[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wam mojej.
%7ładnym pocieszeniem była dla niej deklaracja, że on dochowa przysięgi małżeńskiej.
Każdy honorowy mężczyzna tak postępował - przestrzegał ślubów złożonych w kościele.
Chciała, by on pokochał ją tak bardzo, że nie marzyłby nawet o spojrzeniu na inną kobietę.
- Możemy sprawić, że nasze małżeństwo okaże się udane. Jestem tego pewien. Jeśli po-
wie mi pani, czego oczekuje, przysięgam zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby to pani dać.
Czego pani oczekuje?
- Ja? - zdziwiła się Jayne.
Wcześniej nikt nie pytał jej, czego chciałaby w małżeństwie. Przekonywano ją tylko, że
jej obowiązkiem jest wyjść dobrze za mąż.
- Kiedy dziadek wysłał mnie do miasta, abym znalazła odpowiedniego w jego wyobraże-
niu męża, byłam tak zdecydowana pokrzyżować mu plany, że nawet nie zastanawiałam się, co
mogłoby mnie skłonić do rozważenia takiego kroku. Wiedziałam jedno: nie chciałabym żyć w
stanie otwartej wojny, podobnie jak moi rodzice.
- Słyszałem, że pani ojciec nie był najmilszym z ludzi.
- Dla mamy był okropny. Pogardzał nią za niezdolność do obdarowania go męskim po-
tomkiem, co według niego, była mu winna. Po licznych poronieniach zapadła na zdrowiu. Tak
daleko jak sięgnę pamięcią, była nieustannie chora. Nie chciała jednak poddać się i umrzeć i
tym samym dać mu wolność, żeby ponownie się ożenił. Jestem pewna, że trzymała ją przy ży-
ciu nienawiść do męża, bo zmarła zaledwie parę tygodni pózniej.
- Przerażające. Sądziłem, że małżeństwo moich rodziców to katastrofa.
- Również było nieudane?
- Może nie aż tak bardzo jak pani, ale owszem. Ojciec był niepoprawnym kobieciarzem i
matka dość szybko zaczęła nim gardzić. Potem... Bardzo kochał pierworodnego syna, więc
niechęć matki objęła i jego. Nie wiadomo, dlaczego upodobała sobie mojego młodszego brata,
co spowodowało, że z kolei ojciec go znienawidził. To nie była wojna ich dwojga, lecz całej
rodziny.
Zakonotowała, że nie powiedział nic o sobie.
- Które z nich kochało albo nienawidziło pana? - zapytała łagodnie.
L R
T
- %7ładne nie zawracało sobie mną głowy - poinformował rzeczowym tonem, który, jak się
domyśliła, maskował wielkie poczucie krzywdy.
Pamiętała, jak się żalił, że nikt mu nie pomógł, kiedy był bardzo chory, i z jakim wyra-
zem twarzy mówił o listach do rodziny, które nie doczekały się odpowiedzi, chociaż on pozo-
stawał zawieszony między życiem a śmiercią.
- Popełnili wielki błąd w stosunku do pana.
- Również wobec moich braci, z których uczynili pionki na swojej wojennej szachowni-
cy. To już przeszłość. Jedno mogę pani obiecać: nie skończymy tak jak nasi rodzice. Za bardzo
panią... lubię, żeby traktować panią z podobnym brakiem szacunku, z jakim mój ojciec postę-
pował z moją matką. Bo ja przecież... - Urwał.
Czy to odpowiedni czas, żeby jej wyznać miłość? Zawahał się. Już raz pewien mężczy-
zna zapewniał ją o miłości i oszukał. Do diaska! Gdyby przygotował grunt pod tego rodzaju
deklarację, byłaby szansa, że mogłaby mu uwierzyć. Ale w obecnej sytuacji... Nie chciał zrobić
fałszywego kroku z obawy, że ona zacznie patrzyć na niego z podejrzeniem, zamiast - jak teraz
- z pełnym zaufaniem. Zresztą za każdym razem, gdy zaczynał mówić o swoim uczuciu, fusze-
rował. Wydawanie rozkazów było o niebo łatwiejsze niż dobieranie słów miłości, zwłaszcza że
nie nawykł do wyrażania emocji. Co prawda, wcześniej postanowił, że dzisiaj wyzna Jayne
miłość, lecz wziąwszy pod uwagę wszystko, co zdarzyło się od podjęcia tego postanowienia,
przypuszczał, że osiągnąłby odwrotny skutek od zamierzonego. - Bardzo panią podziwiam -
dokończył.
Tyle na początek. Mogła mu nie uwierzyć, gdyby użył nieskładnych słów, a tego po so-
bie się spodziewał, a także niewłaściwie zinterpretować. Gdyby potrafił udowodnić sposobem
odnoszenia się do Jayne, okazaną jej troską, że jest dla niego całym światem... Czyny mówią
dobitniej niż słowa. Budowla, w której się znajdowali, była tego świadectwem. Dziadek poka-
zał żonie, że ją kocha, wznosząc pawilon, aby mogła, nie zważając na deszcz, obserwować po-
stępy w budowie kanału żeglugowego w dolinie. Mają się pobrać, więc nie zabraknie mu czasu
na przekonanie Jayne o szczerości uczucia. Będzie o nią dbał i jej dogadzał. Poczuł, że wstępu-
je weń nadzieja.
- Twierdzi pani, że nie zastanawiała się na tym, czego chcieć w małżeństwie. Proszę
wybaczyć, jeśli uzna pani to pytanie za niestosowne, ale chciałbym wiedzieć, czy wyszłaby pa-
ni za porucznika Kendella, gdyby to było możliwe. Co było w nim takiego, że zamierzała pani
zlekceważyć konwenanse?
L R
T
Lady Jayne zaczerwieniła się i pochyliła głowę. Wstydziła się, patrząc wstecz na swoje
zachowanie wobec Harry'ego. Nie kochała go i nie chciała zostać jego żoną, a już na pewno nie
wtedy, gdy ją całował. Byłoby jednak upokorzeniem przyznać się do tego. Pewnego dnia wy-
jawi Richardowi prawdę. Może kilka miesięcy po ślubie, kiedy udowodni, że nie jest głupią
dziewczyną, nieustannie wpadającą w tarapaty. Na dzisiaj wystarczy, że wytłumaczy, dlaczego
zaplątała się w znajomość z Harrym
- Powinien pan zrozumieć, jak wyglądało moje życie. W dzieciństwie nikt się mną nie
interesował, o ile komuś nie przeszkadzałam. W rezultacie cieszyłam się niemal nieograniczoną
swobodą, a opiekował się mną głównie stajenny. Po śmierci rodziców dziadek zabrał mnie do
siebie, do Darvill Park. Zdumiał go mój brak wychowania i przez następnych kilka lat usilnie
starał się wybić ze mnie wszystkie moje narowy.
- Bił panią? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl