[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tliły, by znów zapłonąć żywym płomieniem przy najlżejszym do-
tknięciu.
- Już zapomniałem, jak na mnie działasz - szepnął Bill, prze-
suwając się nieco, by Esther mogła wygodniej ułożyć się na jego
piersi. Objął ją i czuł wyraznie, jak bije jej serce, rytmicznie i
mocno.
- Jak działamy na siebie nawzajem - poprawiła go. Cieszyła się
tą chwilą spokoju i spełnienia, choć powoli zaczynała wracać na
ziemię, a w jej głowie pojawiła się myśl, że to, co się wydarzyło,
musi zostać...
S
R
Nie chciała słuchać głosu rozsądku, przycisnęła się mocniej do
Billa, czując jego ciepło i znajomy zapach żywicy i ziemi. Tak jej
się zawsze kojarzył. Rozsądek nie był ważny, liczyły się tylko
zmysły.
Bill także nie miał ochoty się z nią rozstawać. Pozostali tak
jeszcze długo, pół siedząc, pół leżąc w ciszy. Aż wreszcie Bill
zapytał, czy i ona pamięta, że już kiedyś kochali się w samocho-
dzie, i oboje zaczęli się śmiać, wspominając dawne czasy.
- Chodzmy już - powiedziała w końcu Esther. -Umrę, jeśli
szybko czegoś nie zjem.
Bill przytulił ją mocniej.
- Zawsze lubiłaś jadać o stałych porach - zaśmiał się, ale czuła,
że najchętniej pozostałby jeszcze dłużej tu, w tej ciemnej ulicy.
Domyśliła się przyczyny. Jej rozsądek już wygrał ze zmysłami i
przypominał jej, że to, co się wydarzyło, niczego w ich życiu nie
może zmienić.
Bill ma już inną żonę. I dziecko. Przeszył ją ostry, palący i do-
tkliwy ból.
- Jest cudownie, ale to by było na tyle - powiedziała, licząc na
to, że będzie mu łatwiej, gdy zobaczy, że rozumie jego dylemat.
- O co ci chodzi z tym  na tyle"? - zapytał.
- To wszystko. Nie możemy tego powtórzyć. Owszem, nadal
siebie pragniemy, to pozostało z przeszłości. Ale za dużo się
zmieniło, Bill. Ty masz rodzinę, ja też stworzyłam sobie nowe
życie. I nie zrujnujemy przecież wszystkiego przez jeden szybki
numerek.
S
R
- Bill odsunął się od niej tak gwałtownie, że upadła na siedze-
nie. Wściekle szukał swoich ubrań, pospiesznie wciągając każdą
część garderoby.
- Tyle to dla ciebie znaczyło? Szybki numerek? A o co chodzi
z tym nowym życiem? Czy właśnie kogoś zdradziłaś?
W mgnieniu oka przesiadł się na fotel kierowcy.
- Zapnij pas - warknął, przekręcając kluczyk w stacyjce - i
włóż coś na siebie.
Nie mógł wprost uwierzyć! Kiedy się całowali, Esther wyda-
wała się równie zakochana jak on, a potem bęc! Odepchnęła go,
mówiąc  to by było na tyle" i robiąc z tej miłości coś trywialnego,
nieco nawet wulgarnego.
To wiele mówi o tym, jak się czuła. Nie doświadczyła ponow-
nego przebudzenia się uczucia, które rodziło się w nim od chwili,
gdy wkroczyła znów w jego życie. Po cichu Bill liczył, że to spo-
tkanie okaże się ich drugą szansą. Od dawna marzył, aby zacząć
jeszcze raz. Nikt, ani jego szef, ani matka, ani najbliższy przyja-
ciel nie wiedzieli, że dlatego właśnie tak chętnie zgodził się na
wymianę ze szpitalem w Jamestown. Chciał być na tym samym
kontynencie co Esther, licząc na to, że może los jeszcze raz rzuci
ich gdzieś razem.
Gdy przyjechał do Australii, dowiedział się, że wybrał nie ten
kontynent. Esther była w Afryce. A potem jednak los, który dotąd
nieszczególnie mu sprzyjał, nagle zmienił zdanie. Zesłał mu Es-
ther, ale - z właściwą sobie złośliwością - w najmniej od-
powiednim momencie. W chwili, gdy Bill był tak zestresowany i
zmęczony, że wszystko, co robił, zdawało się Esther irytować.
A może ona kogoś ma? To by wiele tłumaczyło.
S
R
Ale czy tłumaczy to, że najpierw kochała się z nim z pasją, a
potem go odrzuciła?
Być może dobrze się stało. Z tego doświadczenia powinien wy-
ciągnąć wnioski. Esther jest taka jak dawniej. Wciąż potrafi wyłą-
czyć się i zostawić go w próżni, zagubionego i zdezorientowane-
go. Zamknąć się w sobie i zatrzasnąć drzwi.
Czyż to, co się stało, nie jest dowodem, że wcale się nie zmie-
niła? I nigdy nie zmieni?
Jak zwykle, gdy chodziło o Esther, nie miał pojęcia.
Zapięła zamek w dżinsach. Ze zdenerwowania trzęsły jej się
ręce. Czy Bill ma prawo tak się wściekać?
To przecież on zawarł nowe małżeństwo, nie ona. Nie ożeniłby
się ponownie, gdyby wciąż kochał swoją pierwszą żonę. To chyba
logiczne. Zatem to, co między nimi zaszło, było tylko wybuchem
pożądania. Niczego więcej.
Czy Bill tego nie dostrzega?
Najwyrazniej nie. Próbowała pocieszyć się myślą, że przecież
nie pozostanie długo w Jamestown, a jeśli Bill nadal będzie obra-
żony, to na pewno nie dojdzie do kolejnej podobnej sytuacji. Ale
nie przyniosło jej to pocieszenia. Wręcz przeciwnie, nagle za-
chciało jej się płakać, zanieść się krzykiem jak dziecko.
Oczywiście nie rozpłakała się. Zamiast tego zajęła się staran-
nym zapinaniem i wygładzaniem bluzki. Kiedy Bill zaparkował
przed domem, wysiadła z samochodu w stroju, któremu można by
zarzucić tylko kilka fałdek.
S
R
- Twojej matce wystarczy rzut oka, żeby wszystkiego się do-
myślić - zauważyła, licząc na jego poczucie humoru, ale jedyną
odpowiedzią był ponury grymas.
Może nie ma racji z tym poczuciem humoru.
Może nie ma racji w wielu sprawach.
W milczeniu przebyli drogę do budynku, w milczeniu stali w
windzie, w milczeniu wyszli na korytarz. Zanim Bill zdążył wło-
żyć klucz do zamka, drzwi otworzyły się same.
Gwyneth z całą pewnością nie była w nastroju do wyciągania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl