[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o... jak ona to sformułowała? Przesuń na północ. Z przyjemnością przesunąłby się na
północ. Wszystko, żeby zamknąć te jej usta.
Te jej usta.
Zamknąłby je na swoim penisie aby głęboko go ssała.
Doszedł, czując niechętny i bolesny zryw.
- Pieprz mnie - wymamrotał, przecierając wolną dłonią swoją twarz, podczas gdy druga
nadal ściskała jego zwiędniętego penisa.
Rytmiczne krzyki Sary podpowiedziały mu, że też niebawem dojdzie. Wybrał ten moment,
żeby się zmyć. Alex może ją teraz mieć tylko dla siebie.
Pusta taksówka pojawiła się na polu widzenia Maddy, gdy zamierzała wgryzć się w
parującą i gorącą frankfurterkę, przez co obeszła się smakiem.
- Cholera.
Szybko owinęła wokół niej folię i podbiegła do przodu z uniesioną jedną ręką. Jeżeli ją
złapie, może się wcale nie spóznić do swojego zielarza i prawie nadrobiła bym tym grzech
jedzenia azotanów i środków konserwujących zapakowanych w hot dogu.
Taksówka zwolniła i zatrzymała się około dwudziestu metrów od hotelu. Pobiegła za nią,
żonglując swoją torebką i kolacją, omijając ludzi. Nawet ten krótki bieg okazał się dla niej
zbyt wielkim wyzwaniem. Położyła dłoń na piersiach, czując niepokojojący, gwałtowny
rytm bicia serca. Azotany są najmniejszym z twoich problemów, dziewczynko Maddy.
Przez to rozproszenie, wpadła w kogoś - kogoś, kto próbował ukraść jej taksówkę.
- O nie, koleś. Ta jedna jest moja - był tak blisko i taki wysoki, że jego klatka piersiowa
zablokowała jej całe pole widzenia. Czarny krawat, czarna koszula, czarny garnitur, czarny
płaszcz. Pomaluj mnie na ponuro.
- Madelena?- ściana wydyszała.
Wyciągnęła szyję w górę, aby zobaczyć jak Gregor Faustin gapi się na nią jakby zobaczył
swoją własną śmierć.
- W czymś problem?- miała na myśli najróżniejsze problemy.- Odwal się od mojej taksówki.
Faustin wystarczająco wrócił do swojego zwykłego, nieprzyjemnego zachowania.
- To nie  twoja taksówka . Przywołałem ją.
- Kłamiesz jak szczur - jej umysł starał się zorientować jak mógł się tu znalezć. Jak
mogliby się ponownie spotkać. Musiało to znaczyć, że ją prześladuje.
- Co?! Myślisz, że cię śledzę?- jego niedowierzająca mina sprawiła, że zbyt pochopnie
oskarżyła go o prześladowanie. Albo po prostu czytał jej w myślach?
- Masz rację - warknęła.- Dlaczego miałbyś kłopotać się śledzeniem mnie, podczas gdy
możesz w każdej chwili włamać się do mojego mieszkania, aby ssać moje palce?
Faustin rozłożył ręce i spojrzał na nią w dół znad swojego krzywego nosa,
- Nie mam pojęcia o czym mówisz.
Nie było nic gorszego niż kłamanie w żywe oczy, z możliwym wyjątkiem co do tego
aroganckiego łgarza.
- Słuchaj, nie wiem co zrobiłeś tej nocy, ale jeżeli miałeś na celu wymazać mi to z pamięci,
to ci się nie udało. Przynajmniej mogłeś zabrać moją kurtkę i spodnie. To dowody
obciążające, wiesz? Fuszerka, Faustin, kompletna fuszerka.
Zmarszczył czoło.
- Powiedz mi, czy kiedykolwiek sprawdziłaś urazy głowy, Madelena?
- Pierdol się - zepchnęła jego dłoń z klamki i wskoczyła do taksówki.
Szybki jak mrugnięcie oka, Faustin przeskoczył na drugą stronę.
- Oh nie - powiedział.- Nie zwędzisz mojej taksówki.
Maddy spotkała go w połowie drogi na siedzenie i popchnęła go mocno w stronę drzwi.
- Spływaj stąd, Faustin. Ona jest moja.
Faustin zmrużył oczy w najbardziej grozny sposób, przez co podejrzewała, że chce ją
zabić. Z warknięciem wepchnął się do środka i zamknął drzwi zdecydowanym trzaśnięciem.
- Robię co chcę - jego ton był nawet miękki, ale chłodny i wiedziała, że to co powiedział,
było prawdą. Ale nie wystraszył jej. Maddy się go nie bała. Niczego się nie bała - oprócz
cierpienia zaserwowanego przez lekarzy. Dwa razy prawie umarła na stole operacyjnym, a
dwukrotnie widziała światło w tunelu. Zmierć nie była złą rzeczą. Spisała swoją ostatnią
wolę i nie miała zwierzaków.
Nie, żebym oczekiwała iż jazda taksówką będzie aż taka zła - choć kto wie Faustina?- ale
była to sprawa z jej punktu widzenia. Nic nie było warte, żeby nad tym popracować.
- Niezła twarz zrzędy, Faustin - było to wszystko co powiedziała w odpowiedzi na jego
lodowate potraktowanie.
Gdy tylko to powiedziała, kierowca który wydawał się być niezle wkurzony, dorzucił swoje
trzy grosze.
- Możecie mi łaskawie powiedzieć, czy któreś z was dzisiaj gdzieś pojedzie? Czy bierzecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl