[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Jestem dziewicą – wyznałam. – To dlatego uciekłam tej nocy, gdy się
poznaliśmy. Nie było żadnego kota. I nie chodziło o Cade’a. Po prostu się bałam.
Garrick przestał całować moją szyję i uniósł powoli głowę. Patrzył na mnie,
a właściwie to w głąb mnie i z trudem powstrzymałam się od ukrycia twarzy
w dłoniach. Najchętniej uciekłabym z wrzaskiem, rzucając po drodze jakąś
kretyńską wymówkę zawierającą (koniecznie!) dowolny gatunek zwierzęcia.
– Twoje milczenie może każdą dziewczynę doprowadzić do szaleństwa –
wyszeptałam.
Zmarszczył lekko czoło i między jego brwiami pojawiła się pionowa kreska.
– Poczekaj – poprosił. – Żebyśmy mieli jasność. Nie miałaś kota, tak? I wzięłaś
kota tylko dlatego, że bałaś się powiedzieć mi, że jesteś dziewicą?
Zacisnęłam wargi, które zaczęły już formować się w podkówkę i pokiwałam
głową. Na twarzy Garricka malował się wyraz całkowitego osłupienia.
– Mówiłeś, że kochasz moje szaleństwo – przypomniałam cicho.
– Tak, kocham. Całą ciebie kocham. I tylko… Tak zupełnie szczerze, to
właśnie mi ulżyło.
– Ulżyło ci dlatego, że jestem dziewicą? Za kogo ty mnie miałeś? Za pierwszą
lepszą puszczalską?
– Nigdy nie przyszło mi do głowy, że się puszczasz – powiedział cicho, miękkim
głosem, którego rezonans poczułam gdzieś w głębi siebie. – Ale wiedziałem, że coś
przede mną ukrywasz, i martwiłem się, że jest jakiś ważny powód, dla którego nie
chcesz ze mną być. Od kilku miesięcy miałem na tym tle lekką paranoję.
– No nie, ty miałeś paranoję? Słyszałam, jak mówisz przez telefon, że było,
minęło. I że przeze mnie rozważasz zamiar zmiany pracy! Bałam się choćby na
ciebie spojrzeć, bo mógłbyś się domyślić, co do ciebie czuję, poczuć się osaczony,
spakować się i wyjechać.
Popatrzył na mnie zdumiony.
– Bliss, o czym ty mówisz? Wcale nie miałem zamiaru wyjeżdżać.
– Przecież słyszałam! Tamtego dnia, gdy przyszłam do ciebie na dyżur,
rozmawiałeś z kimś z Filadelfii. I powiedziałeś, że wszystko skończone i…
Położył mi palec na ustach.
– Tym razem może faktycznie przerwę ci, nim się za bardzo rozkręcisz.
Posłuchaj, Bliss, nigdy, przenigdy sobie nie odpuściłem, rozumiesz? I nie
wyjechałbym nawet, gdyby mnie wylali, bo za bardzo mi na tobie zależy, okej?
Z trudem powstrzymałam się od poproszenia go, by to powtórzył. Zależy mu na
mnie. Kocha mnie. Boże, to było cudowne. Tak cudowne, że mogłabym wręcz
wytatuować sobie te słowa ku pamięci.
Garrick odetchnął głęboko.
– Ten telefon nie dotyczył wcale ciebie, tylko czegoś, co wydarzyło się kiedyś,
zanim wyjechałem z Filadelfii. I, cóż, tego, dlaczego stamtąd wyjechałem.
Przypomniało mi się, że gdy zapytałam go kiedyś o powód przeprowadzki,
nader szybko zmienił temat. A że zrobił to z pomocą pocałunku, pytanie wyleciało
mi z głowy. Może gdybym nalegała na wyjaśnienia, wszystko potoczyłoby się
inaczej?
Garrick uniósł się wyżej na rękach i przetoczył na bok tak, że znów leżeliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl