[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjęła nową służącą. Przypomniało jej się, że nie była uradowana, gdy swego czas we
dworze pojawiła się Sigrid. Teraz jednak uśmiechała się dobrodusznie, być może dlatego, że
nie czuła się zagrożona. Wiedziała, że tak czy inaczej, ona będzie nadzorować pracę
służących. Zaraz po Mali to Ane decydowała o sprawach związanych z prowadzeniem domu,
co do tego nikt nie miał wątpliwości. A Mali nigdy też nie ukrywała, że darzy Ane wielkim
szacunkiem i zaufaniem, traktując ją niemal jak członka rodziny. Tak samo jak Ingeborg,
choć może nie do końca. Z Ingeborg nigdy się do siebie tak nie zbliżyły.
Obie kobiety pracowały już w Stornes, kiedy Mali pojawiła się we dworze jako młoda
gospodyni w 1910 roku, znały się więc od dawna. Ane była dla Mali wielkim wsparciem w
tych najcięższych latach, które tu spędziła. Nie mówiła wiele, ale Mali wiedziała, że zawsze
może na nią liczyć. Były niemal rówieśnicami i Ane stała się w pewnym sensie jej
sprzymierzeńcem, choć Mali nigdy jej się specjalnie nie zwierzała. Szybko się zorientowała,
że Ane rozumie wszystko bez słów, nigdy się jednak nie musiała obawiać, że służąca roznosi
plotki o niej i innych mieszkańcach dworu. To nie było w jej stylu.
Ingeborg Mali trzymała bardziej na dystans, bo obawiała się jej wścibstwa i gadulstwa.
Nigdy też nie odważyła się jej w pełni zaufać.
- Oby tylko tej pannie nie zdawało się, że jest tu dla ozdoby - mruknęła Ingeborg.
- Dla ozdoby? Dlaczego?
- Skoro jest krewną Sigrid Innstad...
- To nie ma nic do rzeczy - zapewniła Mali. - Choć nie ukrywam, że się cieszę, iż tak się
złożyło. Lubię wiedzieć, kto pracuje u mnie we dworze. Miałam wyjątkowe szczęście z wami,
Ane i Ingeborg. Trafić na dwie takie pomocnice...
Te słowa udobruchały Ingeborg. Wyraz napięcia na twarzy zastąpił pobłażliwy uśmiech.
- Oczywiście, że dobrze przyjmiemy tę dziewczynę - powiedziała i jeszcze raz
przeciągnęła szmatką po ławie. - Jakżeby inaczej? Wszystkie w końcu kiedyś byłyśmy młode
i niedoświadczone - dodała i wygładziła ręką włosy.
- Owszem, choć trochę już lat minęło od tamtej pory - uśmiechnęła się Ane. - Niepojęte,
jak ten czas przeleciał!
- Rzeczywiście - westchnęła Mali. - Wszystkie trzy zaczynamy się powoli starzeć.
- Zaraz tam starzeć - zaoponowała Ane. - Po prostu stałyśmy się dojrzałymi kobietami. O
ile mnie pamięć nie myli, ty i Havard będziecie obchodzić w tym roku dwudziestą rocznicę
ślubu.
- To nie może być prawda - odezwała się Ingeborg zdumiona. - Dwadzieścia lat! Mnie się
zdaje, jakby to było całkiem niedawno, kiedy Havard pojawił się we dworze po...
- Ale to prawda - przerwała jej z uśmiechem Mali, bo nie chciała wracać wspomnieniami
do tamtego czasu po śmierci Johana. - Nie wiem, czy Havard zdaje sobie z tego sprawę, ale
rzeczywiście w tym roku minie dwadzieścia lat naszego małżeństwa.
- Dokładnie osiemnastego listopada - pokiwała głową Ane.
- Ty masz pamięć za nas wszystkich, Ane - roześmiała się Mali.
- Pewnie będzie jakaś uroczystość?
- Aż tak daleko jeszcze nie planowałam, ale...
- Dwudziestolecie, oczywiście, że należy uczcić tak rocznicę - wtrąciła podekscytowana
Ingeborg.
- Najpierw przypomnę o tym Havardowi - odparł Mali. - A potem zastanowimy się, co
zrobić.
Wczesnym przedpołudniem w poniedziałek trzeciego lutego na podwórze zajechały sanie z
Innstad. Mali otuliła się dużym szalem i wyszła na powitanie gości. Herborg przywiózł Bengt.
Zostawił konia i z dwoma dużymi torbami skierował się w stronę schodów. Za nim szła
Herborg, dzwigając kolejne dwie torby. Zdaje się, że postawiła sobie za cel, by tu zostać,
uśmiechnęła się Mali do siebie, bo bagażu starczy jej na cały rok.
Herborg miała na sobie długi czarny płaszcz z kapturem obszytym futerkiem. Szare
futerko stanowiło ramę dla młodej ślicznej twarzyczki i nadawało włosom jakby głębszy
odcień rudości, niż Mali zapamiętała. Oczu jednak nie zapomniała - dużych, przejrzystych,
grafitowych.
- Witaj w Stornes, Herborg! - odezwała się Mali i wyciągnęła do dziewczyny obie ręce.
- Dziękuję - uśmiechnęła się Herborg i dygnęła. - Nie mogę wprost uwierzyć, że naprawdę
będę pracować w takim dużym dworze.
- E, nie jest wiele większy od Innstad - uśmiechnęła się Mali. - I jak ci już wspomniałam
przed niedzielą, będziesz tu miała pełne ręce roboty. Ane i Ingeborg pomogą ci na początku,
więc myślę, że wszystko się dobrze ułoży. Mam też nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuła
w naszym towarzystwie, bo to najważniejsze - dodała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]