[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Syjamczyk nie spuszczał oczu ze swego pana. Higgins był przekonany, że kot jest
zwierzęciem pozwalającym swemu towarzyszowi  nie panu, jako że kot nigdy ni-
komu się nie podporządkowuje  na uruchomienie intuicji. Higgins nie rozumiał
zresztą, dlaczego w Scotland Yardzie nie trzymano kotów.
 Przeanalizujmy teraz charaktery, Trafalgarze. Sir John Arthur Mortimer: wynio-
sły i ujmujący jednocześnie, ambitny, zawzięty, łaknący władzy, pewny siebie, dbający
o swą godność w stopniu nie pozwalającym na okazywanie bólu. Filip Mortimer: gwał-
towny, niestały, do szaleństwa zakochany we Frances. Eliot Tumberfast: porywczy, im-
pulsywny, nadwrażliwy mistyk, człowiek o prawdziwym powołaniu naukowym. Agata
Lillby: burzliwy temperament, skrywany w godzinach pracy, hazardzistka, żądna pie-
99
niędzy. Barry: zbuntowany, sfrustrowany anarchista, lecz także tchórz, który nie waha
się szkalować otoczenia. J.J. Battiscombe: strachliwy, zawiedziony życiem urzędnik, pod
mundurem ukrywający mściwość. Dobelyou: złodziej, który potrafi być wulgarny i pre-
tensjonalny, aby zapomniano, że zebrał bogactwo i handlował z możnymi tego świata,
a jednocześnie ostrożny. Nauczyciel Frances Mortimer: idealista, który znalazł swą bo-
ginię, lecz także trochę obleśny starzec, anioł i bestia w jednej osobie. Indira Li: miła
młoda kobieta, ale złodziejka, która potrafi wykorzystywać swą urodę. Takimi się nam
jawią, Trafalgarze. Ale to tylko szata zewnętrzna...
Syjamczyk wyprostował łapy, przeciągnął się, zszedł z poduszki, z gracją wykonał
parę kroków i wskoczył na kolana Higginsa, który delikatnie pogłaskał go po głowie.
Trafalgar zamruczał.
 Oczywiście, powód zabójstwa... Kradzież? Zbrodnia w afekcie? Wyrachowanie?
Tragiczna pomyłka? Samobójstwo z pozorami zbrodni? A może coś zupełnie innego...
Odpowiedz mamy w rękach, Trafalgarze.
Na ostatnich stronach notesu poświęconego sprawie Mortimerów Higgins wypisał
wszystko to, co przed nim ukryto, a co mimo to znalazł; odpowiedzi, których mu nie
udzielono, a które powinien był otrzymać; pominięcia tak wielkie, że stawały się kłam-
stwami; drobne szczegóły, które, złożone, okazywały się rewelacją. Z całej tej łamigłów-
ki, z tego tygla alchemika powinno wyłonić się nazwisko zabójcy.
Ale nic takiego się nie zdarzyło.
Każda z wymienionych osób znalazła miejsce w narysowanej przez Higginsa ta-
beli. Połączone były między sobą strzałkami według swoich sympatii lub antypa-
tii. Oczywiście, trzeba jeszcze dorzucić kilka uściśleń, sprawdzić parę szczegółów pod
kątem ostatnio zebranych informacji. Ale i to nie dawało żadnego ostatecznego obrazu.
Wszystko było przed jego oczami, a on nic nie widział.
Powoli przesuwał palcem po kolejnych nazwiskach, od góry do dołu i z dołu do góry,
i od nowa. Nagle poczuł, że Trafalgar gryzie go lekko w lewą rękę. Może się Bóg wie na
co rozzłościł, a może... chciał zwrócić uwagę na nazwisko znajdujące się w tej chwili
pod palcem byłego głównego inspektora.
 Byłoby to nadzwyczajne, Trafalgarze, ponieważ trzeba by...
Samopoczucie Higginsa znacznie się poprawiło. Doznał olśnienia. Kawałki mozaiki
zaczynały do siebie pasować. Wszystko się zgadzało.
Inspektor poczuł, że teraz może sobie pozwolić na kroplę  Royal Salut . Znał już na-
zwisko zabójcy Frances Mortimer.
Rozdział XVII
Rano, około godziny jedenastej, osłabiony jeszcze gorączką Higgins wszedł do bu-
dynku przy Haymarket. Przy tej starej ulicy tłoczyły się małe sklepiki, kioski z pamiąt-
kami i warsztaty rzemieślników o wątpliwych gustach. Higginsa dziwiło, jak klasyczny
 Burberry i  Friburg & Treyer , najstarsi sprzedawcy tytoniu w stolicy, mogli przetrwać
w takim otoczeniu.
O ile zewnętrzna część budynku była w opłakanym stanie, o tyle wnętrze było luk-
susowe. Wyciszona atmosfera, u podnóża schodów kandelabry, najnowocześniejsza
winda. Trzy piętra zajmowała agencja,  Top-Model , której adres Higgins znalazł na wi-
zytówce zabranej dyskretnie z pokoju 215 hotelu  Bellevue , zamieszkanego przez na- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl