[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ale, Foksie, ja.
- Umawiamy się. Jeśli będziesz zadawać pytania, nie
dostaniesz deseru. To sprawa między nią a mną - dodał
po chwili. - Tylko między nami.
Nie był w stanie powiedzieć nic więcej. Wciąż miał
przed oczami tamtą rozmowę. Nawet nie mrugnęła, kie
dy wspomniał o budowie domu dla nich dwojga. Nie dała
scandalous
nawet cienia znaku, że mogłaby chcieć budować ten dom
razem z nim.
Fox nie widział wyjścia z sytuacji. Jeśli będzie chciał
przespać się z nią, pomyśli, że chodzi mu tylko o seks.
Jeżeli nie będzie próbował, uzna, że przestał jej pragnąć.
Ten drań, jej były narzeczony, skrzywdził ją tak, że Fox
z trudem hamował wściekłość. Chciał, żeby Phoebe zro
zumiała, jak bardzo ją szanuje. Przecież pokazał jej to wy
raznie. Odsłonił przed nią wszystkie swoje słabości. Lecz
największym problemem Phoebe była ona sama. Tamten
łobuz sprawił, że straciła szacunek dla siebie. A on nie
umiał nic na to poradzić.
Popatrzył na kurczaka na talerzu, na smakowite ziem
niaki. .. Którym jeszcze żaden mężczyzna się nie oparł.
I zaczął jeść.
Była jeszcze jedna okazja, by mógł zobaczyć się z nią. ..
Ale wątpił, czy taki pechowiec jak on ma jakiekolwiek
szanse. Stracił ją bezpowrotnie.
Wiedział to na pewno.
Wyczerpana i zziajana Phoebe otwarła drzwi furgonet
ki. Psy wskoczyły do środka i odwróciły się do niej ty
Å‚em.
- Dajcie spokój! Każdy musi od czasu do czasu do
stać zastrzyk. Weterynarz was uwielbia. Pielęgniarka was
uwielbia. A wy zachowywałyście się, jakby was torturowa
li. Będzie im przykro. Pomyślałyście o tym?
Psy nawet nie drgnęły, z nosami przy szybie.
scandalous
Dobrze, że to sobota, pomyślała. Była zmęczona. Nie
miała ochoty do pracy. Nie miała ochoty oglądać ludzi.
Nie miała ochoty na nic.
Zaraz po przyjezdzie do domu zamknie dom na klucz
i pójdzie z psami na długi spacer.
Zatrzymała się przy skrzynce na listy. Przeglądała ko
perty, gdy kątem oka dostrzegła, że na jej podjezdzie stoi
samochód. Biały.
Auto Foksa.
Psy też je zauważyły. Natychmiast zaczęły wiercić się,
popiskiwać, kręcić ogonami.
Właściwie nie powinna dziwić jej jego obecność. Prze
cież sama dała mu klucze. Na pewno przyjechał pracować
przy fontannie. Zawsze starał się robić to wtedy, kiedy nie
miała klientów.
Ale tego dnia nie spodziewała się go. Nie dał znaku ży
cia od czasu tamtej rozmowy w deszczu.
Wiedziała, że to jej wina. I nie było jej z tym lekko. Ale
przecież powiedziała mu prawdę. Nie mogła zapomnieć
o tym, co zrobił jej Alan. Nie potrafiła. Wierzyła, że musi
być z Foksem szczera... Dopóki nie dotarła do domu, we
szła pod prysznic i się rozpłakała.
Może powiedziała mu prawdę. Ale nagle zrozumiała,
co powiedział jej tam, na wzgórzu. O budowaniu domu.
Z werandą przy kuchni, na której każdego ranka można
jeść grejpfruta...
Grejpfrut. Jej ulubiony owoc, nie jego. Mówił o życiu
w tym domu z nią! Dla niej chciał zbudować ten dom.
scandalous
I wtedy, za sprawą tego grejpfruta zrozumiała, że Fox
myślał o niej bardzo poważnie. Nie jak o kochance, ale
jak o żonie.
Głęboko nabrała powietrza w płuca. Sądząc z radosne
go ujadania, psy odnalazły już Foksa. Gdzieś w głębi do
mu. Zdjęła kurtkę, położyła listy i torebkę na kuchennym
stole i zdjęła buty. Zastanawiała się gorączkowo, jak się
z nim przywitać.
%7ładna złota myśl nie wpadła jej do głowy. Otrząsnęła
się, odetchnęła głęboko i weszła do pokoju zabiegowego...
I zastygła bez ruchu.
Kaskada była skończona. Tak przynajmniej wyglądała.
Fox wesoło tarmosił psy. W kącie piętrzyła się sterta śmie-
ci i odpadków. Najwidoczniej zaczął właśnie sprzątanie.
Ale fontanna zapierała dech w piersiach. Ziściło się jej
marzenie. Cała ściana wyłożona była kamieniami rzecz-
nymi. Od ściany w dół kamienne stopnie. Jak kaskady
strumienia. Woda, początkowo płytka, w basenie pod wo
dospadem stawała się głęboka. Wysoko nad głową duże
okna pokazywały niebo. Można było leżeć w basenie i po
:
dziwiąc słońce lub gwiazdy. W dnie basenu zamontowane
były lampy. A po bokach przygotowane były miejsca do
zasadzenia roślin.
- Och, Fox - wyszeptała. - To jest doskonałe.
Słysząc jej głos, poderwał się na równe nogi.
- Przyszłaś we właściwym momencie.
- Właściwym na co? Ach, no tak. %7łeby pomóc ci
sprzątać...
scandalous
- Nie. To może poczekać. Potrzebna mi jest ofiara, kró
lik doświadczalny. Frajer, mówiąc po prostu. Wodospad już
gotowy. Trzeba go przetestować. Wiem, że działa. Ale chcę
mieć pewność, że wszystko jest tak, jak powinno być... Wy
sokość spływu wody, jej ciśnienie i temperatura i tak dalej.
Mam nadzieję, co daj Boże, że nie będzie już trzeba nic prze
rabiać. Ale chciałbym sprawdzić wszystkie szczegóły.
- Oczywiście. Co mam zrobić?
- Użyj tego. Rób to, co będziesz robić zawsze. Zamknij
odpływ. Otwórz. Napełnij basen tak, jak będziesz robiła to
z klientem. Sprawdz, czy wszystko jest tak, jak oczekiwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]