[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najwięcej o planach Jonesa.
Sara wiedziała, jak rozmawiać z pacjentami będącymi w sta nie szoku. Teraz użyła swojej
wiedzy.
 Pracowałeś jako tajny agent. Nie mogłeś powiedzieć jej prawdy  tłumaczyła spokojnie.
 Och, pózniej nawet próbowałem. Tyle, że nie musiałem brnąć coraz dalej. Zwierzchnicy
ostrzegali, że stąpam po kruchym lodzie. W końcu poszedłem z nią do łóżka. Z wyrazu twojej
twarzy wnioskuję, iż nie pochwalasz takiego zachowania. Zapewniam cię, że wszystko inne
 kłamstwa, instrumentalne traktowanie tej dziewczyny  wchodziło w zakres mojej pracy.
Wcale nie miałem przez to nieprzyjemności. Wręcz przeciwnie. Przełożeni czasem mnie
upominali i wszystko toczyło się dalej.
Raz odszedł kilka kroków, odwrócił się od Sary.
101
 Margueritte zginęła, a ja dostałem nauczkę  zakończył.
 Raz...
 Musisz wynająć sobie do ochrony kogoś innego.
Sarze pociemniało w oczach. Jeszcze nie, pomyślała. To nie może się tak skończyć.
 Nie chcę nikogo innego  upierała się.
 Ja nie mogę cię chronić. Nie mogę odpowiadać za twoje życie, gdy... Powinienem
powiedzieć Tomowi, by zatrudnił kogoś z Agencji Północnej, gdy rozmawialiśmy przez
telefon, lecz uznałem, że najpierw uzgodnię to z tobą  wyjaśnił, pod chodząc do zasnutego
mgłą okna.
 To ma być dyskusja? Dałeś mi ultimatum.
 Nie mogę być jednocześnie twoim ochroniarzem i kochankiem - odparł chłodno.
 Czy powinnam wybrać, kim masz dla mnie być?  spytała Sara.
 Tak.
 Myślę, że znasz odpowiedz. Dobrze wiesz, co czuję. - Mówiąc to, podeszła do Raza. 
Oboje byliśmy bardzo ostrożni, staraliśmy się unikać takich dyskusji, lecz ty również musisz
mi powiedzieć, czego chcesz?
 Chcę być twoim kochankiem  odparł cicho.  To bardzo nieuczciwe wobec ciebie,
ale...
 Milcz!  zawołała Sara, stając tuż przy nim.  Nie znoszę, gdy mi dyktujesz, co mam
robić.
 Nie chcę cię zranić.
 Czasem rani nas samo życie  powiedziała Sara, wspominając swoje przeżycia i długi
okres terapii po wypadku, który uświadomił jej, że bólu nie da się uniknąć. Nie można jednak
pozwolić, by niepodzielnie panował nad ludzkim życiem.
 Obiecaj mi jedno.
 Jeśli będę mógł.
 Nie dokonuj za mnie wyborów. Pozwól, że sama zdecyduję, co zniosę, a czego nie.
102
Raz przez chwilę studiował uważnie twarz Sary.
 Jeśli prosisz mnie o to, bym był bardziej samolubny niż szlachetny, myślę, że dam sobie z
tym radę;
 To dobrze. A więc co mam zrobić w sprawie nowego ochroniarza?
 Wierzę, że nie podejmiesz beze mnie żadnych działań. Zorientuję się, czy Agencja
Północna może przysłać kogoś dziś wieczorem, najdalej jutro rano.
A więc pozostaniemy tu razem, pomyślała Sara i skinęła głową.
 Dobrze. Wiesz, że niełatwo zmusić mnie do ustępstw.
 Już mi to kiedyś mówiłaś  odparł, ogarniając ją czułym, smutnym spojrzeniem.
Nagle rozpaczliwie zamiauczał kot. Zobaczyli, że siedzi u drzwi wyjściowych i wpatruje się
w nie z uporem.
 Sądzę, że chce na dwór  zauważyła Sara.
Głos Raza powstrzymał ją, gdy kładła już dłoń na klamce.
 Wystarczy, że je uchylisz. Nie stój w drzwiach.
Sara czuła się głupio, kryjąc się za drzwiami, lecz słowa Raza wypowiedziane były tak
surowo, że postąpiła, jak sobie życzył. Gdy tylko otworzyła drzwi, Mac jak rada błyskawica
wypadł na zewnątrz.
 Mam nadzieję, że kiedyś wreszcie przestanie uciekać  westchnęła.
 Wiesz, że ten kot może się nigdy nie zmienić. Długo żył na ulicach. Takich lekcji się nie
zapomina.
A jak długo Raz będzie pamiętał swoje poprzednie wcielenie, zadała sobie pytanie Sara. Gdy
zamykała drzwi, z ulicy dobiegł znajomy dzwięk motoru. W prześwitach mgły spostrzegła
Harry ego i Livvy na motocyklu. W duchu zatęskniła do takiej harmonii, jaka najwyrazniej
łączyła tę parę. Zamknęła drzwi i wróciła do pokoju.
 Co będziemy dziś robić?  spytała Raza.
 Co zechcesz.
 Myślę, że powinnam poddać się terapii  odparła Sara, zwilżając językiem wargi.
103
 Czy coś ci wczoraj zrobiłem?  spytał zaniepokojony.
 Nie o to chodzi  uśmiechnęła się i lekko zarumieniła.
 Rzecz w tym, że powinnam chyba coś poćwiczyć.
 Ach, poćwiczyć  powtórzył Raz, kładąc ręce na talii Sary i przesuwając kciukami ku jej
piersiom.
 Dobry pomysł. Sądzę, że powinniśmy się tym natychmiast zająć.
 Jest jeszcze coś, co chciałabym zrobić.
 Co takiego?  spytał, muskając jej szyję pocałunkiem.
 Przejechać się z tobą na jednym z motocykli Harry ego.
104
ROZDZIAA JEDENASTY
 Ostrzegam, że kuchnia przedstawia sobą rozpaczliwy widok  powiedziała z uśmiechem
Livvy.
 Lubię piec i gotować  odparła Sara, czekając, aż gospodyni zaniknie drzwi od garażu.
Była trzecia po południu. Raz zniknął gdzieś z Harrym, co mogło znaczyć, że udali się obaj
na zakupy świątecznych prezentów, bo z jakich innych względów miałby się tak tajemniczo
uśmiechać, gdy prosił, by została z sąsiadką.
 Podobała ci się przejażdżka?  spytała Livvy, prowadząc gościa do mieszkania.
 Była gęsta mgła, lecz to nie zmniejszyło przyjemności. Zabawne! Nigdy nie
przypuszczałam, że jazda na motorze sprawi mi przyjemność, a jednak tak się stało.
 Udzielił ci się entuzjazm Harry ego.
Chciałabym, by to było zarazliwe, pomyślała Sara, i żeby Raz przejął od sąsiada tę radosną
wiarę w siebie.
 Masz wspaniałego męża  powiedziała głośno.
 Nie przeczę  zaśmiała się gospodyni, otwierając drzwi.
 Pamiętaj, że cię ostrzegałam  dorzuciła, wprowadzając gościa do kuchni.
Livvy wyznała jej, że w tym roku postanowiła sama coś upiec na święta, lecz ma bardzo dużo
spraw na głowie, więc Sara zaofiarowała pomoc. Teraz, stojąc w nowoczesnej kuchni,
wypełnionej zapachem przypalonego ciasta i różnych przypraw, zdumiewała się skalą
panującego tu bałaganu.
Zlew wypełniały brudne naczynia. Blat kuchenny oblepiały resztki różnych produktów.
Wszędzie piętrzyły się pojemniki z mąką i cukrem, puszki i butelki, brudne łyżki i formy do
ciasta. Z torby na podłodze wysypywały się pomarańcze. Kuchenkę i część podłogi pokrywał
cukier puder. Wokół pełno było przy palonych lub niedopieczonych ciasteczek.
 Nigdy przedtem tego nie robiłaś?  spytała.
 Lubię eksperymentować  odparła z uśmiechem gospodyni.  Mam dużo mąki i innych
składników, lecz może trzeba dokupić foremek do ciasta. Jak sądzisz?
105
 Myślę, że trzeba wziąć się do pracy  odparła Sara, podwijając rękawy.
Spojrzała na obrączkę, którą dostała od Raza, i uznała, że ma jej dosyć. Zsunęła z palca złoty
krążek i schowała go do kieszeni. Gdy to zrobiła, wyczuła palcami metalowe przedmioty.
 Oddaję twoje klucze, Livvy  powiedziała.
- Och, zatrzymaj je, powinnaś mieć klucze od domu, w którym spędzasz miodowy miesiąc.
 Zanim zaczniemy, muszę ci o czymś powiedzieć  westchnęła Sara.
 Co o tym myślisz?  spytał Raz, pokazując małą bluzeczkę wyszywaną cekinami.
Chciał znalezć dla Sary coś niezwykłego, co sprawiłoby jej przyjemność.
 Chyba jednak nie przesadziłeś, twierdząc, że masz zły gust - odrzekł Harry.
 Raczej niebanalny  poprawił go Raz, przypatrując się krytycznie czerwonym, żółtym i
czarnym cekinom, które mu się podobały, choć może nie do końca były w stylu Sary.
W końcu odłożył strój na półkę.
 Masz jakiś inny pomysł?  zapytał.
 Może coś takiego  zaproponował Harty, wskazując na jedwabną bluzkę koszulową w
czerwono-zielone paski.
 Za skromna  ocenił Raz.
 Twoja Sara nie lubi rzucać się w oczy.
 Wiem, ale... to musi być coś odpowiedniego i trochę innego, niż zazwyczaj nosi. Coś, co
mogłaby włożyć, gdy pójdziemy do  Grubej Fannie . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl