dziką furią na twarzy. Max
Devereaux. W walce, która się wywiązała, została pchnięta na podłogę. Odpełzła
na czworakach od dwóch mężczyzn splecionych w śmiertelnej potyczce. Zabójca
Ginny wymierzył silny cios w brzuch i Maks cofnął się o parę kroków, dając mu
czas do ucieczki. Lecz już po chwili rzucił się za nim w pogoń.
Jolie siedziała na podłodze w salonie. Gdyby próbowała wstać, nogi
odmówiłyby jej posłuszeństwa. Drżącą dłonią chwyciła pasek torebki i
przyciągnęła ją do siebie. Musi zadzwonić po pomoc. Jak najszybciej. Szarpiąc się
z suwakiem, usłyszała dudnienie kroków, trzask tylnych drzwi... a potem strzał.
Max! Zdołała wstać i opierając się o ściany, ruszyła do kuchni. Rozejrzała się w
poszukiwaniu czegoś  czegokolwiek  czego mogłaby użyć jako broni. Wybrała
jedną z ciężkich żelaznych patelni wiszących na ścianie za kuchenką. Uniosła ją i
gotowa do zadania ciosu wyszła ostrożnie na ganek.
Max stał w ogródku przy drzewie, trzymając się prawą dłonią za lewe ramię.
Jolie zbiegła po drewnianych schodkach i popędziła prosto do niego.
 Dzwoń po policję  jęknął. Spomiędzy jego palców sączyła się krew.
 Jesteś ranny!
 Dzwoń po policję!
Skinęła głową, rzuciła patelnię i chwyciła za torebkę. Wyciągnęła telefon i
wybrała numer. Gdy tylko skończyła rozmawiać, rzuciła się ku Maksowi, prawie
się z nim zderzając.
 Wysyłają karetkę.  Delikatnie wzięła go za rękę i odsunęła dłoń od rany. 
Och, Max. Nie zdawałam sobie sprawy, że miał pistolet.
 Tak, zaczął do mnie strzelać, a potem uciekł do lasu. Pewnie zostawił tam
samochód.  Patrzył, jak Jolie krzywi się, oglądając jego ramię.  Nie potrzebuję
karetki. Kula tylko mnie drasnęła.
 On mógł cię zabić. Masz szczęście, że...
 Ja? Cholera, to ciebie mógł zabić. I na pewno by to zrobił, gdybym nie zjawił
się na czas.
Pokiwała głową.
 Ale jak to się stało, że się tu znalazłeś?
 Uznałem, że musimy porozmawiać, oczyścić atmosferę. Więc zacząłem
dzwonić po ludziach, próbując cię namierzyć. Rozmawiałem z szeryfem
Dentonem, który powiedział mi, że spotykasz się o siódmej z wdową po Earlu
Farrisie.
 Wiedziałeś, że grozi mi niebezpieczeństwo?  Jolie wyszarpnęła bluzkę ze
spodni i oddarła kawałek miękkiego materiału.
 Ike wydawał się zdenerwowany, więc zadałem mu parę pytań. Powiedział,
czego się dowiedzieliście od Lindena Singletona, i nie spodobało mi się to, co
usłyszałem.
Jolie rozpruła szerzej dziurę po pocisku w koszuli Maksa, złożyła oderwany
kawałek swojej bluzki i przyłożyła prowizoryczny kompres do krwawiącej rany.
 Uważaj, do cholery  syknął Max.
 Przepraszam.
 Powinnaś mieć więcej rozumu i nie przychodzić tutaj sama.
 Teraz też to wiem. Ale dzięki temu nie ma już wątpliwości, że ktoś nie chce,
żeby wznowiono dochodzenie w sprawie masakry w Belle Rose.
 Tak, na to wygląda. Ten ktoś próbował zabić najpierw Therona, a teraz ciebie.
 Max?
 Tak?
 Przepraszam, że cię podejrzewałam.
Wpatrywał się w nią przez chwilę, a potem usłyszeli wycie syren. Jolie objęła
Maksa ramieniem i razem wyszli przed dom, czekając na policję i karetkę.
Rozdział 17
- Powinien pan zostać na noc na obserwacji  powiedział doktor Andrews.
Lekarz dyżurny wydawał się zaniepokojony stanem Maksa, co z kolei wzmagało
niepokój Jolie. A miała prawo troszczyć się o zdrowie Maksa  w końcu uratował
jej życie. Max wstał z leżanki.
 Kula tylko mnie drasnęła. Nic mi nie jest. Wracam do domu.
 Ale stracił pan sporo krwi i zawsze istnieje ryzyko infekcji...
 Wracam do domu  powtórzył Max. Wyszedł zza parawanu i skierował się do
wyjścia.
Jolie ruszyła za nim, ale po chwili przystanęła i spojrzała na doktora.
 Przepraszam. Jest bardzo uparty. Obiecuję, że się nim zajmę i dopilnuję, żeby
brał antybiotyk i środek przeciwbólowy, i...
 Chodzmy  warknął Max.
 Widzę, że będzie idealnym pacjentem.  Jolie uśmiechnęła się słabo do
lekarza.
Szeryf Denton i komisarz policji Harper czekali na Maksa przy przeszklonych,
otwieranych elektronicznie drzwiach izby przyjęć. Jolie stanęła dwa kroki za nimi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl