[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie miała pojęcia, co z tym wszystkim zrobić. O nic nie prosił. Nie oczeki-
wał, że się z nim prześpi. Ostrzegła, że nie nadaje się do takich gierek, ale to wcale
go nie zniechęciło. Chciał tylko, żeby lepiej się poznali.
Ale w jakim celu?
Jego życie upływało na morzu. Ona miała swoją pracę, mieszkanko w Sydney
i paru znajomych, których od biedy można by nazwać przyjaciółmi. Nie było przed
nimi żadnej szansy na wspólną przyszłość, niezależnie od tego, jak dobrze by się
poznali.
- Daj spokój - poprosił. - Przestań tyle myśleć. - Wyciągnął do niej rękę, którą
ujęła po chwili wahania. - Co ty na to, żebyśmy dali się ponieść temu, co przyniesie
R
L
życie? - spytał kusząco. - Nie myśl tyle, nie analizuj, nie planuj. Po prostu zobacz-
my, co przygotował dla nas los na najbliższe dni. W końcu ileż kłopotów można
sobie narobić w ciągu ledwie tygodnia?
Uniosła brwi zaskoczona tym pomysłem. Aż się roześmiał, widząc jej minę.
A wtedy przez głowę przebiegły jej przerażające wizje. Całe mnóstwo.
R
L
ROZDZIAA DZIEWITY
W drodze powrotnej z wysiłkiem podtrzymywała zdawkową rozmowę. Nie
miała ochoty na wymienianie banalnych uwag, gdy w głowie kłębiły się dziesiątki
myśli.
Nigdy nie spotkała nikogo takiego. Zac był tym, czego zawsze pragnęła - fa-
cetem doceniającym jej inteligencję, poczucie humoru i szanującym jej pragnienia i
tęsknoty. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę powiedział to wszystko. Nie wahał się
przyznać, że mu się podoba. Ta szczerość sprawiła, że na ochronnej tarczy wokół
jej serca zaczęły się pojawiać niebezpieczne rysy.
I co teraz? Nie miała odwagi na niezobowiązujący flirt. Chociaż Zac powie-
dział, że ją lubi, to od tego daleko jeszcze było do tego, czego pragnęła - szalonej
miłości aż po grób z niezwykłym mężczyzną, który sprawiłby, że będzie się czuła
uwielbiana i wyjątkowa.
Wiedziała, że to naiwne, ale marzyła o swoim  żyli długo i szczęśliwie" i
chętnie wpisałaby Zaca do tych romantycznych wizji.
Rzuciła mu ukradkowe spojrzenie i westchnęła. Nie wiedziała, jak pogodzić
tęsknoty serca oczekującego cudu z rozsądkiem, który podpowiadał, żeby zaczerp-
nęła rześkiego morskiego powietrza i obudziła się z mrzonek.
- O czym myślisz? - spytał, nie odrywając wzroku od drogi.
- Och, nic ważnego...
- Nie sądzę - skomentował ze śmiechem. - Wręcz słyszę twoje myśli.
- Jeśli tak, to sam mi powiedz...
- Pewnie rozważasz wszystko, co powiedziałem nad zatoką. Blisko?
Zdecydowanie zbyt blisko, ale nie zamierzała dać mu satysfakcji.
- Lepiej nie rzucaj swojej obecnej pracy. - Pokręciła głową z kpiącym uśmie-
chem. - Jako jasnowidz nie zrobiłbyś kariery.
- No więc?
R
L
- No więc mówiłeś, żebym się odzywała tylko wtedy, kiedy będę chciała cię
pochwalić, a zatem stosuję się do zalecenia.
Zaśmiał się rozbawiony i spojrzał na nią ciepło.
- Widzisz, właśnie za to cię lubię. Każdy złośliwy, drwiący, cyniczny kawałek
ciebie.
- Cóż... Podobno upał szkodzi, a ty przebywałeś na nim stanowczo za długo.
Ale to już nie moja wina.
Zwolnił nieco i zjechał na nabrzeże.
- Możesz kryć się za tymi ironicznymi uwagami, ale i tak mnie nie nabierzesz.
Zamierzam poznać cię lepiej, czy to ci się podoba, czy nie.
- Doprawdy?
Zgasił silnik i obrócił się do niej, a jego leniwy, seksowny uśmiech przyprawił
ją o dreszcze.
- Tak właśnie. I żebyś nie mówiła, że cię nie ostrzegałem.
Jak zahipnotyzowana patrzyła na ten uśmiech i czuła, że jej plany na zacho-
wanie dystansu toną szybciej niż  Titanic".
- Czuję się należycie ostrzeżona - odezwała się niby beztrosko, mając nadzie-
ję, że głos nie zdradza jej napięcia. - Dziękuję za wycieczkę.
- Cała przyjemność po mojej stronie - zapewnił szarmancko. - Mam nadzieję,
że dobrze się bawiłaś. Teraz oddam samochód, zobaczymy się na kolacji.
Pożegnała się i wysiadła z samochodu. Zac zasalutował i odjechał, zostawia-
jąc ją z głową pełną najrozmaitszych myśli. Nie lubiła kłopotów, a coś jej podpo-
wiadało, że najbliższy tydzień przyniesie ich niemało.
Podjechał do Raja i zgasił silnik. %7łałował tylko, że równie łatwo nie można
wyłączyć myśli.
Po obiedzie i rozmowie z Sujitem był pełen dobrych nadziei i zamierzał zba-
dać, czy jest dla nich jakaś szansa na bycie razem. A potem rozmawiali nad zatoką i
wszystko ruszyło jak lawina.
R
L
Wiedział, że Lana nie jest cyniczną pożeraczką męskich serc, ale żeby nawet
nie chodziła na randki? To nie mieściło mu się w głowie. Sama przyznała, że jej
ostatni związek rozpadł się kilka lat temu i nie rozumiał, dlaczego taka kobieta od
długiego czasu jest sama.
Nie zamierzał zmieniać tego stanu rzeczy. W ogóle nie zamierzał wdawać się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl