[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ukryto w miejscu, którego Piktowie unikają. Jeśli więc jakiś mnie szpiegował, to robił
to z ukrycia.
 Ostatniej nocy ruszyłem na zachód, z zamiarem wyjścia na plażę kilka mil na
północ od miejsca, z którego dobywał się dym. Byłem niedaleko od brzegu, gdy
rozszalał się ten potężny sztorm. Ukryłem się za skałami i odczekałem, aż sztorm
ustanie. Wtedy wspiąłem się na drzewo, by wypatrzeć Piktów, ale dostrzegłem stamtąd
tylko karrakę Stroma na kotwicy i jego ludzi na brzegu. Szedłem właśnie w stronę
obozu, gdy spotkałem Galacusa. Pchnąłem go mieczem, ponieważ była między nami
stara zadra.
 A cóż on ci uczynił?  spytał Strombanni.
 Och, skradł kiedyś moją dziewuchę, lata temu. Nie wiedziałbym, że ma mapę,
gdyby nie próbował jej zjeść umierając.
 Oczywiście zorientowałem się co to jest, i rozważałem, jaki pożytek może mi
przynieść, gdy nagle wy, psy, pojawiliście się i odnalezliście zwłoki. Leżałem w
krzakach kilka kroków od was, kiedy sprzeczałeś się ze swoimi ludzmi o to zabójstwo.
Oceniłem, że nie nadszedł jeszcze czas, bym się ujawnił!  zaśmiał się na widok
54
Conan i Skarb Tranicosa
gniewu i rozdrażnienia na twarzy Strombanniego.  Cóż, kiedy leżałem tak,
przysłuchując się waszym kłótniom, zorientowałem się, że Zarono i Valenso
znajdowali się jakieś kilka mil na południe, na plaży. Więc, gdy usłyszałem, jak
mówicie, że to Zarono musiał być mordercą i zabrał mapę oraz, że zamierzasz iść i
paktować z nim, czyhając na okazję, by móc go podstępnie zabić i odebrać ten cenny
skrawek&
 Ty psie!  warknął Zarono.
Choć pobladły, Strombanni roześmiał się ubawiony:
 Czyś sądził, że zagram czysto z takim zdradliwym kundlem, jak ty? Proszę dalej,
Conanie.
Cymmerianin uśmiechnął się. Było jasne, że celowo podsycał ognie nienawiści
między tymi dwoma.
 Pózniej niewiele się działo. Wyszedłem spośród drzew prosto na fort, gdy wy
wszyscy krzątaliście się na wybrzeżu i dotarłem tutaj przed nami. Wasze
przypuszczenia, że sztorm zniszczył okręt Zarono, były zgodnie z prawdą, ale z
drugiej strony, przecież znaliście skalisty brzeg tej zatoki.
 Zatem tak wygląda sytuacja: ja mam skarb, Strom ma statek, Valenso ma
zaopatrzenie. Na Croma, Zarono, nie wiem gdzie ciebie wcisnąć w ten układ, ale żeby
zapobiec konfliktom, włączymy cię. Moja propozycja jest dość prosta.
 Podzielimy skarb na cztery części. Strom i ja odpłyniemy z naszymi udziałami
na pokładzie Szkarłatnej Dłoni. Ty i Valenso wezmiecie swoją część i pozostaniecie
panami na głuszy, albo zbudujecie statek z pni drzew, wolna wola.
Valenso mruknął, a Zarono zaklął siarczyście. Strombanni tylko się uśmiechnął.
 Czy jesteś aż takim głupcem, żeby wejść na pokład Szkarłatnej Dłoni sam na
sam ze Strombannim?  parsknął Zarono.  Poderżnie ci gardło zanim znikniecie na
horyzoncie!
Conan zaśmiał się w szczerym rozbawieniu:
 To jest tak, jak z wilkiem, owcą i kapustą.  przyznał.  Jak je wszystkie przenieść
na drugi brzeg rzeki, żeby się nawzajem nie pozjadały?
 A to oczywiście pasuje do twojego Cymmeryjskiego poczucia humoru! 
skwitował Zarono.
55
Conan i Skarb Tranicosa
 Nie zostanę tutaj!  wydarł się Valenso z szalonym błyskiem w oku.  Skarb,
czy nie skarb, ja muszę odpłynąć!
Conan spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
 A zatem,  rzekł  co powiecie na taki plan: dzielimy skarb, jak poprzednio. Pózniej
Strombanni odpływa z Zarono, Valenso i tymi ludzmi hrabiego, których sobie sam
dobierze, pozostawiając mnie jako dowódcę fortu, wraz z resztą ludzi Valenso i
wszystkimi kompanami Zarono. Zbuduję swój własny statek.
Zarono pobladł.
 Mam wybór między pozostaniem na wygnaniu, albo opuszczeniem mej załogi i
samotnym rejsem na Szkarłatnej Dłoni, podczas którego poderżną mi gardło?
Zmiech Conana zabrzmiał wesoło w hallu, po czym barbarzyńca jowialnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl