[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pamiętasz, że obiecałem ci lekcję nurkowania?
Raptownie otworzyła oczy.
- Mitch... nie waż się tego zro...
Jej ostatnie słowo przeszło w pełen oburzenia pisk, gdy wrzucił ją do wody, a potem wskoczył za nią.
Nareszcie!
Spał jak kłoda, dopóki o świcie Vanessa nie obudziła go, potrząsając za ramię. Potem wyskoczyła z
łóżka i weszła do łazienki.
Oparł się na łokciu i przetarł oczy. Przez żaluzje wpadały pierwsze promienie słońca, za oknem
słychać było śpiew kulików.
Wczoraj długo kąpali się nago, a około pierwszej w nocy przenieśli się do sypialni i kochali się
żarliwie i namiętnie. Pomyślał z rozmarzeniem, że mogliby to teraz kontynuować. Jednak dobiegający
z łazienki odgłos energicznego szorowania zębów najwyrazniej oznaczał, że nie ma co liczyć na seks.
134
ROBYN GRADY
Po chwili Vanessa wypadła z łazienki i wyjęła z szafy koszulę i krawat Mitcha. Usiadł w łóżku i
przyglądał się jej oszołomiony.
- Po co ten pośpiech? - Poklepał materac. - Przestań się tak uganiać i wróć do łóżka.
Jednak zdawała się go nie słyszeć i dalej miotała się po pokoju w poszukiwaniu jego skarpetek.
To stawało się coraz dziwniejsze.
- Ness, co się dzieje?
Zmierzyła go urażonym wzrokiem.
Nagle uświadomił sobie, że Vanessa zachowuje się, jakby była jego żoną! Ale on nie potrzebuje żony,
kucharki ani nawet rozkosznej szczebiotki. Pragnie kochanki... pragnie swojej Ness!
Cisnęła skarpetki na komodę.
- Muszę iść do pracy - oznajmiła. - Dzisiaj przywiozą jeszcze kilka szczeniąt rottweile-rów.
Zacisnął usta. Przecież wiedziała, że upodobał sobie tamtego szczeniaka, więc po co wspomniała mu o
nowych? Tymczasem mówiła dalej:
- Może mógłbyś wpaść do mojego sklepu... powiedzmy około dziewiątej... i pomóc mi dostarczyć
kilka tych piesków ważnemu klien-
NOC W REZYDENCJI
135
towi, który mieszka pod miastem? Wczoraj przy dostawie spudli bardzo się przydałeś.
Zmroziła go jej nieczułość. W głowie wirowała mu tylko jedna myśl: Czyżbym aż tak bardzo się co do
niej pomylił?
- Wczoraj była niedziela, natomiast dzisiaj pracuję - wycedził przez zęby.
- Och, Mitch, przepraszam! Jakaż jestem głupia! - zawołała stropiona, szeroko otwierając piękne
zielone oczy.
Irytacja Mitchella rozwiała się w jednej chwili. Odrzucił kołdrę i nie tracąc czasu na włożenie
szlafroka, podszedł do Vanessy, żałując, że też nie jest naga.
- Nic się nie stało. - Pogładził ją po policzku.
Uśmiechnęła się z ulgą.
- Więc może przyjdziesz pózniej, po południu. O czwartej... albo lepiej o trzeciej.
Jego twarz stężała. Opuścił rękę i ruszył do łazienki.
- Mam ważne spotkania - rzucił przez ramię.
- Ojej... oczywiście... - wyjąkała, gdy już zamykał drzwi.
Myjąc zęby, zerknął na zegarek. Jeśli Vanessa wyjdzie, zostanie mu jeszcze czas na trening w siłowni
przed pójściem na siódmą do banku.
136 ROBYN GRADY
Spryskał wodą twarz. O Boże, jakże pragnął mieć już za sobą ten tydzień i sprawę awansu!
Owinął ręcznik wokół bioder i wrócił do sypialni. Vanessa stała w drzwiach. Popatrzyła na niego
niepewnie. Na jej twarzy malowało się zatroskanie... albo poczucie winy.
Mitch poczuł w sercu skurcz. Do licha, może po prostu oboje mają zły dzień. Cóż, bywa. W tym
tygodniu uporządkuje sprawy zawodowe, a gdy już będzie miał to za sobą, zajmie się życiem
osobistym.
Podszedł do Vanessy, ujął ją pod brodę i pocałował. Odkaszlnęła lekko, cofnęła się i wymamrotała:
- Przepraszam.
Jeszcze raz nachylił się ku niej, ale znów zaczęła kasłać, tym razem bardziej chrapliwie. Przyjrzał się
jej, marszcząc brwi.
- Powinnaś pójść do lekarza. Podniosła dłoń do szyi.
- Rzeczywiście, trochę boli mnie gardło. Pewnie się przeziębiłam. Napiję się w sklepie gorącej herbaty
i przejdzie.
Wymknęła się przez frontowe drzwi. Mitch został sam. Znów poczuł się osobliwie wytrącony z
równowagi. Miał wrażenie, że stoi na przechylającym się pokładzie tonącego statku.
NOC W REZYDENCJI
137
Za pięć siódma wszedł do gabinetu, gdzie czekał już na niego Garret. Dwugodzinne spotkanie
przebiegło gładko, bez żadnych przeszkód czy niespodzianek. Omówili plany rozszerzenia
działalności na Azję i Oceanię, natomiast kwestię przekazania stanowiska prezesa banku odłożyli do
piątku. Jednak przez cały czas Mitch wracał myślami do Vanessy.
O trzeciej po południu zadzwonił do niej do sklepu. Odebrała Lucy.
- Vanessa pije na zapleczu herbatę z cytryną. Powiem jej, że pan dzwoni.
Dopiero po pięciu minutach Vanessa odezwała się okropnie zachrypniętym głosem:
- Cześć, Mitch. Paskudnie się rozchorowałam. Nie będziesz miał nic przeciwko temu, jeżeli dziś się
nie spotkamy?
- Mógłbym przywiezć ci lekarstwa - zaproponował.
Zakaszlała tak głośno, że musiał odsunąć słuchawkę od ucha.
- Najchętniej zagrzebałabym się w łóżku i spała cały tydzień. Prawdę mówiąc, już zbierałam się do
domu.
- Chcesz, żebym cię odwiózł?
- Przecież jesteś zajęty. - Powiedziała to czystym i mocnym głosem, lecz zaraz znów się rozkaszlała. -
Poradzę sobie.
138
ROBYN GRADY
- Wobec tego zadzwonię do ciebie jutro. Lecz nazajutrz nie zdołała nawet dotrzeć do
sklepu.
- Przyjadę do ciebie do domu - rzucił Mitch stanowczo i wstał z biurowego fotela.
Przez chwilę oddychała chrapliwie, a potem kichnęła.
- Wyglądam i czuję się okropnie. Chcę zaszyć się u siebie, dopóki nie wydobrzeję.
Niechętnie przystał na to, po czym postanowił posłać jej bukiet wiosennych kwiatów. Następnego
dnia oświadczyła:
- Powoli dochodzę do siebie, ale nie chcę cię zarazić.
Mitch nie odniósł wrażenia, by była zdrowsza niż wczoraj. Tym razem wysiał wielki kosz róż.
Kiedy minął czwartek, a jej stan się nie poprawił, zaczęły go dręczyć obawy, że Vanessa ma gruzlicę
lub zaraziła się śmiertelną ptasią grypą. Jednocześnie wewnętrzny głos szeptał mu podstępnie:  Albo
po prostu cię unika". Pamiętał, jak dziwnie zachowywała się podczas ostatniego spotkania.
Zastanawiał się, czy to miało związek z obecną sytuacją.
W piątek Vanessa nie odbierała telefonów. Mitch postanowił dowiedzieć się, czy naprawdę jest chora,
czy tylko udaje, by się z nim nie spotykać. Nie mógł dłużej znieść niepewności.
NOC W REZYDENCJI
139
Gdy już wychodził z banku, na korytarzu zatrzymał go Garret.
- Masz chwilę czasu? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl