[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chociaż w pokoju było ciepło. Jak powinna sobie tłumaczyć jego spojrze-
nie?
- Prawdę mówiąc, moje stosunki z wdową po ojcu i jej synami nie są
najlepsze - oznajmiła cicho. - Sympatyczniejsza jest córka. I ona właśnie
pomaga mi trochę w hotelu.
Ojciec Liam skinął głową. Przez moment miała wrażenie, że dostrzega
wyraz ulgi w jego wzroku. Dlaczego jednak taka odpowiedz miałaby spra-
wić mu ulgę? Czyżby ' Gerhard miał tak złą opinię, że nawet ojciec Liam
stara się, by Emily trzymała się od niego z daleka? To może być wyjaśnie-
nie. Ojciec Liam jest przecież przyjacielem Aksela i dlatego stoi po jego
stronie.
Gospodarz nalał kawy i odstawił dzbanek na piec. Podsunął Emily tacę
z ciastem.
R
L
- To prezent od sąsiadek - wyjaśnił. - Tutejsze gospodynie boją się, że
za mało jadam, jak to stary kawaler, i przynoszą mi wciąż sympatyczne da-
ry. - Uśmiechnął się łobuzersko. - A ja nie mam nic przeciwko temu. Nie
jestem stworzony do prowadzenia domu, z pewnością się pani już zorien-
towała, widząc bałagan, jaki tu panuje.
Emily wzruszyła ramionami i wzięła kawałek ciasta. Szczerze mówiąc,
zgłodniała po wycieczce. Nie dziwiło ją zresztą, że sąsiadki chętnie przyno-
szą jedzenie przystojnemu księdzu.
- Czy mogę pani w czymś pomóc, panno Egeberg? Emily wyprostowa-
ła się i postanowiła mówić wprost.
- Kiedy ojciec odwiedził mnie w hotelu, wyznałam, co czuję do Aksela
Hartwiga. Boli mnie, że zerwał ze mną tak nagle i wyjechał. Najwyrazniej
nie potrafi mi wybaczyć, że jestem córką swojego ojca. Uważa, że odpo-
wiadam za grzechy Gerharda Lindemanna.
Ojciec Liam westchnął.
- Niestety. Mam tylko nadzieję, że on wkrótce odzyska rozsądek.
- Aksel obiecał swojemu ojcu, że będzie się trzymał z daleka od rodziny
Lindemannów. Ale ja do tej rodziny nie należę.
- No właśnie, ja też mu to mówiłem. Zgodnie jednak z tym, co ludzie w
okolicy gadają, jest pani bardzo bogatą kobietą. Posiada pani piękny hotel i
wielki dwór, a niektórzy sądzą, że również przedsiębiorstwo handlu lodem.
Aksel natomiast, jak powiedziałem, jest dumny.
- No tak. Lubił mnie tylko dopóty, dopóki byłam prostą nauczycielką.
- On potrzebuje czasu...
- Gerhard Lindemann powiada, że powinnam zapytać Aksela o kobietę,
która utonęła.
Ojciec Liam podskoczył na swoim miejscu. Patrzył w okno, kilkakrotnie
przetarł ręką blat stołu i sprawiał wrażenie zamyślonego.
- Gerhard Lindemann? - powtórzył.
- Tak.
- A zatem on wie o pani znajomości z Akselem?
- Owszem, chociaż nie mam pojęcia, kto mu to powiedział.
- Pani często widuje Gerharda?
R
L
- Czy przed chwilą ojciec nie pytał o to samo? Może niedokładnie tymi
samymi słowy, ale...
- Bardzo przepraszam. No więc Lindemann uważa, że pani powinna się
dowiedzieć o kobiecie, która utonęła? Dlaczego nie opowiedział pani sam,
skoro jest tak dobrze zorientowany?
- No my nie jesteśmy szczególnie bliskimi przyjaciółmi. Na początku on
nieustannie próbował mi wbijać kij w szprychy, że tak powiem. Sądził więc
widocznie, że nie uwierzę w historię pochodzącą od niego.
- I miał rację?
- Być może.
- No więc teraz pyta pani mnie. I mnie pani ufa, panno Egeberg?
Emily przyglądała mu się uważnie. To niezwykle dziwny człowiek, a
ona właściwie go nie zna. Twierdzi, że jest księdzem, ale Emily nie ma po-
jęcia, czy to prawda. Może on tylko życzy sobie uchodzić za księdza.
W tym samym momencie zdała sobie sprawę, że kłamstwa ciotki spra-
wiły, iż nie dowierza już nikomu. Nie jest w stanie wierzyć w to, co jej lu-
dzie mówią. Skoro Alice mogła okłamywać córkę swojej siostry, to inni też
mogą jej opowiadać rozmaite kłamstwa, jeśli chcieliby coś uzyskać lub ma-
ją coś do ukrycia.
Ojciec Liam spoważniał.
- Panno Emily? Czy pani mi ufa? - spytał ponownie.
- Tak - odparła w końcu, czując, że tak właśnie jest. Coś w jego wzroku,
to ciepło w głosie, ta powaga - wszystko skłaniało ją do przekonania, że
może na nim polegać. W każdym razie do chwili, gdy zostanie udowodnio-
ne coś odwrotnego.
Ojciec Liam uśmiechnął się promiennie i skinął głową.
- W takim razie opowiem pani tyle, ile wiem. To lepsze, niż żeby do-
cierały do pani jakieś szeptane wiadomości. Tylko że, niestety, ja nie wiem
dużo. Może pan Lindmann lepiej się orientuje, skoro ma kontakty w Lange-
sund. Proszę pamiętać, że ja znam Aksela niezbyt długo. Zaledwie kilka lat.
Przybyliśmy tutaj mniej więcej w tym samym czasie, on jako latarnik, a ja
jako samotnik.
R
L
[ Pobierz całość w formacie PDF ]