[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jest nowa - odparła 01ivia.
- I na tym polega cały problem. Ona wcale nie jest nowa -
prostowałam. -
Chodzili ze sobą w college u przez trzy lata, po czym ona go
rzuciła.
Opowiedziałam im potem o mojej teorii, nad którą pracowałam
przez większą część minionego tygodnia. Kiedy Tom miał dwa lata,
jego matka uciekła do Hollywood, żeby zostać gwiazdą filmową, lecz
udało się jej tylko zagrać epizodyczną rólkę pielęgniarki w serialu
Daniel Denby, doktor medycyny. Babka Toma, która go
wychowywała, w każdy czwartkowy wieczór wkładała mu piżamę i
sadzała przed telewizorem, by mógł obejrzeć mamę. Niestety, często
spotykało go rozczarowanie, bo rólka matki była bardzo mała i często
wycinano sceny z jej udziałem. Moim zdaniem wszystko to razem
tłumaczyło wiele aspektów psychiki Toma. W stosunku do kobiet
odczuwał zazwyczaj gniew. Podświadomie stale tęsknił za matką.
Moja teoria zakładała, że ponowne pojawienie się Kate w jego życiu
po wszystkich tych latach tylko odświeżyło te uczucia i on sam nie był
się w stanie im oprzeć.
- Tak - powiedziała przeciągle 01ivia. - On odgrywa na nowo
dramat ze swego dzieciństwa.
Matt odwrócił się w moją stronę i rzekł:
- Zgadnijcie, komu przypadła rola babci. Walnęłam głową w blat
biurka.
01ivia zaczęła chodzić po pokoju.
- Tak, to ma sens. Tom pragnie kobiety, która go porzuciła. Nic
nie może na to poradzić. Ma to wpisane w podświadomość. Nie może
się związać z babcią...
- Proszę cię - jęknęłam.
- Tym razem jednak mamusia też go pragnie. Zaczynają
uprawiać niesamowicie ognisty seks, który jest możliwy tylko wtedy,
gdy tak naprawdę chodzi o coś innego, coś pierwotnego. Ale Tom nic
z tego nie pojmuje. Jest przekonany, że znalazł bratnią duszę. Myśli,
że odnalazł brakujący kawałek swojej osobowości.
- Niedobrze mi - powiedziałam. Olivia spojrzała na mnie
uważnie.
- Ale mogę się mylić - pocieszyła mnie.
- Chyba się zabiję.
- Bóg mi świadkiem, że myliłam się w tych sprawach wiele razy.
- Faceci chcą się bzykać ze swoimi dawnymi dziewczynami.
Koniec historii - oświadczył Matt i odwrócił się do Olivii. - Nie mogę
uwierzyć, że płacą ci za prowadzenie rubryki z poradami dla
czytelników.
01ivia wyszła po kawę, a Matt przysiadł na krawędzi mojego
biurka.
- Zdajesz sobie sprawę, że tak jest o wiele lepiej - powiedział.
- Co masz na myśli?
- Kiedy ktoś cię porzuca, to zawsze lepiej, jeśli robi to, żeby
związać się z kimś innym.
- Dlaczego?
- Bo inaczej oznacza, że nie mógł cię już dłużej znieść.
Spojrzałam na niego.
- Dzięki temu nie jest to tak bardzo osobiste.
- Dla mnie to bardzo osobiste - odparłam.
- Zaufaj mi.
- Spróbuję.
Dziewięć
Na randkę w ciemno z Bobem umówiłam się we włoskiej
restauracji we wtorek wieczorem po pracy. Weszłam do środka i
natychmiast go rozpoznałam. Był łysym facetem, który siedział przy
barze. Zapłacił za drinka i zajęliśmy stolik.
- Ile masz lat? - rzucił na początek. - Nie masz nic przeciwko
temu, że pytam?
- Trzydzieści dwa. I nie mam nic przeciwko temu. A ty ile
masz?
- Czterdzieści sześć.
- Czterdzieści sześć?
- Tak.
- Och.
- Co takiego?
- Nic - odparłam. - Jestem tylko zaskoczona, że Bonnie nie
wspomniała o takiej różnicy wieku.
- Nie uważam tego za różnicę - oświadczył Bob.
- Czternaście lat to dla ciebie żadna różnica?
- %7ładna.
- Kiedy ostatni raz umówiłeś się na randkę z
sześćdziesięciolatką?
Bob oparł się wygodnie o krzesło i spojrzał na mnie spod
wpółprzymkniętych powiek w sposób, który na pewno uważał za
niezwykle uwodzicielski.
- Larry powiedział mi, że mogę mieć z tobą problemy.
- Co mówił?
- Dokładnie nie pamiętam. Odniosłem tylko wrażenie, że nie
pójdzie mi łatwo - wyznał. - Czy mój wiek jest dla ciebie problemem?
- W pewnym sensie tak.
- Dlaczego?
- Bo pewnego dnia, kiedy będę miała czterdzieści lat, być może
będę chciała się umówić z czterdziestosześcioletnim facetem, na
przykład lekarzem, i nie będę tego mogła zrobić, bo wszyscy będą się
umawiać z trzydziestodwulatkami, które mają świeże jajeczka.
- Od strony czysto fizjologicznej jajeczka trzydziestodwulatki
wcale nie są takie świeże - powiedział Bob. Rozpracowywał wszystko
od strony medycznej, jak robią to czasami lekarze. - Przekonanie, że
trzydziestopięciolatka nie jest już w stanie począć dziecka, to mit.
Płodność spada dramatycznie po ukończeniu trzydziestu pięciu lat, ale
nieregularności w układzie chromosomów statystycznie zaczynają się
pojawiać znacznie wcześniej.
- Kiedy? - spytałam.
- W wieku dwudziestu ośmiu, dwudziestu dziewięciu lat.
Gdybym był kobietą, urodziłbym dzieci przed trzydziestką. W
dzisiejszych czasach nie jest to zbyt popularne, ale sprawdza się od
strony czysto naukowej.
Zapadła długa chwila milczenia.
- Nie możesz prowadzić takiej rozmowy na randce z kobietą -
powiedziałam w końcu.
- Niby dlaczego?
- Bo ci zabraniam. Wybuchnął śmiechem.
- Ty mi zabraniasz.
- Tak - oświadczyłam stanowczo. - Jako człowiek, zmuszony
dzielić z tobą tę planetę, zabraniam ci prowadzić taką rozmowę z
jakąkolwiek kobietą, z którą umówisz się na randkę.
- Nie prowadziłbym jej z tobą, gdybyś była starsza. Uwierz mi.
Umawiam się z wieloma trzydziestopięciolatkami i nigdy o tym nawet
nie wspominam - powiedział. - Samotna trzydziestopięcioletnia
kobieta patrzy na mnie i myśli: Oto moja szansa na urodzenie dziecka
i zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka piersi.
Może powinnam czymś w niego rzucić, pomyślałam. Może
jedną z tych chrapiących bułeczek? Po prostu w niego cisnąć.
- Czytałem bardzo interesujący artykuł - ciągnął Bob. - Napisano
w nim, że kobiety po czterdziestce, które mają problemy z zajściem w
ciążę, nie powinny się martwić, bo technika rozwija się tak szybko, że
mogą poczekać jeszcze dwadzieścia lat i zajść w ciążę po ukończeniu
sześćdziesięciu lat.
Teraz, pomyślałam. Wzięłam do ręki bułkę i cisnęłam nią w
Boba. Odbiła się od jego prawej skroni, upadła na podłogę i potoczyła
po podłodze, by spocząć pod sąsiednim stolikiem. Bob zamilkł na
chwilę, po czym wybuchnął śmiechem.
Potraktował to lepiej, niż podejrzewałam. Zmiał się i śmiał,
jakby cios wymierzony mu bułką był najzabawniejszą rzeczą, jaka mu
się przytrafiła.
- Rewelacja - powiedział w końcu. - Absolutna rewelacja.
Większość dziewcząt nie byłaby do tego zdolna. Nie rzucałaby
jedzeniem na randce w ciemno.
- Zrobiłam to po raz pierwszy.
- Wracając do tematu, nie musisz się tym martwić. Kiedy
skończysz czterdzieści lat, na pewno nie będziesz już chodzić na
randki.
- Skąd wiesz? - spytałam.
- Bo wiem. Wiem, jakie tam krążą.
Przez cały czas nie dawało mi spokoju kilka spraw związanych z
tą randką i kiedy słuchałam, jak Bob opowiada, co dokładnie jest nie
tak z kobietami, które nadal  tam krążą , próbowałam dotrzeć do
samego sedna tych spraw. I w końcu mi się udało. Bob uważał, że jest
nagrodą. Najmniejszego znaczenia nie miał przy tym fakt, że był ode
mnie o czternaście lat starszy. Nie miało znaczenia, że jest nudny, że
prawie nie ma włosów i że koniuszek jego nosa porusza się delikatnie,
kiedy jego górna warga dotyka dolnej. Mimo to Bob nadal był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl