[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rodziną. Wiedziała, że kochanek wymaga kilku godzin jej czasu, ale
mężczyzna, który poznał rodzinę, który chce spędzić wieczór z nią i z jej
ojcem, to mężczyzna, który chciałby więcej niż wieczornych spotkań. A
ona nie mogła dać mu więcej.
- Tata bywa gburowaty i nie czuje się najlepiej. Może innym razem.
Patrzył na nią bez słowa i miała wrażenie, że przebija się przez tę jej
półprawdę do sedna rzeczy.
- Jeśli jesteś pewna... - powiedział w końcu.
- Jestem. - Uśmiechnęła się w wymuszony sposób i zmieniła temat. -
Czy to nie jutro jest wielki zjazd twojej rodziny?
- Tak. Pójdziesz ze mną? Na pikniku będzie dobra zabawa i myślę,
że da się uniknąć prasy.
- Dlaczego chcesz, żeby z tobą poszła?
- Jesteś dla mnie ważna, Holly.
- Boję się, kiedy tak mówisz - przyznała.
- Dlaczego?
- To nie jest dobry moment... Muszę wracać do pracy. - Poza tym,
żeby wytłumaczyć mu, co czuje, najpierw musiała dojść do ładu z sobą
samą.
- Więc pójdziesz ze mną jutro na ten zjazd? Chciała spędzić z nim
dzień. Jeszcze raz spotkać się z jego rodziną i zobaczyć Joego w
otoczeniu, w którym jest bardziej swobodny. Jeden ostatni dzień,
Anula & polgara
pomyślała, a potem z nim zerwie.
- Tak, chętnie.
- Kamień spadł mi z serca. Przyjadę po ciebie rano Impreza jest
całodzienna, z fajerwerkami po zmroku.
- Okej.
Wstała, żeby wrócić do kuchni.
- Holly?
- Tak?
- Wiem, że uciekasz. Ale ja i tak cię złapię.
Rodzinny piknik odbył się w miejskiej rezydencji jego rodziców w
Beacon Hill. Joe uwielbiał tam jeździć zwłaszcza gdy zjawiała się cała
rodzina. Minionego wieczoru, siedząc samotnie w swoim pustym domu
zrozumiał, czego potrzeba Holly, żeby przestała przed nim uciekać.
Potrzebowała jego poważnej deklaracji Na początku to on zachowywał
dystans, a ona była otwarta. Teraz z jakiegoś powodu broniła dostępu do
te cząstki siebie, która była najbardziej wrażliwa i bardzo podatna na
zranienie.
Ale już wiedział, że po dzisiejszym dniu żadne z nich nie będzie
musiało wieść samotnego życia. Bo dzisiaj postanowił poprosić Holly o
rękę.
Poprzedniego popołudnia po wyjściu z piekarni doszedł do wniosku,
że musi jak najszybciej przekonać Holly, że nie wyobraża sobie innego
miejsca dla niego w swoim życiu niż miejsce stałe.
Udał się do sklepu jubilerskiego i kupił pierścionek zaręczynowy.
Holly czekała na niego przed domem. Była w szortach khaki, białej
bluzce bez rękawów i w płaskich butach. Aż wstrzymał oddech na myśl,
że to jego kobieta.
Kiedy podeszła do samochodu, wysiadł, żeby otworzyć jej drzwi.
Uśmiechnęła się, ale wyglądała na zmęczoną i spiętą.
- Z twoim ojcem wszystko w porządku?
- Na szczęście tak.
Objął ją i pocałował, tak jak chciał to zrobić poprzedniego dnia w
piekarni. Stanęła na palcach i przytuliła się do niego bardzo mocno i
czule.
- Cholera, szkoda, że nie możemy sobie darować tej imprezy i
Anula & polgara
spędzić całego dnia w twoim łóżku.
- Na pewno nie możemy?
- Nie. To jest obowiązkowe przedstawienie dla prasy. Cała rodzina
musi być obecna i rozliczona.
- Kolejny pomysł Flinta i Giny?
- Jasne - odpowiedział z posępnym uśmiechem.
- W takim razie jedźmy. Nie chciałabym, żebyś wpadł w tarapaty.
- Moi staruszkowie mają basen z bajerami do odnowy biologicznej.
Może weźmiesz kostium i ubranie na zmianę?
Holly pobiegła do domu i po minucie była z powrotem. Do Beacon
Hill dotarli bardzo szybko, ale w miarę jak zbliżali się do domu jego
rodziców, ruch w mieście stawał się coraz większy i Joe wiedział z
doświadczenia, że mogą mieć kłopoty z zaparkowaniem samochodu.
- Możemy się stąd przespacerować? To jakieś trzy przecznice.
- Jasne. Jest piękny dzień.
- Dobrze. Będziemy mogli chwilę porozmawiać.
- Okej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl