[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prze drzeć się przez tłum lu dzi ubra nych w ko lo ro we ko szulki, którzy wypełnia li salę.
Gdy wyszła na ko ry tarz, za raz go do strzegła. Palił pa pie ro sa, opar ty o okno, sam, odwrócony ple ca mi do wyjścia.
To przywołało jej na myśl obraz Lorenza na czarnej skale pośród alg, zawsze z dala od głównych wydarzeń, z dala
od wszystkich. Przez chwilę ogarnęła ją chęćuściśnięcia go, ale gdy już prawie miała to zrobić,on obejrzał się w jej
stronę i na jego twa rzy po ja wił się szcze ry uśmiech.
 Fajna im pre za, co? Zwiet nie ją zor ga nizo wałaś.
 Zro biłam to dla cie bie.
 Wiem, dziękuję.
 Nie mu sisz mi dziękować. Nie wiem, co byśmy zro bili, gdy by nie twój ojciec.
 Myślę, że dobrze się przy tym bawił. Wziął tę sprawę za taki mały przerywnik od normalności, dzień inny niż
wszyst kie. A jak two je sa mo po czu cie?
 Jest tak dużo ludzi, że nie wiem, z kim rozmawiać. Staram się jak najlepiej wypełnić swój obowiązek
or ga niza tor ki i każdemu poświęcić choć chwilę.
 Za tem je stem uprzy wile jo wa ny.
 Dla cze go?
 Roz ma wiasz ze mną.
Za padła między nimi niezręczna cisza.
Agne se unikała jego spojrze nia i czuła się tak zmie sza na, że pragnęła tylko jed ne go: ucie kać.
 Prze pra szam, ale muszę iść. Jeśli zo ba czysz Car la, po wiedz mu, że zle się czułam i wróciłam do domu.
 Na prawdę idziesz do domu? Tak wcześnie?
Agne se uśmiechnęła się i odeszła.
Słyszała jesz cze jego głos, który roz no sił się po ko ry ta rzu  wołał do niej.
 Nina!
Agne se może by zawróciła, ale Nina zde cy do wała,że le piej było nie oglądać się za sie bie.
" " "
Wracając do domu samochodem z ciotką Claudią, Agnese rozmyślała nad tym, że coś zmieniło się w jej relacji
z Lorenzem. Teraz, gdy był w tym samym mieście, w tej samej szkole, wszystko stało się trudniejsze. Poruszali się po
cien kiej linie, z tru dem utrzy mując równo wagę, którą jed nak mu sie li za cho wać. Za wszelką cenę.
War sza wa
Zauważyła go żartującego z koleżanką z klasy w kolejce do odprawy. Dziewczyna nie wydała się jej jakaś
nad zwy czajna, ale mimo to za nie po koiło ją, że uśmie chał się do niej nad wy raz często.
Lorenzo jeszcze jej nie widział, nawet nie szukał jej wzrokiem, w przeciwieństwie do niej, która rozglądała się
ner wo wo, od kie dy tylko zna lazła się na lot nisku.
To, że szkoła zde cy do wała się zor ga nizo wać wy cieczkę dla jej kla sy i dla kla sy Lo ren za, zda wało się ja kimś żar tem.
Kiedy odwrócił się, by popatrzeć na tablicę odlotów, ich spojrzenia spotkały się. Lorenzo natychmiast odszedł od
biednej dziewczyny, zostawiając ją zawieszonąw samym środku wypowiadanego zdania. Bił z niego wyjątkowy
en tu zjazm.
 W końcu le cimy. Co słychać?
 Cza sem mam wrażenie, że prze zna cze nie nas prześla du je.
 Nie cie szysz się? Nig dy nie byliśmy ra zem na wy ciecz ce.
 Ta wy ciecz ka to hor ror.
 Nie mu sisz czuć się zo bo wiązana do oka zy wa nia bólu z po wo du przeszłości.
Agne se skar ciła go spojrze niem i odwróciła się, żeby odejść w inną stronę.
 Dobra, przepraszam, ale czasem mogłabyś też się uśmiechnąć. Nie jedziemy tylko do Auschwitz. Będziemy
w War sza wie, w Kra ko wie&
 Warszawa została zrównana z ziemią podczas wojny. Wszystko, co zobaczymy, to tylko próba rekonstrukcji
podjęta przez ko mu nistów.
 Po wie dzie li mi, że alko hol pra wie nic tam nie kosz tu je. Ponoć mają fan ta styczną wódkę.
Lo ren zo nie pod da wał się  im bar dziej się chmu rzyła, tym bar dziej sta rał się wy do być z niej po zy tywną stronę.
 Jest cała masa artystów, reżyserów, Polański, i ten drugi, nie pamiętam, jak się nazywa& Ten, który zatytułował
swo je filmy na zwa mi ko lorów.
Agnese spoglądała na jego niewinną minę, minęnieświadomego niczego dziecka, i zaczynała się mimo woli
przełamy wać.
 Kieślow ski.
 Właśnie. Moim ulubionym filmem jest Biały. Jak on ukrywa się w walizce, w bagażniku, żeby móc przekroczyć
gra nicę& A ojciec fry zjer pro wa dzi taki zakładz lat pięćdzie siątych&
 Wolę Nie bie ski.
 Wie działem, to film spe cjalnie dla ta kich jak ty. Można płakać już od pierw szej minu ty.
Agne se w końcu uśmiechnęła się i po wo li przy bliżyła do bra mek.
 Spo walnia my wszyst kich. Nie po winie neś już dołączyć do two jej kla sy?
 Pew nie tak, po winie nem, ale nie mogę.
 Dla cze go? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl