[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lecz jeszcze targa się na swego wierzyciela: dlatego traci odtąd, jak słuszna, nietylko wszyst-
kie te dobra i korzyści, lecz jeszcze przywiedzie mu się na pamięć, j a k i e d o b r a t e m a j
ą z n a c z e n i e. Gniew poszkodowanego wierzyciela, społeczności, przywraca dłużnika do
dzikiego, wyjętego z pod prawa stanu, przed którym był dotąd chroniony: odtrąca  i każda
wrogość może teraz szukać sobie na nim upustu. »Kara« na tym stopniu uobyczajenia to po-
prostu odbicie, mimus normalnego postępowania ze znienawidzonym, rozbrojonym, obalo-
nym wrogiem, który postradał nietylko wszelkie prawo i opiekę, lecz i wszelką łaskę; więc
jest to prawo wojenne i święto zwycięskiego Vae victis! najniemiłosierniejsze i najokrutniej-
sze  co wyjaśnia, że wojna sama (zalicza się do tego i wojenny kult ofiarniczy) użyczyła
wszystkich tych f o r m, pod któremi kara występuje w historyi.
10.
Wraz z potężniejącą mocą przestaje społeczność ważyć zbytnio przestępstwa jednostki, bo
nie może ich już, w tej mierze co dawniej, uważać za niebezpieczne i zagrażające bytowi ca-
Å‚oÅ›ci. ZÅ‚oczyÅ„cy nie »pozbawia siÄ™ pokoju«, ani nie skazuje na banicyÄ™, gniew powszechny
nie śmie już jak dawniej do tego stopnia niepohamowanie szukać sobie na nim upustu, 
owszem całość bierze odtąd złoczyńcę przezornie w obronę i opiekę, zwłaszcza przed gnie-
wem bezpośrednio poszkodowanych. Kompromis z gniewem i najbliżej przestępstwem do-
tkniętych; usiłowanie, by ograniczyć wypadek i zapobiec szerszemu lub nawet ogólnemu
mieszaniu się w sprawę i zaniepokojeniu; starania, by znalezć równoważniki i rzecz całą za-
łatwić (compositio); przedewszystkiem coraz dobitniej występująca chęć uważania każdego
przestępstwa za o d p ł a c a l n e w jakiemś znaczeniu, więc, przynajmniej do pewnego stop-
nia, i z o l o w a n i e od siebie przestępcy i jego czynu: oto cechy, które coraz wyrazniej wy-
ciskają się na dalszym rozwoju prawa karnego. W miarę wzrostu mocy i świadomości społe-
czeństwa, łagodnieje zawsze i prawo karne; każde osłabienie i głębsze niebezpieczeństwo
spoÅ‚eczeÅ„stwa wywodzi na Å›wiatÅ‚o surowsze tego prawa formy. »Wierzyciel« stawaÅ‚ siÄ™ zaw-
sze bardziej ludzki w miarę, jak stawał się bogatszy; wkońcu staje się nawet m i a r ą jego
bogactwa ilość uszczerbków które wytrzymać może, nie cierpiąc na tem. Możne wyobrazić
sobie w społeczeństwie ś w i a d o m o ś ć m o c y, przy którejby mogło sobie ono pozwolić
na najdostojniejszy zbytek, na jaki je stać,  puÅ›cić b e z k a r n i e szkodnika. »Cóż mnie wÅ‚a-
ściwie obchodzą moje pasorzyty?  mogłoby rzec wówczas.  Niechże sobie żyją i tyją: na
tom dość jeszcze silne!«... Sprawiedliwość, która zaczyna tem, że »wszystko jest odpÅ‚acalne,
wszystko musi być odpÅ‚acone«, koÅ„czy patrzeniem przez palce i puszczaniem niewypÅ‚acal-
33
nemu płazem,  kończy, jak wszelka dobra rzecz na ziemi, u n i c e s t w i e n i e m s i e b i e
s a m e j.  Wiadomo, jak piękną zwie siebie nazwą ta unicestwiająca się sprawiedliwość: ł a s
k ą. Pozostaje ona, rozumie się samo przez się, przywilejem najmocniejszego, właściwiej
jeszcze, jego »pozaprawiem«.
11.
Teraz słowo celem sprzeciwienia się niedawno podjętym usiłowaniom szukania początku
sprawiedliwości na zupełnie innym gruncie, mianowicie na gruncie, którym jest ressentiment.
Psychologom powiem przedtem do ucha, przypuszczając, żeby mieli ochotę zbadać raz samo
ressentiment zblizka: roślina ta kwitnie teraz najpiękniej wśród anarchistów i antysemitów,
zresztą tak, jak zawsze kwitła, w ukryciu, fiołkowi podobna, acz z innym zapachem. A jak z
podobnego koniecznie zawsze podobne powstać musi, tak też nie zdziwi nikogo, że właśnie
znów z takich kół, jak to już częściej bywało  porównaj powyżej str. 45,  wychodzą usiło-
wania uświęcenia z e m s t y pod nazwą s p r a w i e d l i w o ś c i, jak gdyby sprawiedliwość
była w gruncie tylko dalszym rozwojem uczucia urazy  a wraz z zemstą pragnie się wynieść
następnie do czci wszystkie wogóle uczucia r e a k c y j n e. Tem ostatniem jabym najmniej
się zgorszył: w stosunku do całego biologicznego problematu (ze względu na który wartości
tych uczuć dotąd niedoceniano), uważałbym to nawet za z a s ł u g ę. Zwracam tylko uwagę
na okoliczność, że to z ducha samego ressentiment wyrasta ta nowa nuance naukowej spra-
wiedliwości (na rzecz nienawiści, zazdrości, nieżyczliwości, podejrzliwości, rancune, ze-
msty). Ta »sprawiedliwość naukowa« ustaje zaÅ› natychmiast i ustÄ™puje miejsca akcentom
śmiertelnej wrogości i uprzedzenia, skoro tylko chodzi o inną grupę uczuć, mających, zda mi
się, jeszcze daleko wyższą wartość biologiczną, niż owe reakcyjne, i przeto zasługujących
tem bardziej, by je naukowo i wysoko cenić: mam na myśli właściwe a k t y w n e uczucia,
jak żądza wÅ‚adzy, chciwość i im podobne. (E. Dühringa »Wartość życia«; »Kurs filozofii«; w
gruncie rzeczy wszędzie). Tyle przeciw tendencyi tej wogóle: co się jednak tyczy poszczegól-
nego twierdzenia Dühringa, że ojczyzny sprawiedliwoÅ›ci szukać należy na gruncie uczucia
reakcyjnego, to trzeba mu, gwoli prawdzie, szorstkiem odwróceniem inne przeciwstawić
twierdzenie: o s t a t n i m gruntem, który duch sprawiedliwości zdobyć może, jest grunt
uczucia reakcyjnego! Jeśli się rzeczywiście zdarzy, że człowiek sprawiedliwy sprawiedliwym
zostanie nawet względem swych szkodników (a nietylko zimnym, umiarkowanym, obcym,
obojętnym; być sprawiedliwym jest zawsze p o z y t y w n e m zachowaniem się), jeśli się
nawet pod nawałem osobistej urazy, szyderstwa, podejrzenia nie zmąci wysoka, czysta, rów- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl