[ Pobierz całość w formacie PDF ]

polityki prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec Rosji. Nadmiernie ufając w trwałość wsparcia ze
strony polityki amerykańskiej, prezydent Kaczyński pragnął być liderem wszystkich państw
obawiających się rosyjskich zakusów imperialnych, od Gruzji po Ukrainę i Litwę. I przeżył
straszny zawód. Poza niespodziewaną prorosyjską woltą Stanów Zjednoczonych musiał przekonać
się o fatalnej słabości swych wschodnich sojuszników. Gruzja wyszła strasznie poturbowana z
wojny, w którą dała się sprowokować na skutek błędów swego prezydenta. Na Ukrainie rządy
naszych "sojuszników": Juszczenki i Tymoszenki totalnie skompromitowały się nieudolnością i
korupcją, torując drogę dla niechętnego nam prorosyjskiego Janukowicza. A w międzyczasie
zapłaciliśmy straszną cenę za bierne przyglądanie się temu jak nasz "przyjaciel" Juszczenko fetuje
kręgi antypolskich banderowców, które stały się dlań głównym oparciem politycznym. Jest rzeczą
oczywistą, że powinniśmy wspierać siły chcące bronić niezależności Ukrainy od Rosji. Czy można
robić to jednak bezwarunkowo, za cenę deptania polskiej historii na dawnych kresach i milczącego
godzenia się z umacnianiem się na Ukrainie skrajnego antypolskiego nacjonalizmu? Niedawno
ostrzegał przed tym profesor Bogumił Grott w publikowanym w Biuletynie IPN świetnym szkicu:
"Ukraiński nacjonalizm a polska polityka wobec Ukrainy i Ukraińców". Pisał: "Drugim pewnikiem
jest także i to, że zorganizowana w duchu nacjonalizmu ukraińskiego Ukraina może być
niebezpiecznym sąsiadem. Tu ciśnie się przed oczy pewne historyczne porównanie z okresu
średniowiecza, kiedy to Konrad Mazowiecki w obawie przed pogańskimi Prusami sprowadził
Zakon Krzyżacki do Polski. Ten zaś wymknął się spod kontroli księcia mazowieckiego, stając się
ogromnym zagrożeniem dla całej Polski". Morał: strzeżmy się przepędzania diabła Belzebubem!
Polska nie może być samotnym błędnym rycerzem nadstawiającym głowę za innych. Odrzucając
kapitulancką politykę Tuska i Sikorskiego, należy równocześnie zadbać o ostrożniejszą politykę
wobec Rosji. Przede wszystkim trzeba maksymalnie strzec się takich gestów i słów, które mogą być
potem eksponowane w putinowskiej propagandzie jako dowód naszej rusofobii. Oblając
antypolskie kłamstwa oficjalnej rosyjskiej propagandy (czego nie robi ani polski rząd , ani MSZ),
trzeba na każdym kroku akcentować jak bardzo zależy nam nad zbliżeniu z Rosjanami jako
narodem. Dam tu konkretny przykład. Prezydentowi L.Kaczyńskiemu udało się zorganizować
zbiorowe wystąpienie przywódców mniejszych i średnich krajów naszego regionu w obronie
bezbronnej Gruzji. Było to udane wystąpienie i na pewno potrzebne. Tyle, że przy okazji prezydent
Kaczyński powiedział w Tbilisi o Rosji kilka ostrych zdań za dużo. Czego jednak najmocniej mi
zabrakło u Kaczyńskiego, to zrobienia w tym samym czasie wyraznego gestu wobec narodu
rosyjskiego. Gestu pokazującego, iż będąc przeciw imperialnym putinowskim zapędom, bardzo
chcemy równocześnie dogadywać się z narodem rosyjskim jako takim. Na miejscu prezydenta
Kaczyńskiego natychmiast po powrocie z Tbilisi uroczyście wręczyłbym kilkanaście wysokich
odznaczeń wybitnym "przyjacielom Moskalom" typu Wladimira Bukowskiego, poetki Natalii
Gorbaniewskiej, historykom z antystalinowskiego Memoriału etc. Dziwię się mocno, że nikt ze
świty doradczyń i doradców Lecha Kaczyńskiego nie doradził mu czegoś takiego ! Jacy to
doradcy?! Generalnie doradzałbym też, by w naszych oficjalnych i publicystycznych
wypowiedziach na temat Rosji unikać antyrosyjskich uogólnień, tym mocniej piętnując za to
zbrodnie sowieckiego komunizmu wobec innych państw i wobec samej Rosji. Już profesor Norman
Davies zwracał uwagę na to, że w wypowiedziach prezydenta L.Kaczyńskiego za bardzo
eksponowane są tylko polskie krzywdy, naniesione nam przez Sowietów, zamiast mówienia za
każdym razem o krzywdach, jakie poniosły od stalinizmu też inne narody: państwa kaukaskie siłą
wcielone do Zwiazku Sowieckiego, Ukraińcy, dotknięci wyreżyserowanym poprzez Stalina i
Kaganowicza Wielkim Głodem, brutalnie zaatakowana w 1939 r. Finlandia, wcielone przemocą w
194O r. do ZSRS narody bałtyckie, Węgry, których powstanie tak krwawo Sowieci stłumili w 1956
r., etc. Należy też dużo częściej mówić, że pamiętamy o tragedii paru dziesiątków milionów Rosjan,
ofiar stalinizmu. To będzie nam zyskiwać dużo większą sympatię wśród antykomunistycznych
środowisk w Rosji i wspierać ich opór przeciw rehabilitacji stalinizmu przez Putina. Szkoda, że
prezydent Kaczyński nie wspomniał o zrozumieniu dla gehenny milionów Rosjan w stalinizmie w
swym skądinąd świetnym przemówieniu na Westerplatte. Z drugiej strony, gdy mówił o tragedii
dwudziestu kilku tysięcy Polaków zamordowanych w Katyniu za to, że byli Polakami, szkoda, że
nie wspomniał również o wcześniejszej tragedii 111 tysięcy Polaków, zamordowanych w latach
1936-1939 na sowieckiej Ukrainie i Białorusi, tylko za to, że byli Polakami. Jak widać
niekompetentni doradcy nie podpowiedzieli tego prezydentowi!
Inna ważna sprawa. Niedawno w tak panegirycznie oddanej Kaczyńskim "Gazecie Polskiej" doszło
do wyjątkowo głupiego antyrosyjskiego wybryku, na który nikt nie zwrócił uwagi, choć powinien
zostać natychmiast bardzo ostro potępiony i wyśmiany. 23 września 2009 Piotr Lisiewicz wystąpił
na łamach tejże "Gazety Polskiej" z pochwałą "pewnej starej dobrej piesni", głoszącej :
" Jak dobrze nam upalnym świtem
pacyfikować ruską wieś ! ( Podkr.-[JRN)
Stojąc pod płotem z automatem,
śpiewając reakcyjną pieśń(.)".
Trzeba naprawdę bardzo mocno upaść na głowę, by wychwalać słowa o "pacyfikowaniu ruskiej
wsi". Uważam takie teksty jak dywagacje Lisiewicza za nadzwyczaj kompromitujące i bardzo
szkodliwe dla Polski. Cóż jednak wymagać od dziennikarzyny z "Gazety Polskiej", kiedy na krótko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl