[ Pobierz całość w formacie PDF ]

CÓRKA KRÓLA
95
- Wiem, jak niewiele znaczy dla ciebie korona i należne jej obowiązki. Nie mówiąc już o stosunku do
rodziców. Przyznaję, że spodziewałem się po tobie oporu. Tymczasem ty nawet nie poprosiłaś o
pomoc swego narzeczonego.
Zabolały ją te słowa Sebastiana, ale nie dała tego po sobie poznać. Bo przecież jego zdanie nie
powinno ją nic a nic obchodzić, a że obchodziło... To ją ogromnie złościło. Była po prostu wściekła.
Na siebie.
- Ja nie uważam za stosowne z woli rodziców wyjść za mąż za człowieka, którego nigdy w życiu nie
widziałam i którego prasa nazywa Rozrywkowym Księciem. Poza tym nie mam zamiaru angażować
przypadkowych ludzi w swoje osobiste sprawy.
- Widzę, że przez te lata ani trochę się nie zmieniłaś.
- Tak sądzisz? - zapytała.
- Nadal przedkładasz własną wygodę ponad dobro ludzi, których los zależy od ciebie.
- Masz rację. Lud Marwanu będzie zdruzgotany, jeśli nie poślubię młodszego syna władcy sąsie-
dniego kraju - zakpiła sobie Lina.
- Twój ojciec uważa, że to jest najlepsze dla kraju.
- Być może nawet ma rację. Sęk w tym, że ja nie muszę poświęcać życia dla politycznych korzyści
tego kraju. Od dwudziestu lat nie jestem obywatelkÄ… Marwanu.
96
LUCY MONROE
- Jesteś księżniczką Marwanu - przypomniał jej Sebastian. - Córką króla.
Wzruszyła ramionami. Nie chciała przeciągać tej rozmowy. Zwłaszcza że miała na sobie tylko mokry
kostium kąpielowy, a na nim wilgotną podkoszulkę i prawie całkiem przemoczone szorty.
- Wybacz, ale muszę się umyć - powiedziała. - Mimo że rozmowa z tobą jest nadzwyczaj pasjonująca.
Kpiła sobie z niego w żywe oczy.
Sebastian patrzył jak Lina znika w łazience z naręczem ubrań, które wyjęła z tandetnej hotelowej
komody. W łazience był tylko bardzo malutki świetlik. Nawet Lina nie zdołałaby się tamtędy
przecisnąć, ale Sebastian wolał nie ryzykować.
- Nie zamykaj drzwi - polecił.
Nie odezwała się, ale drzwi od łazienki zostawiła szeroko otwarte.
Sebastian zaklął pod nosem. Właściwie chciał, żeby mu się sprzeciwiła, żeby protestowała. Nie
bardzo wiedział dlaczego. Może po to, żeby on mógł ją przywołać do porządku? Nie rozumiał, co się
z nim dzisiaj działo. Nie miał zielonego pojęcia, co tak bardzo odmieniło Linę. Księżniczka, jaką znał,
wcale nie była potulna. Wprawdzie powiedział jej, że się nie zmieniła, ale to było kłamstwo. Lina bin
Fahd al Marwan bardzo się przez te osiem lat zmieniła i ta zmiana się Sebastianowi nie podobała.
CÓRKA KRÓLA
97
Teraz miał do czynienia ze spokojną, pewną siebie dorosłą kobietą. Nie próbowała uciekać, nie
chciała nawet skorzystać z pomocy narzeczonego, który ją tutaj przywiózł. Jego księżniczka była
całkiem inna. W każdym razie była inna wtedy, przed ośmiu laty.
Tylko jedno się przez te lata nie zmieniło. Ciało Sebastiana reagowało na obecność Liny dokładnie tak
samo jak wtedy.
ROZDZIAA SIÓDMY
Używała tego samego szamponu. Sebastian do dziś pamiętał tamten zapach. Plusk wody spod
prysznica zachęcał go, by się rozebrać i dołączyć do Liny. Nie tego się spodziewał, kiedy zgodził się
osobiście odszukać zaginioną księżniczkę.
Król wcale się nie zmartwił zaginięciem Liny. Był tylko bardzo zły. Posunął się do tego, że sam
osobiście odwiedził biuro Sebastiana. Oczywiście towarzyszył mu szef królewskiej ochrony, ale to
ojciec Liny rozmawiał z Sebastianem i praktycznie go błagał, żeby zgodził się odszukać jego córkę.
Widok dumnego króla doprowadzonego do stanu, w którym musiał prosić o coś zwyczajnego
człowieka, był bardzo poruszający, jednak Sebastian nie lubił się oszukiwać. Wiedział, że prośby
króla Marwanu na nic by się nie zdały, gdyby on sam nie był zainteresowany odnalezieniem Liny.
Dotąd nie mógł zapomnieć tamtych kilku tygodni, kiedy sam osobiście ją ochraniał. Zdarzały mu się
takie sny, w których czuł zapach Liny tak wyraznie, że budząc się, wyciągał ręce, żeby ją znalezć w
swym łóżku. To nie były miłe przebudzenia, ponieważ Liny tam nie było. Nie mogło być ani teraz, ani
nigdy, a mimo to, a może właśnie dlatego,
CÓRKA KRÓLA
99
Sebastian zgodził się podjąć poszukiwania. Tym samym zgodził się też dostarczyć ją ojcu, żeby mógł
ją wydać za Rozrywkowego Księcia. Sebastian nie rozumiał, czemu król Fahd bin Latif postanowił
oddać rękę córki młodemu szejkowi, który nawet przed pismakami nie ukrywał skandali, w jakie się
wikłał, ale nie miał prawa oceniać postępowania swego bogatego klienta. Przyjął zamówienie i
zamierzał je wykonać. To wszystko.
Nie wszystko. Miał nadzieję, że uda mu się porozumieć z Liną. Osiem lat temu nie chciała z nim
rozmawiać. Ani wtedy u Jennifer, ani potem, kiedy do niej zadzwonił. A przecież powinien był ją
przeprosić, wyjaśnić całą sytuację. Nawet gdyby mógł cofnąć czas, niczego w przeszłości by nie
zmienił. Tego, że zostawił ją samą też nie. Nie miał innego wyjścia. Lina była księżniczką, a on nikim.
Nie mieli przed sobą przyszłości. Tyle tylko, że po pierwszym pocałunku powinien z nią szczerze
porozmawiać. Gdyby Sebastian mógł cofnąć czas, nie polegałby na swoim opanowaniu, które w
końcu sromotnie go zawiodło. I na pewno by przekonał Linę, że jego fascynacja nie była udawana, że
naprawdę się zadurzył w niej. Nawet jeśli nie mieli żadnej przyszłości, wolałby, żeby się rozstali w
przyjazni.
Tamtego wieczora u Jennifer czuł tak wielkie obrzydzenie do siebie, do swego pożądania, nad którym
nie umiał zapanować, że przy pierwszej
100
LUCY MONROE
okazji wyładował złość na Linie. Obwiniał ją Bóg wie o co, zamiast zwyczajnie przeprosić. Już wtedy
zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, co tylko pogorszyło i tak nie najlepszy stan jego ducha.
Więc czemu powtórzył tamten błąd? To też nie było dla niego tajemnicą. Kiedy zobaczył, jak Lina
całuję się z tamtym blondynem, ogarnęła go taka wściekłość, że najchętniej udusiłby rywala gołymi
rękami. W efekcie paskudnie ją potraktował. Znowu.
No dobrze, przyjąłem zlecenie i zamierzam je precyzyjnie wykonać, pomyślał, ale czy to prze-
stępstwo, że kobieta chce sama wybrać sobie męża? Nawet jeśli ta kobieta jest księżniczką? W końcu
mamy dwudziesty pierwszy wiek.
Usłyszał, jak Lina odsunęła zasłonę prysznica. Odruchowo spojrzał w otwarte drzwi łazienki, choć
wiedział, że nic nie zobaczy. Lina na pewno nie ubierałaby się na jego oczach.
Jednego tylko nie wziął pod uwagę: lustra. W tym lustrze dokładnie było widać, jak Lina wyciera
ręcznikiem powabne ciało.
Trzeba się było odwrócić, ale nie mógł się do tego zmusić. Patrzył jak krople wody ściekają po jej
skórze i byłby wszedł do tej przeklętej łazienki, gdyby największą siłą woli nie nakazał swym
mięśniom bezruchu. Tylko westchnienia nie udało mu się powstrzymać.
CÓRKA KRÓLA
101
Lina zastygła z ręcznikiem uniesionym nad głową.
- Mówiłeś coś? - spytała.
- Nie - powiedział głośno.
Teraz już musiał się odwrócić. Gdyby tego nie zrobił, Lina mogłaby dostrzec jego odbicie w lustrze,
przyłapać go na podglądaniu.
Sebastian zamknął oczy, odwrócił się plecami do łazienki i zrobił dwa kroki w stronę łóżka. Usiadł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl