[ Pobierz całość w formacie PDF ]

79
- Bardzo proszę. - Pochylił się ku niej i chwycił ją za ramiona.
Kiedy tylko jej dotknął, instynktownie zrozumiał, że popełnia
błąd. Mimo to nie wycofał się. - To jest to, czego chcę.
Bez dalszych ostrzeżeń przyciągnął ją do ciebie, pochylił
głowę i pocałował jej usta.
Przez ułamek sekundy Jessy pozostała sztywna w jego
ramionach. Potem przeszedł ją dreszcz, wsunęła ręce w jego
włosy i całą sobą do niego przywarła.
- Tak - szepnęła gorąco. - O, tak... Nie przestawaj... Po wielu,
wielu minutach puściła jego głowę i zaczęła rozpinać mu
koszulę.
- Muszę... chcę... chcę cię dotknąć...
- Dobrze...
Jessy mruczała, pieszcząc jego pierś, sutki, czarne włoski na
brzuchu i niżej.
Kiedy wierzch jej dłoni musnął wybrzuszenie jego dżinsów,
Shane odsunął się od niej odrobinę, zerwał otulający jej biodra
ręcznik, a potem, objąwszy ją w pasie, wolniutko, ostrożnie, ale
zdecydowanie poprowadził do pokoju. Myślał o kanapie, ale
podłoga była bliżej...
A później, dużo później, kiedy Jessy już odpoczywała w jego
ramionach, sama przed sobą, na razie, przyznała, że go kocha.
Zawsze go kochała.
Zawsze będzie go kochać.
Dopiero po jakimś czasie oddech Shane'a nieco się wyrównał.
I wtedy zaczął myśleć.
Co się stało? Jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnął seksu,
nigdy, nawet jako nastolatek, tak gwałtownie się temu nie
poddał.
I nigdy, nigdy nie czuł nadal takiego pożądania wobec
jakiejkolwiek kobiety, leżąc wyczerpany po poprzednim
orgazmie.
A jednak poczuł, że znów twardnieje, że znów chce być w
niej, bo tam jest jego miejsce.
80
Nie zrobił tego. Zacisnął zęby i znieruchomiał. Nie
zareagował nawet, kiedy Jessy zaczęła masować mu plecy, a
jego ogarnęła nieposkromiona fala pożądania.
Na szczęście po kilku minutach jej palce znieruchomiały.
- Shane? Dobrze się czujesz? Akurat.
- Tak, Jess. Czemu pytasz?
- Bo jak na mężczyznę, który przed chwilą się kochał, jesteś
trochę... spięty.
Shane wzruszył ramionami, ale Jessy nie dała się nabrać.
- O co chodzi?
Shane westchnął i znów skłamał.
- Przepraszam. Po prostu... wszystko stało się tak szybko.
Powinienem trochę zaczekać. I nie być taki gwałtowny.
- Ależ wcale taki nie byłeś. Naprawdę. Było cudownie. Nie
miałam pojęcia, że może być aż tak.
On też nie. Ale nie mógł się do tego przyznać - dla dobra ich
obojga.
- Nie chciałem tak...
Jessy przez chwilę się zastanawiała, a potem go zaskoczyła.
- No, dobrze. To mi teraz wynagrodź.
- Co takiego?
- Zrób to jeszcze raz - odparła z figlarnym uśmiechem.
- Widzę, że jesteś gotowy.
Po raz pierwszy w życiu Shane był wściekły na swoje
nieposłuszne ciało.
- Jess, posłuchaj. Nie chcę cię oszukiwać. Owszem, pragnę
cię. Ale to wcale nie jest dobry pomysł. Dla żadnego z nas.
Jessy znieruchomiała.
- Mógłbyś być bardziej konkretny?
- Dobrze. Ty i ja... My razem... Nie, to się nie uda.
- Ro...rozumiem.
Przez chwilę przyglądała mu się uważnie, następnie wstała,
znalazła jego porzuconą koszulę i włożyła ją na siebie. Potem
stanęła przed nim.
81
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego? Shane też wstał i zaczął
wkładać dżinsy.
- Bo nie jestem gotowy do stałego związku. Nie wiem, czy
kiedykolwiek będę. I nie chcę cię zranić.
- Aha. - Jessy przez chwilę rozważała jego słowa. - Doceniam
twoją troskę, ale czy nie jesteś zbyt... zarozumiały?
- Co takiego?
- Nie przypominam sobie, bym cię prosiła o związek na całe
życie.
Patrzył na nią zaskoczony. Sam nie potrafiłby powiedzieć, na
co czekał, ale na pewno nie na to.
- No to jak? Chodziło ci tylko o jeden raz? A może chciałaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl