[ Pobierz całość w formacie PDF ]
anką Grochólską tylko ze względu na jej tytuł. Już jeżeli, to Radziwiłłówna, Sapieżanka, Lubomirs-
ka, Potocka, Zamoyska, ale Grochólską& Nie, nie& to na pewno nie było decydującym powodem
małżeństwa z Marią. Więc co? Przecież w tamtych czasach niejedna bardzo piękna i bogata panna
przyjęłaby z zachwytem jego oświadczyny. Maria nie była ani piękna, ani bogata. Owszem, miała
styl, była reprezentacyjna, elegancka, ale nawet we wczesnej młodości nie można jej było nazwać
piękną. Cechowała ją pewna oschła wyniosłość i mogło się zdawać, że niczym nie potrafi się ani
zbytnio cieszyć, ani martwić. Była chłodna, beznamiętna, niezmiennie taka sama. Zawsze wiedział,
czego się po niej można spodziewać, jak postąpi, jak się zachowa w danej sytuacji. To było oczy-
wiście dosyć nudne, ale gwarantowało spokój i całkowitą stabilizację. Może właśnie dlatego się z
nią ożenił? Nie chciał dopuścić do swojej świadomości, że to przecież ona doprowadziła z konsek-
wentnym uporem do ich małżeństwa, a następnie kierowała całym ich życiem. W gruncie rzeczy
był człowiekiem słabym i kierownicza rola żony odpowiadała mu. Oczywiście oburzyłby się strasz-
liwie, gdyby mu to ktoś wprost powiedział. Pragnął uchodzić we własnych oczach za stuprocento-
wego, mocnego mężczyznę, prawdziwego pana domu i ojca rodziny. Maria umiała politykować i
przez cały czas ich małżeństwa stwarzała pozory, iż życie jej upływa w cieniu wspaniałego męża.
Przewrócił się na drugi bok i znowu sięgnął po "Paris Match". Myśl jednak o tym, jak by się zac-
howała Maria, gdyby dowiedziała się prawdy, nie dawała mu spokoju. Nie zaliczał się oczywiście
do stuprocentowo wiernych mężów i Maria prawdopodobnie zdawała sobie z tego sprawę, ale
wszystkie te przelotne przygody były krótkotrwałe, bez żadnego znaczenia. Nigdy nie miał kochan-
ki, która by go absorbowała przez dłuższy czas. A poza tym tutaj, na Krecie, okoliczności były zu-
pełnie specjalne. Cudzoziemiec, eksponowane stanowisko, przyjaciel Jorgosa, poważny, starszy
pan, solidny. Maria niewątpliwie bardzo ciężko przeżyłaby taki skandal. Potraktowałaby to jako
osobistą zniewagę, cierpiałaby jej zraniona duma. Sam fakt zdrady czysto fizycznej nie był dla niej
tak istotny, jak wszystkie konsekwencje towarzyskie, wynikające z niego. Zachowanie pozorów sta-
nowiło dla niej podstawowy warunek taktu i dobrego wychowania. Według niej człowiek na pew-
nym poziomie nie ma prawa afiszować się ze swoimi uczuciami, odsłaniać swoich słabostek.
Miał dosyć tych wszystkich niespokojnych myśli. Był zły na siebie, że zaczyna wpadać w pani-
kę, a jednocześnie nie mógł się doczekać tej chwili, kiedy znowu zobaczy Anetę. Wstał, ubrał się i
wyszedł ze swojego pokoju.
Maria siedziała na tarasie i czytała jakąś francuską powieść. Z rodzinnego domu wyniosła tę tra-
dycję, że czytanie książek w języku Wiktora Hugo jest w dobrym tonie. Podniosła głowę i spojrzała
na męża.
- Wypocząłeś, Henryku?
- Trochę.
- Przespałeś się?
- Nie mogłem zasnąć.
- To zle. Wydaje mi się, że ostatnio masz za mało snu. Siadaj. Dostaniesz owoców.
- Nie fatyguj się. Sam sobie wezmę.
- Ależ nie. Siadaj. Zaraz przyniosę. Zjesz winogron czy może wolisz brzoskwinie?
Uśmiechnął się z pewnym przymusem.
- Wszystko jedno. Mogą być winogrona czy brzoskwinie, albo i jedno, i drugie.
Maria z pedantyczną starannością włożyła zakładkę do książki i wyszła.
Usiadł. Znowu patrzył na port. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że od dwudziestu kilku lat ani ra-
zu się nie pokłócili, a ich rozmowy mają zawsze charakter uprzejmego dialogu, bardzo poprawnego
pod względem językowym. Tylko z biegiem czasu ich uśmiechy stały się coraz bardziej konwencj-
onalne, ich słowa coraz bardziej bezosobowe. "Rozmówki z podręcznika" - pomyślał. Ta właśnie
zupełna inność tamtej dziewczyny zachwycała go, porywała. Aneta klęła soczyście po francusku,
po grecku i po angielsku. Targała go za włosy, szturchała, raz nawet w przystępie dzikiej pasji ude-
rzyła go w twarz. Lubiła jeść palcami smażone ryby i kurczęta, a kiedy któregoś dnia udało im się
we dwoje wyjechać na wycieczkę, rozłożyła zapasy żywności na kawałku starej gazety i zatłuszczo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]