[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tobą jest moim obowiązkiem.
 Nie jestem twoją żoną  zaprzeczyła.
 Ale tak cię traktuję.  Usiadł na brzegu łóżka
i przeczesał dłonią zmierzwione włosy.  Ostatnio moje
zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Chcę ci to
wynagrodzić.
 Czyli jednak współczucie  rzuciła chłodno.
 Czy możesz łaskawie przestać się ze mną kłócić?
Zamknął jej usta gorącym pocałunkiem, który
momentalnie rozbudził jej zmęczone, obolałe ciało.
 To też nazywasz współczuciem?  zapytał,
wpatrując się w nią poważnym, drapieżnym wzrokiem.
Pragnęła, żeby jeszcze raz to zrobił. Jeszcze raz ją
pocałował, ale tym razem nie przerywał. Czuła pokusę,
żeby wyciągnąć ręce, przyciągnąć go do siebie, rozpiąć
jego koszulę& Na szczęście do pokoju weszła służąca,
niosąc tackę z kolacją.
 Musisz coś zjeść  powiedział Acheron.
Tabby oparła się o poduszki, wzięła do rąk sztućce
i starała się nie patrzeć na Acherona. Bała się, że zrobi
coś głupiego. Już tyle razy nagle traciła nad sobą
panowanie! Na szczęście wstał z łóżka i zaczął
spacerować po pokoju, nie odzywając się ani słowem.
Tabby była okropnie głodna, ale przełykanie jedzenia
nie było łatwym zadaniem. Nerwy ściskały ją za gardło.
Zerkała na Acherona, myśląc o tym, jak najpierw się
z nią przespał, a potem traktował jak powietrze.
Powinna być na niego wściekła. I była. Ale&
Jej ciężkie powieki powoli opadły. Upuściła widelec
na tackę.
 Prześpij się  powiedział Acheron, zabrał tacę z jej
kolan i delikatnie okrył ją kołdrą.
Obudziła się nagle, czując pilną potrzebę pójścia do
łazienki. Pokój tonął w ciemności. Podniosła się, ale
syknęła z bólu, który przeszył jej nogę. Zapaliła lampkę
nocną. Na sofie pod ścianą leżał półnagi Acheron.
 Ash?  wyszeptała zaskoczona.  Co ty tu robisz?
Oparł się na łokciu. Tabby przesuwała wzrokiem po
jego ciele, zachwycając się tym widokiem, ale potem
dostrzegła ciemny zarost na jakby bledszej niż zwykle
twarzy i cienie pod oczami. Wyglądał na zmęczonego.
 Nie chciałem, żebyś siedziała tu sama  mruknął
ochrypłym głosem.
 Przecież nic mi nie jest.  Postawiła zdrową nogę na
podłodze, przymierzając się do wstania z łóżka.
 Co, do licha, robisz?  zapytał i zerwał się z sofy.
 Muszę iść do łazienki  mruknęła pod nosem,
czerwieniąc się ze wstydu.
Podszedł do niej i podał jej laskę.
 Ktoś musi być przy tobie, a nie chciałem, żeby to
była obca osoba  wyjaśnił. Ostrożnie pomógł jej się
podnieść.  Uważaj, powoli.
Tabby jednak wiedziała, że nie jest w stanie poruszać
nogą, nie czując bólu. Zacisnęła więc zęby i usta,
zignorowała łzy, które napłynęły jej do oczu, i zaczęła
kuśtykać w stronę łazienki.
Acheron mruknął coś po grecku i ostrożnie wziął ją
na ręce. Zaniósł ją do łazienki i posadził na taborecie.
 Ból zawsze jest najgorszy w nocy. Rano poczujesz
się lepiej.  Zamykając drzwi, powiedział:  Krzyknij,
kiedy będziesz gotowa wrócić do łóżka.
Tabby zerknęła w lustro. Jęknęła w myślach.
Wyglądała jak upiór z horroru. Blada, prawie biała
twarz, wczorajszy rozmazany makijaż pod oczami,
rozczochrane włosy. Acheron widział ją w takim stanie?
Ukryła twarz w dłoniach, wyjąc w duchu ze wstydu.
W parę minut doprowadziła się do porządku. Umyła
twarz i rozczesała włosy, a następnie otworzyła drzwi,
lekko się chwiejąc. Acheron bez chwili zwłoki podniósł
ją i zaniósł do łóżka.
 Możesz już wrócić do siebie  mruknęła, leżąc pod
kołdrą.
Pokręcił głową.
 W tym domu są tylko trzy pokoje z łóżkiem. Jeden
zajmuje Amber, a drugi Melinda. A ten jest& nasz.
 Nasz?  powtórzyła, czując, jak wzbiera w niej
złość.  Nie przemyślałeś tej przeprowadzki, prawda?
 Jest trzecia w nocy. Porozmawiamy jutro rano.
Położył się z powrotem na sofie. Przez minutę czy
dwie leżała nieruchomo jak mumia. Wreszcie
westchnęła głośno.
 Och, na miłość boską!  nie wytrzymała dłużej. 
Możemy spać w jednym łóżku. Jest na tyle duże,
żebyśmy nie mieli żadnego kontaktu.
Acheron powoli podniósł się z sofy i wyłączył
światło. Tabby leżała w ciemności, słuchając, jak Ash
zdejmuje spodnie. Położył się na drugim krańcu łóżka.
Odetchnęła z ulgą. Wiedziała, że jest bezpieczna.
Powiedział, że potrafi panować nad emocjami, więc nie
będzie próbował się do niej zbliżyć.
Kiedy znowu się obudziła, na dworze już świtało. Jej
ciało było zdrętwiałe i obolałe. Skrzywiła się z bólu, nie
wydając jednak żadnych odgłosów. Obróciła głowę
i zobaczyła, że Acheron leży dosłownie kilkanaście
centymetrów od niej. Jego czarne kręcone włosy
odznaczały się na białej poduszce, długie rzęsy rzucały
cień na wydatne policzki, a zmysłowe usta były lekko
rozchylone. Nie mogła oderwać od niego wzroku.
Kołdra zakrywała mu tylko biodra. Piękno jego
doskonale wyrzezbionego ciała było fascynujące,
hipnotyzujące.
Korciło ją, żeby go dotknąć. Dosłownie czuła
mrowienie w dłoniach, w opuszkach palców. Nagle
powoli podniósł powieki i odezwał się zaspanym
głosem:
 Kalimera, yineka mou.
 Co to oznacza?
 Dzień dobry, moja żono  wyjaśnił z iskierkami
rozbawienia w ciemnozłotych oczach.
 Nie jestem twoja  burknęła.
Zanurzył dłoń w jej włosach i musnął palcami jej
szyję.
 Doprawdy? Wyszłaś za mnie, a potem ja&
wszedłem w ciebie  wyszeptał zmysłowym głosem. 
To oznacza dość bliską znajomość, nie sądzisz?
Z werwą pokręciła głową.
 Nie, bo& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl