[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jak dobrze mnie znasz, Hugo  odparł książę kpiącym tonem. Spiął
ostrogami konia i nie było już czasu na dalszą rozmowę.
Jak przypuszczał lord Marston, nie zobaczyli już Lokity w Bois.
Każdego ranka przyjeżdżali tam, gdzie spotkali ją przedtem, a ponieważ się
nie pojawiła, szukali jej we wszystkich innych możliwych miejscach,
jednak bezskutecznie.
W piątek książę nie mógł już tego znieść i złożył wizytę w jej domu.
Drzwi otworzyła starsza wiekiem Francuzką, która na widok dwóch
dżentelmenów uprzejmie dygnęła.
 Czy panna Anderson jest w domu?  zapytał książę.
 Non, monsieur. Panna Anderson i panna Lokita są na przejażdżce.
 Czy obie panie dobrze się czują?
 Bardzo dobrze, monsieur.
 Proszę powiedzieć pannie Anderson, że czekam z niecierpliwością,
by ujrzeć je jutro wieczorem na moim przyjęciu, że zgodnie z umową
kostiumy zostaną wysłane do teatru i że po przedstawieniu obie panie będą
dysponować moim powozem.
 Przekażę im pańską wiadomość, monsieur  odparła służąca.
Nie pozostało chyba do powiedzenia nic więcej, ale odwracając się
książę dodał jeszcze:
 Mam nadzieję, że obie panie otrzymały kwiaty, które im wysiałem.
 Codziennie przynoszono piękne bukiety, monsieur  odrzekła
służąca.
 Podobały się paniom?
 M mselle Lokita uwielbia kwiaty, monsieur. Była zachwycona
pucharem orchidei, które wczoraj dostała.
 Bardzo mi pochlebia, że się jej podobały  stwierdził książę.
 Czy to rozsądne?  zapytał Lord Marston, kiedy odjechali. 
Spłoszysz bazyliszka, jeśli będziesz próbował, tak jak przedtem, kusić je
drogimi prezentami.
 Dostałem nauczkę  odparł książę.  To był tylko kryształowy
puchar z ułożonymi po mistrzowsku orchideami. Panna Anderson dostała
tyle samo kwiatów, co Lokita, jeśli nie więcej.
 Zaczynasz mieć trochę zdrowego rozsądku  stwierdził tonem
pochwały lord Marston.
 Te, które posłałem Lokicie, wyrażały coś, co tylko ona mogła
zrozumieć  dodał książę.
Nie powiedział nic więcej, ale zaledwie wrócili do domu, zajął się
przygotowaniami do przyjęcia. Lord Marston wywnioskował, że miało ono
być równie fantastyczne i ekstrawaganckie jak te, które widywał w Rosji.
Zdawał sobie sprawę, że jeśli będzie przypominało przyjęcia w Pałacu
Królewskim w St Petersburgu, Lokitę ogarnie zdumienie.
Gdy był jeszcze chłopcem, same nawet barwy pałaców wydawały mu
się czymś fantastycznym. Pałac Jusupowa, który miał żółty kolor, odbijał
się w kanale Fontanki.
Stojący nad Newą pałac Woroncowa był szkarłatno-biały, a Pałac
Taurydzki ciemnobłękitny. Inne miały barwę liliową lub łososiową.
Kiedy przebywał w St Petersburgu, carski Pałac Zimowy, który był
początkowo pistacjowy z biało-złotymi kolumnami, przemalowano na kolor
jasnokasztanowy. Gdy w listopadzie, wraz z pierwszymi obfitymi opadami
śniegu, wszystko wokół zaczęło skrzyć się bielą, żywe barwy pałaców
nadawały całemu miastu baśniowy wygląd. Słychać było dzwonienie
srebrnych dzwonków sań, które pędziły po śniegu i lodzie od pałacu do
pałacu, wioząc ludzi na wydawane co noc fantastyczne przyjęcia. W
ogromnych kryształowych żyrandolach Pałacu Zimowego i na
świecznikach, umieszczonych spiralnie wokół otaczających salę balową
jaspisowych kolumn, płonęło trzydzieści tysięcy świec. Ustawione
wszędzie gigantyczne lustra odbijały blask klejnotów, które skrzyły się i
migotały, gdy noszące je damy tańczyły przy akompaniamencie
niezliczonych skrzypiec. Olśniewający aides-de-camp wirowali po
błyszczących parkietach z pięknymi kobietami, które miały na sobie, długie
do talii naszyjniki, potoki diamentów, sznury pereł oraz broszki z dużymi
jak gołębie jaja rubinami i szmaragdami. Stoły zastawiano złoconymi
naczyniami i przyozdabiano girlandami cieplarnianych kwiatów, a z
oddalonych o tysiące mil rejonów świata sprowadzano delicje, które miały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl