[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to pokonać, pokonać i zostawić za sobą. Dopiero wtedy mogą się spotkać. Jeśli ktoś nadal
jest zgorzkniały po rozstaniu, żaden z niego materiał na partnera.
- O, tak? - Więc żaden ze mnie materiał. I co z tego? Przecież nie przyszłam tu dla siebie.
-Tak. Krytykowanie byłego męża na pierwszym spotkaniu to nie najlepszy początek. Poza
tym krytykują zazwyczaj osoby z niską samooceną. Mogę im załatwić i milion randek, ale
nigdy nie będą zadowolone, dopóki nie spojrzą w lustro, dobrze się sobie nie przyjrzą i nie
nauczą się kochać tego odbicia, które na nich spogląda.
Dobra, już dobra. Krytykowałam byłego przy każdej okazji, ale co w tym dziwnego - każdy
by tak zrobił. Przecież to palant.
-To bardzo ciekawe - skłamałam. - Ale interesują mnie też warunki finansowe. Pięć tysięcy
za rok randek, zgadza się?
- Jak najbardziej. Każdy klient ma gwarantowaną co najmniej jedną randkę miesięcznie
przez dwanaście kolejnych miesięcy. Ale taka śliczna kobieta jak pani? Mogę powiedzieć,
że z dużym prawdopodobieństwem znajdzie pani mężczyznę swoich marzeń w ciągu pół
roku. - Po tych słowach otworzyła moją teczkę i zaczęła czytać życiorys.
- Właściwie - powiedziałam, kiedy ona ze zdumieniem otwierała szeroko oczy. - Powinnam
chyba wyjaśnić...
Uniosła palec, dając mi do zrozumienia, że mam zamilknąć - palec z pięciocentymetrowym
akrylowym paznokciem, pomalowanym krwistoczerwonym lakierem, który zakrzywiał się
na końcu i robił wrażenie, że może niezle zranić.
- Co to jest? Nie bardzo rozumiem. Kim jest Dan Swain i dlaczego czytam jego życiorys?
- Właśnie to chciałam wyjaśnić. - Odchrząknęłam. - Przyszłam tutaj, żeby znalazła pani
partnerkę dla Dana, mojego byłego męża, który ze wszech miar zasługuje na szczęście,
jakiego ja nie byłam mu w stanie dać.
- Nadal nie rozumiem.
- Już tłumaczę. - Przybrałam wyraz twarzy Matki Teresy, który powinien przemówić do
mrzonek Desiree o świętości. - Dan to wspaniały człowiek. Mieliśmy swoje problemy, ale
rozstaliśmy się w przyjazni. A teraz, kiedy znów jest sam, moją misją od Boga jest
znalezienie mu kobiety, która zastąpi mnie w jego sercu.
Desiree spoglądała na mnie sceptycznie.
- Skoro jest taki wspaniały, czemu się z nim pani rozwiodła?
Czas zacząć przedstawienie. Pochyliłam głowę i udałam, że płaczę.
Zapytała, czy chcę szklankę wody. Odparłam, że pragnę tylko opowiedzieć moją historię
komuś z takim doświadczeniem i darem empatii, jaki ona posiada.
- Pani Desiree - mówiłam - czasami ludzie po prostu nie są sobie pisani. Kiedy się
pobieraliśmy, byliśmy bardzo młodzi, zbyt młodzi na takie zobowiązanie. Z czasem stało
się jasne, że jemu zależało bardziej na związku, a mnie na pracy i zdobywaniu kolejnych
szczebli korporacyjnej drabiny. Nie byłam żoną, jakiej potrzebował Dan, więc
postanowiłam się poświęcić: uwolniłam go od siebie, żeby mógł znalezć kobietę bardziej
odpowiednią dla jego poziomu wrażliwości.
- A to ciekawe - zauważyła Desiree. - Większość kobiet wolałaby zobaczyć byłego męża w
trumnie niż na ślubnym kobiercu.
- Może, ale Dan to przyzwoity i czuły facet, a ja chcę znalezć mu kogoś równie
przyzwoitego i czułego, kogoś takiego, kogo pani szuka zwykle dla swoich klientów, kogoś,
kto nie musi zażywać antydepresantów na przykład.
- A dlaczego nie mogę się spotkać z Danem i omówić z nim tego osobiście?
- Hm, ma w sobie za dużo typowo męskiej dumy, jak większość zawodowych sportowców
- tłumaczyłam.
- Nigdy w życiu nie skorzystałby z usług biura matrymonialnego.
Sama myśl, że zupełnie obcej osobie miałby opowiadać o swoich uczuciach, jest dla niego
nie do zniesienia. Kiedy jeszcze byliśmy małżeństwem, nie chciał nawet uczestniczyć w
terapii rodzinnej.
- No więc czego pani ode mnie oczekuje?
- Chciałabym, żeby umówiła pani Dana z Kobietą Jego %7łycia, ale tak, żeby on o tym nie
wiedział. Zorganizujemy im spotkanie i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
- Desiree zaczęła protestować, ale nie pozwoliłam sobie przerwać. - Przecież sama pani
mówiła o niskiej podaży facetów. No więc proszę, właśnie jednego pani dostarczam. Jest
bardzo przystojny, jak widać na zdjęciu, nie ma nawet czterdziestki, dzięki czemu plasuje
się na dość wysokiej pozycji. I jeszcze jedno: jest sławny, a to czyni go bardzo pożądanym
towarem. Wszyscy wiedzą, że kobiety lubią celebrytów.
- Z tym rzeczywiście trudno się nie zgodzić. Docierałam do niej.
Czułam to.
- Kiedy kontuzja kolana zakończyła jego karierę, nadal obecny był w mediach -
komentował na żywo mecze dla kilku stacji telewizyjnych.
I wtedy ją oświeciło. Zaczęła kiwać głową z cierpkim wyrazem twarzy.
- O tak, teraz go sobie przypominam. Wszedł pijany na wizję i obrażał dziennikarkę. To nie
klient dla mnie, przykro mi.
Właśnie zaczęła wstawać, więc znów musiałam udać, że płaczę, tym razem bardziej
rozpaczliwie - na tyle, żeby zmusić ją do powrotu na krzesło.
- Dlaczego nie chce mnie pani wysłuchać do końca?
- Do końca?
- Tamtego wieczoru nie był pijany. Miał grypę żołądkową. Godzinę przed wejściem na wizję
lekarz dał mu coś na powstrzymanie mdłości i to leki spowodowały tę nieszczęsną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]