[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jasnoniebieskich oczu, by zadać jej ból.
Dziś wieczorem, postanowiła nagle, nie będę próbowała oszukać własnego
serca, nie będę próbowała odepchnąć miłości.
- Wiesz, Kate - odezwał się nagle David. - Rozmawiamy ze sobą, choć żadne z
nas nie wypowiedziało nawet jednego słowa. Twoje orzechowe oczy mówią tak wiele.
- Być może - odparła - ale mam nadzieję, że nie mówią wszystkiego.
W jego oczach dojrzała pytanie, w tej samej jednak chwili kelner przyniósł
wino, by David ocenił jego smak. David podał najpierw kieliszek Kate.
- Chyba domyśliłeś się już - powiedziała - że niespecjalnie znam się na
alkoholu.
Skinął głową.
- 47 -
S
R
- Tak sądziłem. Dodaje ci to jedynie uroku. To jednak szczególne wino i musisz
go spróbować, by sprawić mi przyjemność.
Posłusznie wzięła do ręki kieliszek.
- Zaczekaj chwilę - poprosił David, sam również podnosząc kieliszek. - Chcę
wznieść toast. Za nas, Kate. %7łeby spełniły się nasze marzenia.
- O, tak - szepnęła.
Wino, wystarczająco drogie, by wzbudzić podziw i szacunek kelnera, było
wytrawne, aromatyczne i eleganckie.
- Niezłe - oceniła Kate. - Myślę, że nietrudno byłoby mi polubić ten smak.
David zamówił kolację dla nich obojga. Wybrał tournedos Louis, niewielkie,
delikatne steki z dodatkiem sosu bernaise, pieczonych grzybków i bostońskiej sałaty.
Obok pojawił się na ich stole również mały bochenek ciepłego jeszcze chleba
domowego wypieku i biało-niebieska porcelanowa miseczka z masłem.
Kiedy skończyli jeść, David zamówił dla siebie koniak, a potem rozsiadł się
wygodnie na krześle, by wypalić fajkę.
- Jest cudownie - stwierdziła Kate, popijając kawę ze śmietanką. Czuła się z
nim tak szczęśliwa.
- To prawda - powiedział David w zamyśleniu. - Moglibyśmy na zawsze
pozostać przyjaciółmi, nie sądzisz?
Po kolacji postanowili przespacerować się wzdłuż głównej ulicy Gatlinburga.
Trzymali się za ręce. Kate, okryta białym płaszczem, spoglądała na witryny sklepów,
zarys ciemnych, dostojnych gór w oddali i niezwykle czyste tej nocy, usiane
gwiazdami niebo.
Potem wjechali wyciągiem krzesełkowym na szczyt góry, by spojrzeć stamtąd
na obsypaną światłami domów dolinę. David objął Kate, kiedy stali tak w ciszy nocy,
patrząc w dal.
Gdy znalezli się z powrotem na dole, David zaprowadził Kate do małego,
przytulnego baru na jednej z bocznych ulic. Sympatyczna para w średnim wieku
zabawiała tam gości, śpiewając piosenki country przy dzwiękach cymbałów i
mandoliny. Kate przypomniała sobie teraz, że takie właśnie owalne cymbały widziała
w domu Davida.
- 48 -
S
R
Kiedy wychodzili około wpół do jedenastej, Kate nuciła cicho piosenkę, która
szczególnie się jej spodobała. W myśli powtarzała słowa ballady:  Czarne są włosy
mego kochanka. Jego usta... są cudowne..."
David objął ją mocniej.
- Lubisz czarnowłosych mężczyzn, Kate? - spytał. - Czy też uważasz, że są zli i
skryci, jak to się czasami słyszy?
Och, pomyślała Kate, milknąc nagle. David nie marnuje czasu.
- Jeśli chciałeś spytać, czy lubię ciebie - odparła, zaskoczona własną śmiałością
- odpowiedz brzmi: tak. Bardzo.
Potrząsnął głową.
- Co za szczerość - zdziwił się, muskając wargami jej ucho. - Wróćmy do
hotelu... Chciałbym jeszcze zatańczyć dzisiaj z tobą.
W sali dancingowej o nazwie Le Club panował dyskretny półmrok. Powietrze
pachniało papierosowym dymem, a na maleńkim parkiecie tłoczyło się wiele
eleganckich par, poruszając się w takt romantycznych jazzowych melodii. Kate
zastanawiała się, czy będzie tam dla nich miejsce.
Jednak dla Davida szybko znaleziono zaciszny stolik w rogu sali. Zamówił dla
siebie wódkę z tonikiem, a dla Kate wodę mineralną.
- Chodz, Kate - powiedział. - Grają naszą melodię.
- Tak? - zdziwiła się.
- Oczywiście. - Poprowadził Kate na parkiet, trzymając dłoń na jej karku. -
Dzisiaj każda melodia jest naszą melodią.
Przytulona do Davida, Kate szybko rozpoznała muzykę, przy której tańczyli.
Była to wzruszająca piosenka o pierwszym spotkaniu, pierwszym pocałunku i
pierwszym miłosnym zbliżeniu, bardzo popularna kilka lat wcześniej.
Taniec z Davidem był jak jego pocałunki. Wiedziała, że z nikim innym nie
przeżyje czegoś równie cudownego. Był znakomitym tancerzem. Prowadził ją z
elegancją i wdziękiem. Nawet kiedy przygarniał ją do siebie, ich ciała wciąż poruszały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl