[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wiesz co, za każdym razem, kiedy już wydaje mi się, że cię rozumiem,
to się okazuje, że cię wcale nie znam.
Wyszedł, a ją opanowała konsternacja. Kiedy usłyszała trzaśnięcie jego
drzwi, wiedziała, że otworzą się dopiero rano.
83
RS
Długo nie mogła zasnąć, wracając w myślach do minionego wieczoru. Od
tak dawna marzyła, by znalezć się w ramionach Jona, ale nie pozwoliła, by to
marzenie się spełniło. Poza namiętnością, która ich ogarnęła, nie pojawiły się
żadne czułe słowa, żadne wyznania. Zasnęła ze świadomością, że przez chwilę
zadziałała jedynie chemia, zwykła seksualność, nic więcej.
Obudziła się dość pózno. Wiedziała, że musi się pospieszyć, jeżeli chcą w
porę pojechać po dzieci. Abby i Liam, niecierpliwie czekający na wizytę w
stajni, na pewno tego ranka nie zaśpią.
Ledwie zdążyła usiąść w łóżku, kiedy drzwi się otworzyły i do sypialni
wszedł Jon, niosąc na tacy śniadanie. Patrzyła zaskoczona, jak stawia je na
stoliku obok łóżka.
- Nie kierują mną żadne podejrzane motywy - rzekł swobodnie, jakby
wczoraj nic się nie wydarzyło. - Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że użyłem
zapasowego klucza. Za godzinę musimy odebrać dzieci. Pomyślałem, że
śniadanie do łóżka może przyspieszyć sprawę. - Z tymi słowami wyszedł, może
bez zbytniego pośpiechu, ale też bez ociągania.
Miał ku temu dwa powody. Po pierwsze, chodziło o czas, a poza tym
Laura, w jedwabnej halce i z zaspanymi oczami, wzbudziła w nim takie samo
pożądanie jak wczoraj. Poprzedniego wieczoru był przekonany, że wszystko
popsuł. Kolacja nie potoczyła się tak, jak sobie wyobrażał, ale zamiast dać sobie
spokój i odłożyć wszystko na pózniej, stracił nad sobą kontrolę. Laura mogła
odnieść wrażenie, że chce wykorzystać jej słabość i tego właśnie najbardziej się
obawiał.
Był jeden cudowny moment, kiedy odpowiedziała na jego namiętność, ale
potem do głosu doszła ta Laura, którą znał najlepiej. Użyła słowa  pożądanie",
chociaż nim kierowała prawdziwa miłość. Zwitało już, kiedy postanowił sobie,
że najlepiej zrobi, jeżeli będzie się zachowywał tak jak do tej pory.
Szli do domu Marjorie w milczeniu, zatopieni w swoich myślach. Laura
zastanawiała się, jak uda im się zachowywać normalnie po tym, co wydarzyło
84
RS
się poprzedniego wieczoru. Jon chciał zacząć swobodną rozmowę, ale nie
wiedział, co powiedzieć.
Dzieci wybiegły im na powitanie, bo nie mogły się doczekać, kiedy
zobaczą kucyki. W ich obecności można było odnieść wrażenie, że to kolejny
zwykły poranek ich rodzinnego życia.
A jednak coś się zmieniło. Poprzedniego wieczoru przekroczyli pewne
bariery, ale w ich miejsce pojawiły się nowe. Jon pomyślał, że w ciągu
nadchodzących dni będzie musiał postępować z największą ostrożnością.
Sarah, właścicielka stajni, była atrakcyjną kobietą w ich wieku. Kiedy Jon
je sobie przedstawił, Laura napotkała zaciekawione spojrzenie brązowych oczu.
- Słyszałam, że mamy we wsi nowego lekarza. Miło mi panią poznać -
rzekła Sarah z przyjaznym uśmiechem. - Jon mówił, że chcecie zapisać dzieci na
lekcje.
- To prawda. One są tym zachwycone. Oboje z Jonem jezdziliśmy konno
w dzieciństwie, ale ja od kilku lat nawet nie zbliżyłam się do konia. Mimo to
chęć pozostała.
- W takim razie kiedy dzieci się nauczą jezdzić, będziecie mogli wybierać
się na przejażdżki całą rodziną - rzuciła Sarah lekko.
Jon skrzywił się nieco, nie wiedząc, co Laura sobie o tym pomyśli. Mogła
odnieść mylne wrażenie, że rozmawiał z Sarah o ich relacjach. Tymczasem
przyrzekł sobie, że Laura będzie pierwszą osobą, której wyzna swe uczucia. O
ile w ogóle ona będzie chciała go wysłuchać. Niestety, po wczorajszych
wydarzeniach ten dzień wydawał mu się bardzo odległy.
- Tak, to byłoby przyjemne. - Nawet jeżeli opacznie zrozumiała uwagę
Sarah, to nie dała tego po sobie poznać. - Ale jeszcze trochę czasu upłynie,
zanim będziemy gotowi.
Zastanawiał się, czy ta wypowiedz miała mu dać do myślenia.
85
RS
- Mam dwa kucyki rasy New Forest - mówiła Sarah, prowadząc ich do
stajni. - Są łagodne i przyzwyczajone do dzieci. Wydaje mi się, że w sam raz do
nauki dla waszych maluchów.
- Zwietnie. Co o tym myślisz, Lauro? - zwrócił się do niej Jon.
- Zgadzam się - powiedziała z uśmiechem. - Możemy je zobaczyć?
Kucyki mieszkały w stajni w głębi podwórza. Na ich widok dzieci
otworzyły szeroko oczy.
- Nazywają się Mischief i Muppet. Mischief jest większy, więc będzie
lepszy dla Abby - mówiła Sarah.
- Mniejszym dzieciom, takim jak Liam, zwykle daję Muppeta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl