[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A ja jestem taki wyrozumiały. Potrafię okazać
mojej małej żoneczce tyle zrozumienia. Gorzej będzie
z przebaczeniem. Nie mam wprawy, ale kto wie,
może z czasem... - Wsunął palce w rozcięcie jej sukni.
- W takich momentach jak ten potrafię zapomnieć
o wielu rzeczach.
Pragnął jej. Nadal jej pragnął! Straszny niepokój
targnął jej ciałem. Szydził z niej? A może była to
jakaś złośliwa zemsta za wczorajszy wieczór, za to, że
pokrzyżowała mu plany?
Dłoń Rafa powędrowała z wolna w górę ku jej
włosom i zagłębiła się w ich splątaną masę.
- Musiało być nieźle. Mogłabyś doprowadzić się
do porządku przed powrotem do domu - zbeształ ją.
- Gest bez znaczenia, jak sądzę, ale miły. Mężczyźni
66
PUNKT KRYTYCZNY
cenią sobie tego rodzaju względy. Pozwalają zachować
pozory godności, rozumiesz?
- Przestań! - wykrztusiła, trochę zaniepokojona
intensywnością jego spojrzenia.
- Chciałbym, naprawdę, ale nie mogę. Całą noc
zastanawiałem się, kogo wybrałaś na moje miejsce.
Jak reagowałaś na dotyk jego rąk? Czy kochałaś się
z nim tak, jak robiłaś to wczoraj ze mną, czy tylko
pozwalałaś się kochać? Gdybyś więc była tak dobra
i odpowiedziała na moje pytania, pozwoliłoby to
mojej rozgorączkowanej wyobraźni nieco ochłonąć.
Graham czy Jorgansson?
- Żaden!
Zaczynała tracić panowanie nad sobą. Jak Raf
mógł coś takiego pomyśleć?
- Więc co robiłaś? - Uniósł brwi z pogardliwym
niedowierzaniem. - Jeździłaś po mieście, szukając
kogoś odpowiedniego? A może zrobiłaś to z taksów­
karzem?
- Nie! - wyrzuciła z siebie z wściekłością. - Z nikim
nie byłam! Pojechałam do Sebel Town House i zostałam
tam na noc. Nie sądziłam...
- Co za zbieg okoliczności! - Zaśmiał się chrapliwie.
- Tam właśnie zamieszkał nasz przyjaciel Jorgansson.
Umówiliście się w tańcu? Jeżeli tak, muszę pogratulować
mu zimnej krwi.
- Z nikim się nie umawiałam!
Wciągnęła głęboko powietrze. Czuła ucisk w piersiach,
a serce waliło oszalałym rytmem.
- Jasne! Jak mogłem o tym nie pomyśleć! Przecież
zdecydowałaś się dopiero po naszym pożegnaniu.
- Odgarnął jej włosy i zaczął pieścić kark. Gładził go
delikatnie, nie odrywając szyderczego wzroku od jej
ust. - Gdy okazało się, że nie jestem kompletnie
67
PUNKT KRYTYCZNY
ogłupiały na punkcie twoich wdzięków i wykazuję
jeszcze własną wolę. Z tego wynika, że Jorgansson
nie wiedział o niczym, dopóki nie dotarł do hotelu.
Nie słuchał jej, nigdy jej nie słuchał!
Spróbowała jeszcze raz, głosem drżącym z oburzenia.
- Raf, już ci mówiłam...
- Od czego zaczął, Taniu? Od piersi? - Cofnął
dłoń spod jej włosów i pogładził szczyty piersi. - Lubisz
to, prawda? Zawsze lubiłaś.
Zatopił wzrok w jej oczach czekając, aż pojawi się
w nich zdradziecka mgła rozkoszy.
Nie potrafiła zapanować nad podnieceniem. Oczy
błysnęły mu triumfalnie. Poczuła skurcz bólu.
- Nie, Raf - błagała. - Nie tak.
- Masz rację. - Celowo nadał jej słowom opaczne
znaczenie. - Lepiej bez ubrania, prawda?
Była zbyt otępiała, by odpowiedzieć. Chciała tylko
zakończyć tę obrzydliwą scenę, przytulić się do niego
i zapomnieć o wszystkim.
Przesunął dłonie na skraj dekoltu. W jego oczach
płonęło okrucieństwo. Zacisnął palce na jedwabiu
i szarpnął dziko, rozdzierając suknię aż do pasa.
- I tak mi się nie podobała - oświadczył sucho.
Spojrzał na jej nagie ciało i jęknął.
Stała przed nim obezwładniona szokiem. Nie
poruszyła się nawet, kiedy zsunął z ramion strzępy
sukni i nakrył dłońmi nagie piersi.
- Jaka ty jesteś piękna! - wyszeptał zdławionym
głosem. - Nie mogę nawet winić go za to, że chciał
cię posiadać, dotykać...
Przesunął dłońmi po jej ciele, ogarniając ją całą.
Uderzyła go w twarz.
Nie zauważyła nawet, kiedy uniosła rękę, dopiero
piekący ból we wnętrzu dłoni uświadomił jej, co
68
PUNKT KRYTYCZNY
zrobiła. Patrzyła błędnym wzrokiem, jak biały odcisk
dłoni na jego policzku napływa krwią.
- Nie dotykaj mnie! - Z trudem łapała powietrze.
- Nigdy więcej!
Z gardła Rafa wydarł się jakiś dziwny, na wpół
zwierzęcy pomruk. Oczy płonęły mu dziko.
Wyciągnął ręce, oderwał ją od barierki i przerzuciwszy
sobie przez ramię, ruszył po schodach. Tania kopała,
biła go pięściami po plecach, ale Raf nie zwracał na
to najmniejszej uwagi.
- Nie dotykać cię! - Usłyszała jego świszczący
głos. - Ty mała dziwko! Nie dotykać cię! Wczoraj nie
miałaś nic przeciwko temu, ale ponieważ nie za­
spokoiłem twoich fanaberii, zmieniłaś moje życie
w piekło. Pozwoliłaś dotknąć się innemu mężczyźnie...
Kopnięciem otworzył drzwi sypialni i rzucił ją na
łóżko. Unieruchomił ją, klękając na strzępach sukni,
i zdarł z siebie koszulę
- Jesteś dziwką! Najpierw pozwalasz obmacywać
się każdemu facetowi, który ma na to ochotę, a potem
mówisz mi, że ja nie mam prawa cię dotknąć! Przekonasz
się, jakie mam prawa!
Rozpiął spodnie.
- Nie waż się ruszyć! - ostrzegł ją, podnosząc się
z łóżka, żeby je zrzucić. - Nie dotykać cię! Dotknę cię
tak, że zapamiętasz to do końca życia. A kiedy
skończę, nie będziesz miała żadnych wątpliwości,
czyją jesteś własnością. Jesteś moja!
Tania nie poruszyła się. Nie ze strachu. Sparaliżował
ją widok rozsierdzonego Rafa. Rafa, pozbawionego
kontroli nad sytuacją.
W końcu udało jej się zedrzeć z jego twarzy maskę.
Spędzi} całą noc, torturując się wizją jej ciała spoczywają­
cego w ramionach innego mężczyzny. To odkrycie
69
70
PUNKT KRYTYCZNY
wstrząsnęło nią do głębi. A teraz stracił panowanie
nad sobą.
Powinna się bać, ale nie czuła żadnego niepokoju.
Pragnęła go, po prostu. Takiego, jaki był w tej chwili,
pozbawionego wszelkiej kontroli. Wiedziała, że on
także drży z pragnienia zawładnięcia jej ciałem w sposób,
który na zawsze zapamięta. Czytała to w jego oczach,
w twarzy, w pulsujących podnieceniem udach, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl