[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mówiłem ci, że nigdzie nie zagrzewam miejsca i że wolę podróżować z jak
najlżejszym bagażem. Gdy skończy mi się kontrakt tutaj, to może wyjadę do
Stanów. Sam. Próbowałem już związków, ale widać nie są mi pisane...
- Więc chciałbyś jedynie romansu?
- Tak.
Cisza, jaka między nimi zapadła, wydawała się trwać całą wieczność.
- Wyjdz z pokoju. Chciałabym się ubrać.
W szpitalu przekonała się, że można się nauczyć dystansu do uczuć,
jednak tej umiejętności nie potrafiła teraz zastosować. Czekał na nią w salonie.
Na jej widok szybko się podniósł.
- Nie mogę teraz rozmawiać - oświadczyła; z wysiłkiem zachowała
spokój i głos jej się nie załamał. - Wiem, że kiedyś będziemy musieli pomówić.
Tylko proszę cię, nie w tej chwili... Nie odprowadzaj mnie.
- Zraniłem cię, prawda?
- Owszem, zraniłeś.
- 58 -
S
R
ROZDZIAA PITY
Nazajutrz obudziła się pózno, w fatalnym nastroju, i z trudem zwlokła się
z łóżka.
Nie mogła tak po prostu zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Zmusiła się
więc do tego, by przypomnieć sobie, co czuła poprzedniego wieczoru. Musiała
postanowić, co dalej robić. Usiadła po turecku na łóżku i w zadumie piła
herbatę. Doszła do wniosku, że chyba nigdy się nie otrząśnie z poczucia odrzu-
cenia. Ale czy aby na pewno została zupełnie odrzucona?
O dziwo, nie czuła wstydu ani złości na siebie. Owszem, zachowała się
bardzo otwarcie i szczerze, ale była przy tym w zgodzie z sobą. Była
przekonana, że James jest właśnie tym mężczyzną. To, że nie podzielał jej
pewności i uczuć, wprawiło ją w osłupienie.
Musiała jednak stawić czoło nieprzyjemnej prawdzie: najwidoczniej się
pomyliła.
- On mnie zwyczajnie nie kocha - mruknęła pod nosem. - Ale przecież...
Ogarnęło ją przerażenie. Nie wiedziała już, w co wierzyć, czego się
trzymać.
Przypomniała sobie, co powiedziała jej Megan - że James coś ukrywa.
Może siostra ma rację... Tak czy owak, James odwrócił się od miłości,
zrezygnował z myśli o poważnym związku. To jego mieszkanie, takie puste i
anonimowe...
Jak to on powiedział? Aha, że lubi podróżować z jak najlżejszym ba-
gażem. Mówił to dosłownie i w przenośni, w sensie emocjonalnym. No cóż, to
jego problem. Ona ma rodziców, sześć sióstr, mnóstwo krewnych i przyjaciół.
Wie, ile szczęścia i radości niesie z sobą rodzinna bliskość; czasem - ile
rozpaczy...
- 59 -
S
R
Jak ma się zachować? Przecież będzie go często widywać. Nie miała
złudzeń, że będzie to łatwe, ale obiecała sobie, że da radę. Nie pozwoli, by ją
unieszczęśliwił. W każdym razie, nie aż tak bardzo...
Zatraciła się w pracy. Odwiedziła panią Webster i zapisała ją na wycięcie
guzka następnego dnia. Dodała jej otuchy i pozwoliła sobie na ostrożny
optymizm, Kobieta jednak wciąż nie mogła się pozbierać. Przez cały czas
trwania rozmowy co rusz obmacywała chorą pierś.
- Musi mnie pani doktor nauczyć szukać guzków. Gdzie jeszcze
powinnam się zbadać?
- Teraz najważniejsze są piersi, choć nie zaszkodzi też sprawdzić na szyi.
Warto się także wyczulić na inne objawy, takie jak plucie krwią, krwawienie
pozamiesiączkowe, zmiany w wyglądzie pieprzyków, nie gojące się rany na
skórze, nagła utrata wagi albo chroniczne zmęczenie. - Widać było, że pacjentka
stara się zapamiętać każde jej słowo, i Delyth ogarnęło poczucie winy: obawiała
się, że pani Webster wpadnie teraz w drugą skrajność. - Oczywiście, każdy z
tych objawów może oznaczać dziesięć różnych chorób, niekoniecznie nowotwór
- dodała szybko.
- Oczywiście. No a co z jutrzejszą operacją? W porę wykryli ten guzek,
prawda? Nie muszę się martwić?
- Jakieś ryzyko istnieje zawsze, ale wszystko powinno pójść dobrze. Za
jednym zamachem zoperujemy pani też żylaki.
- Całkiem o nich zapomniałam! - wyznała pani Webster z westchnieniem.
Skończywszy obchód, usiadła w pokoju lekarzy i zabrała się do
znienawidzonych papierków. Wczesnym popołudniem zjawił się tam James.
Siedziała tyłem do drzwi, ale gdy tylko skrzypnęły, wiedziała, że to on. Z
napięcia zastygła w bezruchu. Kątem oka zobaczyła, jak staje obok niej, i
poczuła jego dłoń na ramieniu; po chwili jednak zdjął ją z ociąganiem.
- Witaj, James - rzekła z udawaną beztroską. - Gdzie się podziewałeś?
Zamiast odpowiedzieć, usiadł przy stole naprzeciwko niej.
- 60 -
S
R
- Spokojnie wczoraj dotarłaś do domu?
- Jeśli chodzi ci o to, czy mnie ktoś pobił lub zgwałcił, odpowiedz brzmi
 nie".
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi... - Spojrzał jej prosto w oczy, a
ona pomyślała, że będąc tak blisko siebie, są zarazem tak daleko. - Znam cię
niedługo, ale przez ten krótki czas zdążyłem nabrać dla ciebie... szacunku. Zdaję
sobie jednak sprawę, że doszło do nieporozumienia, i przypuszczam, że to z
mojej winy. Chcesz więcej, niż jestem w stanie ci dać. Nawet nie wiesz, jak mi
przykro...
- Może oboje popełniliśmy błąd - odrzekła, wzruszając ramionami. -
Przynajmniej byłeś ze mną szczery. Poza tym podejrzewam, że niewielu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl