[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wkrótce wylatuję z Zuranu - powiedział
- i mam dla ciebie prezent. Absolutnie wyjÄ…t­
kowy klejnot. Wart więcej niż wszystkie nasze
rubiny.
- Nie rozumiem.
- ZnalazÅ‚em Å›wietnÄ… kandydatkÄ™ na twojÄ… żo­
nę - wyjaśnił Drax. - Przywiozę ją ze sobą do
Dhurahnu.
- Zwariowałeś?
58 PENNY JORDAN
- Nic podobnego. - Drax zaśmiał się cicho.
- Dziewczyna doskonale nadaje siÄ™ do naszych
planów. Sam się przekonasz.
- Nie wiem, czy bÄ™dÄ™ miaÅ‚ dość czasu - stwier­
dził sucho Vere. - Jak tylko wrócisz do domu, ja
lecÄ™ do Londynu.
Vere wcale nie jest zachwycony, pomyÅ›laÅ‚ za­
skoczony Drax, skończywszy rozmowę z bratem.
Raczej zdumiony. A biedna Sadie wciąż usiłuje
siedzieć prosto w fotelu, który zaprojektowano tak,
żeby się w nim wygodnie wyciągnąć. Jest wyraznie
podenerwowana i straciła całą swoją zadziorność.
Nic dziwnego, wyglÄ…da jak kopciuszek...
Vere lubił eleganckie kobiety. Jeśli rzeczywiście
ma tak mało czasu, jak mówił, to na pewno nie zdoła
ocenić wszystkich walorów Sadie, za to na pewno
zauważy jej podniszczony tani kostiumik. Drax
musiał coś z tym fantem zrobić. I to jeszcze przed
opuszczeniem Zuranu.
Dziewczyna czuła na sobie spojrzenie swojego
nowego pracodawcy. Zaczerwieniła się.
- Przepraszam cię, ale muszę załatwić jeszcze
jedną sprawę - powiedział Drax. - To nie potrwa
dłużej niż pół godziny. Po prawej stronie znajduje
siÄ™ sypialnia z Å‚azienkÄ….
- Tak, wiem - przerwała mu pospiesznie Sadie.
Wolała nie poruszać tematu sypialni w obecności
tego człowieka. - Steward mi powiedział.
Nie miała pojęcia, czy widać było po niej, jak
bardzo się denerwuje. Nigdy dotąd nie miała do
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 59
czynienia z pociągającym władczym mężczyzną,
który mówi jej, że tuż obok znajduje się łóżko,
i można korzystać z niego wedle życzenia.
- Doskonale. - Drax skrzywił się lekko. Nie
przywykł do tego, żeby mu przerywano. - Opuściłaś
dom al Sawarów w niejakim poÅ›piechu, wiÄ™c przy­
szło mi do głowy, że może chciałabyś się nieco
odÅ›wieżyć, nim polecimy do Dhurahnu. Mam za­
miar przedstawić cię swojemu bratu. Nie będziemy
mieli czasu na oficjalnÄ… ceremoniÄ™, bo Vere musi
wylecieć do Londynu natychmiast po moim po­
wrocie.
- Ceremonię? - zdumiała się Sadie, lecz Drax
nie zamierzał niczego wyjaśniać. W każdym razie
nie w tej chwili. Naprawdę bardzo mu się spieszyło.
- Twój bagaż jest w sypialni - poinformował
- a jeśli będziesz czegoś potrzebowała, Ali się tym
zajmie. A teraz wybacz, ale muszę już iść.
Sadie się przestraszyła. Nie chciała zostać sama
w samolocie. Miała ochotę zerwać się na równe
nogi, przytulić się do Draxa i błagać, żeby jej nie
porzucał.
ZdziwiÅ‚a siÄ™ i trochÄ™ przestraszyÅ‚a tÄ… niedorzecz­
nÄ… myÅ›lÄ…. Jak można siÄ™ czuć porzuconÄ… przez czÅ‚o­
wieka, którego siÄ™ dopiero co poznaÅ‚o? Idiotycz­
ne, a jednak... Ten obcy człowiek całkowicie przejął
nad nią kontrolę, wprowadził ją w świat baśni
z tysiąca i jednej nocy, świat bogactwa i władzy,
w którym Sadie czuła się obco i niepewnie.
Drax wyszedł, żegnany niskim ukłonem Alego.
60 PENNY JORDAN
Dopiero wtedy dotarło do Sadie, co powiedział
o jej wyglądzie. Albo była przewrażliwiona, albo
rzeczywiÅ›cie aż tak zle wyglÄ…daÅ‚a. Drax wspo­
mniał o spotkaniu z bratem. Zapewne nie chodziło
o spotkanie, tylko o rodzaj oględzin i to bardzo
pobieżnych, bo tajemniczy brat spieszył się za
granicę. Pewnie ten brat musi wyrazić zgodę na jej
zatrudnienie. Może Drax się obawiał, że jeśli Sadie
będzie wyglądała nieodpowiednio, to zgody nie
dostanie.
Najpierw pomyślała, że to może i lepiej, ale
potem zdała sobie sprawę, że bardzo chce dostać
tÄ™ pracÄ™. WrÄ™cz przerażaÅ‚a jÄ… perspektywa odrzu­
cenia jej kandydatury przez drugiego z władców
Dhurahnu.
Nagle zaczęło jej zależeć na wÅ‚asnym wyglÄ…­
dzie, chociaż jeszcze przed chwilÄ… byÅ‚o jej zupeÅ‚­
nie obojętne, jak się prezentuje. Zawsze gardziła
ludzmi, którzy - tak jak jej ojczym - oceniają
ludzi wyÅ‚Ä…cznie po ich wyglÄ…dzie i stanie posia­
dania.
No, ale co innego oceniać czÅ‚owieka po skrom­
nym ubraniu, a czym innym jest zjawiać się przed
pracodawcÄ… brudna, rozczochrana, w przepoconym
ubraniu. Przecież doskonale wiedziaÅ‚a, że na roz­
mowę o pracę trzeba się porządnie ubrać. Zawsze
tak robiła przed każdym służbowym spotkaniem.
Chciała wyjąć z torebki lusterko, sprawdzić, czy
rzeczywiÅ›cie aż tak okropnie wyglÄ…da, lecz w tej wÅ‚aÅ›­
nie chwili pojawił się przed nią Ali z tacą, na której
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 61
staÅ‚ oszroniony kieliszek szampana i talerz z malut­
kimi kanapkami. Sadie od razu przypomniała sobie,
jak bardzo jest głodna.
- Jego Wysokość uprzedził mnie, że być może
zechce pani skorzystać z pokoju goÅ›cinnego - po­
wiedział Ali, podnosząc z podłogi torebkę Sadie.
- ProszÄ™ ze mnÄ….
Nie miała innego wyjścia, jak tylko podążyć za
służącym. W małym korytarzyku za przepierzeniem
znajdowało się dwoje drzwi.
- Pokój gościnny jest tutaj. - Ali sprawnie
otworzył jedne drzwi, mimo że wciąż trzymał
tacÄ™ z szampanem i kanapkami oraz torebkÄ™ Sa­
die. - Te drugie drzwi prowadzÄ… do prywatnego
apartamentu Ich WysokoÅ›ci. Drzwi sÄ… zawsze za­
mkniÄ™te, chyba że któryÅ› z Ich WysokoÅ›ci roz­
każe inaczej.
Czyżby subtelne ostrzeżenie, by nawet nie pró­
bowała tam zaglądać?
W sypialni, do której wprowadziÅ‚ jÄ… Ali, znaj­
dowało się duże łóżko, szafa, toaletka, mały stolik
i dwa wygodne fotele. W łazience był normalnych
rozmiarów prysznic, a prócz niego spora umywalka.
Sadie zapragnęła natychmiast spłukać z siebie
kurz zurańskiej ulicy. Byłaby to nie tylko wielka
przyjemność dla ciała, ale także ulga dla duszy. Coś
jakby metaforyczne zerwanie z wszelkim złem,
jakie jÄ… tu spotkaÅ‚o. BÄ™dzie mogÅ‚a czysta - w każ­
dym sensie - rozpocząć nową pracę i nowe życie
w Dhurahnie.
62 PENNY JORDAN
Nim zdążyła spytać służącego, gdzie podział jej
walizkÄ™, Ali postawiÅ‚ tacÄ™ na stoliku, poÅ‚ożyÅ‚ toreb­
kÄ™ Sadie, po czym otworzyÅ‚ szafÄ™. W szafie znaj­
dowały się jej ubrania. Starannie rozwieszone, choć
nieco przyblakłe i jakby nie na miejscu wśród
tutejszego przepychu. TrochÄ™ jak ona sama...
- Dziękuję - powiedziała Sadie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl